Starcie Polaków w meczu Wolfsburg – Dortmund

0
wolfsburg_dortmund

Po piątkowej inauguracji sezonu, w której Bayern Monachium bez większych problemów uporał się z Bayerem Leverksuen, przyszedł czas na pięć kolejnych meczów Bundesligi. W najciekawiej zapowiadającym się dzisiejszym meczu VfL Wolfsburg podejmował Borussię Dortmund.

Powrotem swoich ulubieńców ekscytować mogli się kibice na pięciu stadionach – w Mainz, Hoffenheim, Wolfsburgu, Berlinie i Hamburgu. Choć każdy wychodzi na boisko po to, by wygrać, to realne oczekiwania przedsezonowe w tych miastach są bardzo zróżnicowane. Bezsprzecznie jedyną drużyną, która w jakiś sposób zagrozić może dominacji drużyny Carlo Ancelottiego, jest Borussia Dortmund. Mimo zawirowań związanych z zamieszaniem transferowym wokół Ousmane Dembele, a także braku kontuzjowanego Andre Schurrle, nowy trener BVB – Peter Bosz – może być zadowolony z posiadanej kadry.

Gorzej przedstawia się sytuacja w Wolfsburgu, który stracił przed sezonem przede wszystkim Luisa Gustavo. Choć ostatni rok w jego wykonaniu nie należał do najlepszych, był on ważną postacią w drużynie Andriesa Jonkera. Do najważniejszych wzmocnień drużyny trzeba zaliczyć transfery Ignacio Camacho z Malagi i Johna Brooksa z Herthy Berlin. Jednak, patrząc obiektywnie, szykuje się w drużynie Wilków kolejny trudny rok i raczej wątpliwe, by byli oni w stanie włączyć się do walki o najwyższe cele.

VfL Wolfsburg – Borussia Dortmund

W pierwszych składach, naprzeciw siebie, stanęli gracze, którzy bardziej przyzwyczajeni są do gry w jednej drużynie. Dla nas to oczywiście dobra wiadomość, że od pierwszej minuty zaczynają grę w swoich klubach regularni reprezentanci Polski – Łukasz Piszczek Jakub Błaszczykowski.

Mecz rozpoczął się dość chaotycznie, bez klarownych sytuacji z obu stron. Widać było, co z resztą potwierdzali wcześniej sami piłkarze BVB, że potrzeba jeszcze trochę czasu, by ekipa z Dortmundu przyswoiła sobie w pełni taktykę trenera Bosza. Ale nie przeszkodziło to graczom w żółto-czarnych trykotach, by pokazać swoją wyższość nad rywalem. Już w 22. minucie świetnie wykorzystał niezbyt groźną sytuację Christian Pulisic i po podaniu Mario Goetze sprawnie zmieścił piłkę tuż przy słupku bramki bronionej przez Koena Casteelsa. Chwilę później niesamowicie dokładnym strzałem z ostrego kąta popisał się Marc Bartra i BVB prowadziło już 2:0.

W drużynie Borussii bardzo pewnie prezentował się Łukasz Piszczek, po drugiej stronie raczej niewidoczny był Jakub Błaszczykowski, aczkolwiek nie odstawał w żaden sposób od słabo grających kolegów z drużyny. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej uwidaczniała się przewaga graczy BVB i można było spodziewać się kolejnych groźnych akcji z ich strony. Z wysokim pressingiem Borussii kompletnie nie radził sobie nowy nabytek Wolfsburga – Ignacio Camacho. Pod koniec pierwszej połowy nastąpił jeszcze moment, który zmartwić może każdego kibica polskiej reprezentacji – kontuzji doznał Błaszczykowski i opuścił boisko jeszcze przed końcowym gwizdkiem tej części spotkania. Zmienił go młody Belg – Nany Landry Dimata.

Druga połowa – dalsza dominacja BVB

Obraz gry w drugiej połowie nie uległ zmianie. Dalej dużo lepiej prezentowali się goście z Dortmundu, co udowodnili golem w 60. minucie spotkania. Strzelcem gola był Pierre-Emerick Aubameyang, potwierdzając tym, że w obecnym sezonie ma zamiar równie mocno powalczyć o koronę króla strzelców z Robertem Lewandowskim.

W 69. minucie gola dla Wolfsburga zdobył Didavi, uczynił to jednak ze spalonego, tak więc bramka nie została uznana. Do końca meczu nic się już nie zmieniło. Peter Bosz może być zadowolony z gry swojego zespołu, my – z formy zaprezentowanej przez Łukasza Piszczka. Martwi z kolei uraz Jakuba Błaszczykowskiego, oby to nie była poważna kontuzja. W drużynie BVB na plus należy zapisać występ Pulisicia, solidną grę Marka Bartry. Obiecująco zapowiada się także nowy nabytek drużyny z Dortmundu – Maximilian Philipp. Z kolei ciężko wyróżnić kogokolwiek z drużyny Wolfsburga, co szczególnie może martwić trenera Jonkera

Pozostałe mecze

TSG Hoffenheim bardzo ucierpiało przed sezonem, tracąc dwóch ważnych graczy – Niklas Sule i Sebastian Rudy należeli do ważnych ogniw popularnych ‘Wieśniaków'. W dodatku dojdą im jeszcze ważne mecze w europejskich pucharach. Raczej nie będzie to Liga Mistrzów, gdyż pierwszy mecz u siebie z Liverpoolem Hoffenheim przegrało 1:2, ale i tak mają zapewnioną grę w grupie Ligi Europy. Z osłabioną kadrą i większym natężeniem meczów mogą mieć problem, by zająć podobne miejsce, co ostatnio. Tak naprawdę to ciężko przewidzieć, kto w ogóle będzie mógł w tym sezonie powalczyć o miejsce w czołówce. Przypuszczalnie pierwsze sensowne wnioski będzie można wyciągnąć dopiero po kilku kolejkach, gdy na własne oczy zobaczymy, jak poszczególne drużyny prezentują się na boisku.

Hoffenheim, choć przeważało nad rywalem z Bremy, nie potrafiło udokumentować tego golem w pierwszej połowie. Werder, mimo iż nie prezentował się zbyt pewnie, miał więcej okazji, by objąć prowadzenie w tym meczu. Nic z tego jednak nie wyszło i gracze zeszli na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Podobnie niewiele zagrożenia pod bramkami stwarzali gracze pozostałych drużyn sobotnich meczów. Jedynego gola w pierwszej połowie, poza tymi w Wolfsburgu, oglądać mogli kibice HSV. Prowadzenie dla ich drużyny zapewnił już w ósmej minucie Nicolai Muller.

Przebudzenie Mathew Leckie'ego

Tuż po przerwie radość kibicom berlińskiej Herthy zapewnił Australijczyk, pozyskany przed sezonem z FC Ingolstadt, Mathew Leckie. Strzelił on gola po świetnej, indywidualnej akcji, kilka chwil po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę. Poprzedni sezon nie był dla Australijczyka zbyt udany, ale początek obecnego ma rewelacyjny, gdyż w 62. minucie dołożył drugiego gola dla swojego zespołu, skutecznie wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego. Dwie bramki – to o dwie więcej, niż strzelił on dla Ingolstadt w zeszłorocznych rozgrywkach.

Na pozostałych stadionach do 70. minuty nie działo się nic, czemu warto by poświęcić uwagę. Hamburger SV skutecznie bronił korzystnego wyniku. Hoffenheim nie potrafiło oddać ani jednego strzału w światło bramki. Lecz gdy już tego dokonało, a miało to miejsce dopiero w 85. minucie, od razu dało im to prowadzenie. Gola dla ‘Wieśniaków' zdobył Kramaric. Mainz przeważało nad Hannoverem, ale było nieskuteczne. Zemściło się to na nich w 73. minucie, gdy prowadzenie dla drużyny gości zdobył Austriak, Martin Harnik.


VfL Wolfsburg – Borussia Dortmund 0:3 (0:2)
(Pulisic 22′, Bartra 27′, Aubameyang 60′)

Hoffenheim – Werder Brema 1:0 (0:0)
(Kramaric 84′)

Hertha BSC Berlin – VfB Stuttgart 2:0 (0:0)
(Leckie 46′, 62′)

Hamburger SV – FC Augsburg 1:0 (1:0)
(Muller 8′)

1.FSV Mainz – Hannover 96 0:1 (0:0)
(Harnik 63′)


Piątek

Bayern Monachium – Bayer Leverkusen 3:1 (2:0)
(Sule 9′, Tolisso 18′, Lewandowski 52′ (karny) – Mehmedi 65′)

Sobota

18:30 Schalke 04 Gelsenkirchen – RB Lipsk

Niedziela

15:30 SC Freiburg – Eintracht Frankfurt
18:30 Borussia Monchengladbach – 1. FC Koln

Poprzedni artykułPoważna kontuzja Guilherme. Może pauzować nawet 9 tygodni
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – Pogoń Szczecin znów zatopiła Arkę