System VAR znów się przydał. Tym razem zmieniono aż dwie decyzje, ale reprezentacja Chile i tak wygrała z Meksykiem 2:0. Wynik byłby akurat taki sam, gdyby werdyktów nie zmieniano. Ten mecz to jednak kolejny dowód, że VAR zdecydowanie się przydaje.
Zasłużone zwycięstwo
Reprezentacja Chile rozpoczęła grę w meczu z Kamerunem z ogromnym animuszem. Drużyna z Afryki nie mogłaby mieć pretensji, gdyby już po pierwszych minutach przegrywała nawet 0:2. Na szczęście dla Kameruńczyków, Chile raziło nieskutecznością. Eduardo Vargas trafił tylko w słupek, Charles Aranguiz przegrał pojedynek z bramkarzem, a Jose Fuenzalida został powstrzymany przez obrońcę.
Początkowy napór Chilijczyków stopniowo zelżał, a Kamerun starał się odgryźć wyżej notowanym rywalom. Michael Ngadeu-Ngadjui trafił nawet do siatki, ale arbiter słusznie odgwizdał wcześniej faul na Arturo Vidalu. Zdecydowanie najaktywniejszym piłkarzem na boisku był w pierwszej połowie Vargas, lecz długo marnował kolejne okazje. A gdy w końcu trafił do siatki w ostatniej akcji pierwszej części meczu, gol nie został uznany…
Świetnym prostopadłym podaniem do napastnika popisał się wówczas Vidal i choć sędzia początkowo uznał bramkę, to po blisko dwóch minutach zmienił decyzję. Podobnie jak w meczu Portugalia-Meksyk, z pomocą przyszedł VAR. Spalony, choć minimalny, rzeczywiście był. I choć piłkarze Chile z Vidalem na czele wściekali się na arbitra, to zrobić mogli niewiele.
Correct decision by #VAR# CMRCHI they should also have allowed Cameroun's goal in first half pic.twitter.com/m2p0fULigb
— Hatge (@hatge) June 18, 2017
Ta sytuacja jakby wytrąciła z rytmu drużynę z Ameryki Południowej, bo przez sporą część drugiej połowy to Kamerun był stroną przeważającą i częściej napierał na bramkę. Sytuacja dla Chile wyglądała na tyle słabo, że selekcjoner zdecydował się na wprowadzenie nie w pełni zdrowego Alexisa Sancheza. To właśnie skrzydłowy Arsenalu rozruszał grę “La Roja” i sprawił, że jego kadra ma po tym meczu trzy punkty.
Wysiłki Chile przyniosły wreszcie skutek w 81. minucie meczu. Po doskonałym dośrodkowaniu Sancheza w polu karnym najwyżej wyskoczył Vidal, który strzałem głową dał swojemu zespołowi prowadzenie. To nie był jednak koniec strzelania, bo już w doliczonym czasie gry po raz drugi do siatki trafił Vargas.
W tej sytuacji drugi raz został użyty system VAR i zwrócił napastnikowi to, co zabrał wcześniej. Sanchez minął bramkarza i jego strzał został wybity przez obrońców z linii bramkowej, a przy dobitce Vargasa sędzia liniowy dopatrzył się spalonego. Powtórki pokazały, że tym razem o przekroczeniu przepisów nie mogło być mowy. Skończyło się więc na 2:0 – wyniku, który mielibyśmy i bez VAR-u, ale po dwóch sędziowskich błędach.
.@FIFAcom matando el fútbol con el #VAR.
Gooooooooooooooooooool!!
No, esperen, ahora si… Gol de Chile! pic.twitter.com/MOBAAKa8z2— Javier Chijani (@jchijanig) June 18, 2017
Kamerun – Chile 0:2 (0:0)
0:1 – Arturo Vidal 81′
0:2 – Eduardo Vargas 91′
Zagrają mistrzowie świata
Jutro do gry wkroczą mistrzowie świata i jedni z głównych faworytów do tytułu, Niemcy. Mecz z Australią rozpocznie się o godzinie 17:00. Według LV Bet drużyna Joachima Loewa jest zdecydowanym faworytem tego meczu – kurs na ich zwycięstwo to jedynie 1,38. Kurs na remis to 4,65, a kurs na wygraną Australii wynosi aż 7,70. Relację z tego meczu znajdziecie oczywiście na łamach Gol.pl!