Tak źle nie było od lat. Włosi potrzebują rewolucji!

0
włosi

Włosi nie awansowali na Mundial po raz pierwszy od 1958 roku. To największa klęska, katastrofa i kompromitacja, jakiej nie pamiętają najstarsi kibice. Ale przede wszystkim dowód na to, że zgniłe fundamenty włoskiego futbolu trzeba w końcu usunąć. Konieczna jest rewolucja. I to szybko.

Korea Północna w 1966 roku. Korea Południowa w 2002 roku. Nowa Zelandia w 2010 roku. Jednak to Szwecja w 2018 roku jest największym rozczarowaniem w historii Włoch. Kłopoty zaczęły się na długo przed dwumeczem ze Szwedami, ale bezbramkowy rewanż na San Siro był kroplą, która przelała czarę goryczy. Bez rewolucji ten drużyny może nie być jeszcze przez lata.

Selekcjoner Giampiero Ventura został obarczony największą winą za brak awansu na MŚ w Rosji. I prawidłowo, ponieważ jest to człowiek, który zupełnie nie poradził sobie z taktyką i doborem zawodników. Co więcej, zespół Antonio Conte, który pozytywnie zaskoczył wszystkich na Euro 2016, sprowadził do miejsca, w którym nie potrafi pokonać choćby Macedonii.

Nie można jednak pominąć najważniejszego pytania:

Jakim cudem Ventura w ogóle dostał tę posadę?

Włosi mają więcej światowej klasy, innowacyjnych trenerów niż jakakolwiek inna nacja w historii. W całej Europie na najwyższym poziomie pracują włoscy szkoleniowcy. W zeszłym sezonie szkoleniowcy z tego kraju wygrali trzy z pięciu najlepszych lig europejskich, w dodatku triumfowali w angielskiej Premier League cztery razy w ostatnich siedmiu latach. A mimo wszystko włoska federacja zdecydowała się powierzyć reprezentację człowiekowi, który w styczniu skończy 70 lat. Człowiekowi, który nigdy nie prowadził dużego klubu, chociaż jego kariera trenerska trwa od ponad czterech dekad, a którego największe sukcesy to zwycięstwa w Serie C (1996 z Lecce) i w Serie D (1985 z Entellą i 1991 z Pistoiese).

Nie jest tajemnicą, że ten prowincjonalny trener dostał posadę dzięki znajomości z prezydentem włoskiego związku, Carlo Tavecchio, a nie z powodu swojego talentu. Zatrudnienie kogoś takiego to doskonały przykład zepsucia zżerającego włoską piłkę. Zresztą sam prezydent w 2014 roku wywołał aferę słowami “U nas na przykład pojawia się taki Opti Poba (fikcyjne nazwisko), który jeszcze niedawno jadł banany, a teraz gra w pierwszym zespole Lazio…”, które dotyczyły kameruńskiego piłkarza, Josepha Minali. Zamiast za rasistowskie teksty usunąć go w cień, koledzy dali mu najważniejszy urząd we włoskim calcio. Bronili go i bagatelizowali jego słowa.

Nic dziwnego, że włoska piłka potrzebuje natychmiastowej rewolucji. Dinozaury pokroju Tavecchio czy Adriano Gallianiego powinni zostać pozbawieni jakichkolwiek wpływów, a zgniły polityczny system, który ich chroni, zrównany z ziemią. Wiele trzeba zmienić i to od samych podstaw.

Gdzie jest nowe pokolenie?

Włoska liga również tkwi w marazmie. Stadiony są w połowie puste, rasistowskie wybryki fanów nie są karane, kluby są zacofane, a ich marketing jest na poziomie, który nie mógłby sprzedać kamizelek ratunkowych na Titanicu.

Wielkim zmartwieniem jest również brak włoskich piłkarzy. Napoli przegrało 2:1 z Manchesterem City w Lidze Mistrzów mając w pierwszej jedenastce jednego Włocha. Następnego dnia Roma zremisowała z Chelsea 3:3 nie mając w kładzie żadnego Włocha. Nawet Juventus, który od zawsze stawiał na włoskich piłkarzy, zakończył swoje spotkanie ze Sportingiem Lizbona z tylko trzema Włochami: Gianluigi Buffonem (39 lat), Andrea Barzaglim (36) i Giorgio Chiellinim (33). Inter i Lazio, czyli dwa pozostałe kluby z pierwszej piątki Serie A, mają zwykle po dwóch-trzech Włochów w składzie.

Włoscy kibice często naśmiewają się z Premier League i tego, jak napływ obcokrajowców zniszczył kadrę Anglii. Ci jednak nie mieli problemów z zakwalifikowaniem się do MŚ w Rosji. A na poziomie młodzieżowym wygrali w tym roku mistrzostwa świata U-17 i U-20.

Obecne pokolenie jest zdecydowanie mniej utalentowane niż wiele poprzednich. Gdy Włosi awansowali na MŚ w 1998 roku, do Francji polecieli tacy napastnicy jak Roberto Baggio, Alessandro Del Piero, Christian Vieri i Enrico Chiesa. W domu zostali za to Gianfranco Zola, Roberto Mancini, Francesco Totti, Giuseppe Signori, Fabrizio Ravanelli, Vincenzo Montella, Pierluigi Casiraghi i Paolo Di Canio. Ostatni nigdy nawet nie zagrał w kadrze mając taką konkurencję.

Po dwudziestu latach linię ataku tworzą rezerwowy Interu Eder i borykający się w Southampton Manolo Gabbiadini. W kraju tak bardzo brakuje dobrych napastników, że kibice musieli pokładać nadzieję w Ciro Immobile, który nigdy nie poradził sobie w dużych klubach i na międzynarodowym podwórku. W reprezentacji w 29 meczach strzelił siedem goli – z czego sześć w tych eliminacjach. W ciągu ostatniego roku do kadry byli powoływani tacy napastnicy jak Roberto Inglese, Nicola Sansone, Andrea Petagna, Gianluca Lapadula czy Leonardo Pavoletti.

Klub z Serie A nie wygrał Ligi Mistrzów od 2010 roku – a nawet wtedy Inter miał w pierwszej drużynie jedenastu obcokrajowców. W finale Pucharu UEFA/Ligi Europy Włosi nie grali od 1999 roku. Złotej Piłki żaden Włoch nie wygrał od 2006 roku – tego samego, gdy zdobyli mistrzostwo świata. Od tamtej pory w finałach MŚ Włosi wygrali… jeden mecz. To nie może być przypadek.

Jeżeli Włosi mają znowu liczyć się na arenie międzynarodowej, ich cały system trzeba zmienić od samych fundamentów. A początkiem tych zmian powinno być wyrzucenie dinozaurów pokroju Tavecchio i Ventury.


ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN

Fortuna - większy bonus dla naszych Czytelników!

  1. Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
  3. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
ŹRÓDŁOGoal.com
Poprzedni artykułGianluigi Buffon zakończył karierę reprezentacyjną
Następny artykułKaka pod wrażeniem Roberta Lewandowskiego. “Nie ma lepszego zawodnika na jego pozycji”