Sobota niespodzianek w Premier League!

0

Sobotnie spotkania Premier League przyniosły sporo niespodzianek. Liverpool tylko zremisował z Watford, a mistrzowie Angili ulegli Burnley.

Po fenomenalnej inauguracji Premier League w wykonaniu Arsenalu i Leicester, wszyscy kibice ligi angielskiej czekali na podobne emocje w sobotnich spotkaniach. Bez wątpienia fanów nie zawiodło pierwsze dzisiejsze spotkanie, w którym Watford podejmował Liverpool.

Pierwsza połowa ewidentnie należała do drużyny gospodarzy. Podopieczni Jurgena Kloppa nie potrafili sobie ułożyć gry, a poczynania linii defensywnej Liverpoolu były bardzo dalekie od ideału. Już po ośmiu minutach gry do rzutu rożnego podszedł Holebas, a dobre dośrodkowanie na bramkę zamienił Okaka. Do wyrównania doprowadził Sadio Mane, ale “The Reds” nie mogli długo cieszyć się z tego trafienia. Raptem trzy minuty później fatalne ustawienie w obronie gości wykorzystał Doucoure i to Watford schodził na przerwę z dobrym rezultatem.

Po zmianie stron do ataku ruszył Liverpool. Szczególnie dobrze wyglądały skrzydła gości, na których szaleli Salah i Mane. Egipcjanin, który w pierwszej połowie wyglądał fatalnie, po przerwie bez wątpienia odżył i znalazł nić porozumienia z partnerami. W 55. minucie gry były gracz Romy wpadł w pole karne rywali i został sfaulowany przez Gomesa. Do rzutu karnego podszedł Roberto Firmino i pewnie wpakował piłkę do siatki. Dwie minuty później Brazylijczyk odwdzięczył się za asystę, a do bramki Watfordu trafił Salah.

W końcowych minutach gry Liverpool nie dążył do zdobycia kolejnej bramki. Mimo gry ze znacznie niżej notowanym rywalem “The Reds” starali się grać na czas, za co napomniany został Simon Mignolet. Kunktatorstwo zemściło się na gościach w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Zamieszanie w polu karnym rywali wykorzystał Britos i z najbliższej odległości skierował głową piłkę do bramki. W tej sytuacji sędzia nie zauważył, że Urugwajczyk znajdował się na pozycji spalonej i niesłusznie uznał bramkę dającą Watfordowi bardzo cenny punkt.

Burnley bije mistrza

Kibice Chelsea zgromadzeni na Stamford Bridge przed spotkaniem z Burnley zapewne zastanawiali się jak wiele bramek ich ulubieńcy zdobędą tego dnia. Skończyło się na dwóch trafieniach, ale rywale wcześniej trzykrotnie pokonali Courtoiusa.

Zaczęło się od straty piłki przez Gary'ego Cahilla. Kapitan “The Blues” za mocno wypuścił sobie futbolówkę a jego próba nadrobienia błędu zakończyła się brzydkim faulem z wyprostowaną nogą i w konsekwencji czerwonym kartonikiem obejrzanym przez Anglika.

Burnley grając w przewadze zaczęło radzić sobie zdecydowanie lepiej i w ciągu 20 minut zdołało strzelić trzy bramki mistrzom Anglii. Dwukrotnie najlepiej w polu karnym rywali ustawiony był Sam Vokes i najpierw pokonał belgijskiego golkipera nogą, a następnie głową. Przy pierwszej sytuacji można mieć sporo pretensji do golkipera Chelsea, który nie był w stanie interweniować przy dość lekkim uderzeniu. Ozdobą spotkania bez wątpienia była bramka Stephena Warda. Irlandczyk otrzymał piłkę przy linii bocznej pola karnego, po czym fenomenalnym strzałem z woleja umieścił piłkę tuż przy dalszym słupku bramki.

W drugiej połowie gospodarze wzięli się do odrabiania strat. Alvaro Morata potrzebował raptem dziesięciu minut, by zdobyć swojego debiutanckiego gola w rozgrywkach Premier League. Dobrą centrą popisał się Willian, a Hiszpan po raz kolejny udowodnił, że potrafi świetnie grać głową.

Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry z boiska wyleciał kolejny podopieczny Antonio Conte. Cesc Fabregas sfaulował rywala i otrzymał drugą żółtą kartkę tego dnia. Grających w dziewięciu piłkarze Chelsea stać było na zdobycie jeszcze jednej bramki. Po dalekim wykopie piłki przez Azpiliquetę najwyżej przed polem karnym wyskoczył Morata, a zgraną futbolówkę między nogami bramkarza zmieścił David Luiz.

Mimo dwóch zdobytych bramek trudno nie odnieść wrażenia, że gra zupełnie nie układała się mistrzom Anglii. Porażka z Burnley na inaugurację sezonu może wymusić na klubowych włodarzach jeszcze kilka transferów. Na ten moment ławka rezerwowych Chelsea jest zdecydowanie za krótka.

Strzelają debiutanci

W pozostałych spotkaniach warta odnotowania jest między innymi “debiutancka” bramka Wayne'a Rooneya. “Wazza” po powrocie do Evertonu strzelał już gole w spotkaniach towarzyskich, ale to nie mogło smakować tak, jak dzisiejsze trafienie. W momencie, w którym gra podopiecznych Ronalda Koemana była daleka od perfekcji wychowanek “The Toffees” zdobył piękną bramkę głową, która ostatecznie dała jego drużynie komplet puntków.

Kiepska dyspozycja Evertonu wynikała w dużym stopniu ze źle dobranej przez Koemana taktyki. Holender zdecydował się na grę piątką obrońców, a na prawej stronie defensywy wystawił nominalnego skrzydłowego, Dominica Calverta-Lewina. Co ciekawe, menedżer Evertonu po spotkaniu przyznał się do błędu i nie ukrywał, że kiepski występ młodego atakującego w dużym stopniu był winą jego błędnej decyzji.

W ostatnim sobotnim spotkaniu beniaminek Brighton podejmował Manchester City. Jedni z faworytów do mistrzowskiego tytułu długo nie byli sobie w stanie poradzić z twardo grającą defensywą gospodarzy. Do przerwy kibice zgromadzeni na stadionie mogli być zadowoleni z gry swoich ulubieńców, bowiem Brighton zdołało nie stracić bramki.

Po zmianie stron podopieczni Pepa Guardioli zaczęli grać zdecydowanie lepiej, a ich akcje były po prostu szybsze i bardziej składne. W 70. minucie spotkania Kevin De Bruyne wykorzystał nieporadność jednego z rywali i odebrał mu piłkę na połowie boiska. Belg dograł do Davida Silvy, a ten wypatrzył niepilnowanego Sergio Aguero, który otworzył wynik spotkania.

Gospodarze starali się odrobić straty, ale raptem pięć minut później po dośrodkowaniu Fernandinho z prawej strony niefortunną interwencję zaliczył Lewis Dunk i podwyższył prowadzenie “Obywateli”. Manchester City nie zagrał fenomenalnego spotkania, ale spokojnie wywiózł trzy oczka z Brighton.

Watford – Liverpool 3:3 (2:1)

(Okaka 8, Docoure 32′, Britos 90+3′ – Mane 29′, Firmino 55′, Salah 57′)

Chelsea – Burnley 2:3 (0:3)

(Morata 69′, David Luiz 88′ – Vokes 24′, Ward 39′, Vokes 43′)

Crystal Palace – Huddersfield 0:3 (0:2)

(Ward (sam) 23′, Mounie 26′, 78′)

Everton – Stoke City 1:0 (1:0)

(Rooney 45+1′)

Southamtpon – Swansea 0:0

West Browmich Albion – Bournemouth 1:0 (1:0)

(Hegazy 31′)

Brighton – Manchester City 0:2 (0:0)

(Aguero 70′, Dunk (sam) 75′)

Poprzedni artykułLOTTO Ekstraklasa – remis w Poznaniu, Zagłębie nadal liderem
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – Carlitos na ratunek, Wisła liderem