Ronaldinho – Jak piłkarski magik na zawsze zmienił oblicze futbolu cz.2

0
ronaldinho barcelona

W drugiej części wywiadu Ronaldinho opowiada o swojej przygodzie z Barceloną, współpracy z Frankiem Rijkaardem i pomocą, jaką udzielał młodemu Leo Messiemu. Zdradza też dlaczego opuścił klub, w którym spędził najlepsze lata swojej kariery.

Wiara w nowy klub pozostała w Ronaldinho nawet wtedy, gdy drużyna wygrała tylko sześć spotkań z pierwszych osiemnastu w jego debiutanckim sezonie. Na początku nowego roku Blaugrana była dopiero na dwunastym miejscu w lidze.

Ani razu nie poczułem, że podjąłem złą decyzję. Od samego początku pobyt w drużynie był czystą przyjemnością. Wszyscy mieli to samo nastawienie. Wiedzieliśmy, że tylko kwestią czasu jest, aż wszystko wpadnie na właściwe miejsce. Czuliśmy, że cały ten projekt zmierza ku lepszemu. Nikt nie miał żadnych wątpliwości, nie czuliśmy też presji. A ja byłem niezwykle szczęśliwy, że mogłem grać dla klubu, dla którego grało tylu moich idoli.

Okazało się, że z ostatnich 20 meczów Barcelona wygrała 15 i wskoczyła na drugie miejsce w lidze, za Valencią. Frank Rijkaard, który został zatrudniony na krótko przed przyjściem Ronaldinho do klubu, zaczął odciskać swoje piętno na drużynie.

Wspaniale się z nim pracowało. To trener, u którego najdłużej grałem, najlepszy, jakiego miałem. Mógłbym cały dzień opowiadać o dobrych rzeczach na jego temat. Nie tylko sam był świetnym piłkarzem, ale rozumiał też jak dotrzeć do piłkarza. Gra dla niego była dla nas prawdziwą przyjemnością. Cieszyłem się mogąc iść na trening. Dzięki niemu wszystko było wyjątkowe – wspomina Ronaldinho.

Jeszcze w kwietniu Barcelona miała siedem punktów straty do Realu i pojechała na Santiago Bernabeu, gdzie nie wygrała od siedmiu lat. Wydawało się, że to się nie zmieni, ponieważ Santi Solari dał prowadzenie gospodarzom. Ale szybko wynik wyrównał Patrick Kluivert, a gdy do końca spotkania pozostały cztery minuty, Ronaldinho cudownie zagrał do Xaviego, który w ekwilibrystyczny sposób dał zwycięstwo Dumie Katalonii.

Po prostu się stało, wszystko działo się bardzo szybko. To był niezwykły atak, bo Xavi był z przodu. Poczekaliśmy chwilę na decyzję liniowego, bo nie wiedzieliśmy, czy nie było spalonego. Po tym meczu nastąpiła wielka zmiana. Gdy wróciliśmy na lotnisko w Barcelonie, można było pomyśleć, że zdobyliśmy mistrzostwo – tylu kibiców na nas czekało. Nikt z nas się tego nie spodziewał.

Zwycięstwo tamtej nocy w Madrycie, a potem zakończenie sezonu na miejscu wyższym niż Real, pozwoliło uwierzyć drużynie, że mogą stać się najlepsi na świecie. Gdy Valencia wyłączyła się z walki po tym, jak Rafael Benitez odszedł do Liverpoolu, Barcelona i Real musiały rozstrzygnąć walkę między sobą. I to Barcelona wyszła z tej rywalizacji zwycięsko zdobywając dwa kolejne mistrzostwa.

W kolejnym sezonie Ronaldinho na Santiago Bernabeu dokonał rzeczy niemożliwej. Nie tylko raz po raz mijał młodego Sergio Ramosa, który po raz pierwszy grał wtedy w El Clasico, ale też zdobył dwa piękne gole i dostał owacje na stojąco od kibiców w Madrycie.

Cenię to sobie teraz o wiele bardziej niż wtedy. W tamtym momencie nie przykładałem do tego wielkiej wagi, bo musiałem myśleć już o kolejnym meczu. Ale teraz… niewielu graczy dostąpiło tam takiego zaszczytu. Wielu moich znajomych wysyła mi wideo z tamtymi golami. Wiedzą, że nie szukam swoich bramek w internecie – oglądam tylko “siatki”, które założyłem!

Zawsze lubiłem robić żarty. Często motywowałem w ten sposób kolegów w szatni przed ważnymi meczami, szczególnie z Realem. Musiałem, ponieważ w tych meczach na boisko wybiegają najlepsi piłkarze świata, wielu najlepszych w historii. Pamiętam jednego gola, którego zdobyłem z rzutu wolnego – w ich murze stali Luis Figo, Zinedine Zidane, Ronaldo, David Beckham… Grając w El Clasico potrzeba było trochę odreagować.

W Paryżu w 2006 roku Ronaldinho pomógł drużynie wygrać Ligę Mistrzów – był to dopiero drugi triumf Blaugrany w tych rozgrywkach.

W tamtym sezonie nie mogliśmy przestać wygrywać, to było uzależniające. Każdego roku po moim przyjściu w klubie pojawiali się nowi, świetni piłkarze. Barcelona była coraz silniejsza finansowo, a drużyna coraz lepiej grała. Byliśmy w gazie i wszystko wydawało się tak proste. Deco zawsze dobrze mi podawał, Samuel Eto'o zawsze wiedział, jak pokonać bramkarza. W tamtym sezonie byliśmy nie do zatrzymania. Wierzyliśmy, że możemy pokonać każdego.

Po meczu urządziliśmy potężną imprezę w Paryżu. Miałem na miejscu wielu przyjaciół, więc poszedłem świętować z nimi, a kilku kolegów z drużyny dołączyło do nas. Każdy zabrał ze sobą swoje rodziny, więc świętowaliśmy również z nimi. To była wspaniała noc.

Leo Messi nie mógł zagrać w finale z powodu kontuzji, ale jego reputacja była już wtedy coraz większa. A jego idolem był Ronaldinho.

To fenomen. Ronaldinho daje mi mnóstwo porad i ciągle mnie chwali. Ma niesamowitą kontrolę nad piłką, której bardzo mu zazdroszczę. W każdym momencie na boisku może zrobić coś, co przechyli szalę zwycięstwa na naszą korzyść – jest to coś, co też chciałbym potrafić robić – mówił 18-letni Messi w jednym z wywiadów.

I Messi szybko nauczył się właśnie tak grać, a Ronnie w pewnym stopniu mu w tym pomógł. Co ciekawe, to on miał asystę przy pierwszym golu Messiego dla Barcelony, w meczu z Albacete.

Od pierwszego dnia każdy w klubie widział, że jest fantastyczny. Chciałem zrobić dla niego to, co inni zrobili dla mnie: pomóc mu w wejściu do pierwszej drużyny, ponieważ jego talent aż bił po oczach. Gdy zaczynałem w Gremio, doświadczeni gracze pomogli mi – Beto i Guilherme. W Barcelonie zrobił to Carles Puyol, mój starszy brat, mój wieczny kapitan. Chciałem w ten sposób dać coś od siebie.

W sezonie 2006/07 Ronaldinho strzelił 21 goli w 32 ligowych meczach, co było jego najlepszym dorobkiem, ale to Real sięgnął po mistrzostwo. Obie drużyny zakończyły sezon z równym dorobkiem punktowym, a Barcelona miała bilans bramek lepszy o 19, ale to Real był lepszy w bezpośrednich konfrontacjach.

Był to początek końca. Messi był coraz lepszy, a Ronaldinho zaczął blaknąć. Plotki głosiły, że bardziej niż futbol zaczęły interesować go imprezy. W kolejnym sezonie zdobył tylko osiem goli, a Barcelona zakończyła sezon na trzecim miejscu: 10 punktów za Villarealem i 18 za Realem.

Latem Pep Guardiola zastąpił Rijkaarda na ławce trenerskiej, a zaraz po nim Ronaldinho odszedł do Milanu. Podobno klub nie był zadowolony z tego, jak się prowadził, a także nie chciano ryzykować, że Brazylijczyk będzie sprowadzał Messiego na złą drogę.

To nie tak. Chciałem czegoś nowego, dlatego odszedłem. Przed odejściem rozmawiałem z Pepem. Chciał, żebym został, ale ja szukałem nowych wyzwań. Łączy nas przyjaźń. Również z bratem Pepa – znamy się wszyscy, ponieważ pracowali w akademii Barcelony.

Fajnie byłoby grać pod wodzą Pepa, ale zdecydowałem się odejść. Razem z Frankiem Rijkaardem przyszliśmy razem i razem odeszliśmy. Patrząc na Barcelonę, nawet dziś widzę wiele z drużyny, którą wtedy stworzyliśmy. Styl pozostał ten sam, niewiele się zmieniło.

Ronaldinho spędził w Milanie trzy lata, podczas których zdobył jedno mistrzostwo. Potem wrócił do Brazylii. Kilka miesięcy po przybyciu do Flamengo, drużyna grała z Santosem. Po pół godziny gdy przegrywali 3:0, a rywali prowadził młody Neymar. Ronaldinho odpowiedział hat-trickiem, a jego drużyna wygrała ten mecz 5:4.

Nieporozumienie między piłkarzem a klubem o zaległe wypłaty spowodowało, że Ronaldinho przeszedł do Atletico Mineiro. Grając tam został wybrany najlepszym piłkarzem ligi brazylijskiej, a w 2013 roku pomógł drużynie zdobyć Copa Libertadores – po raz pierwszy w historii klubu.

A potem przeniósł się do Meksyku. Jego forma w Queretaro nie zawsze była wysoka, ale odcisnął w klubie swoje piętno. W jednym z meczów zasłużył nawet na owacje na stojąco ze strony kibiców rywali – dziesięć lat po brawach na Santiago Bernabeu.

Latem 2015 roku wrócił do Brazylii, gdzie podpisał 18-miesięczny kontrakt z Fluminese. Jednak po dwóch miesiącach pożegnał się z klubem, ponieważ czuł, że nie jest w stanie dojść do odpowiedniej formy.

Pierwszą część wywiadu znajdziecie W TYM MIEJSCU.

Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!

baner-fortuna-gol

ŹRÓDŁOFourFourTwo
Poprzedni artykułTiemoue Bakayoko – zasługuje na szansę w Chelsea Londyn?
Następny artykuł#AleTypiara – czyli typuj z Kejsi 309