Primera Division – Valencia nie zwalnia tempa, Las Palmas na dnie

0

Po sobotnich emocjach, w niedzielę Primera Division wydawała się być oaza spokoju. Oczy kibiców skierowany były głównie w stronę Barcelony, gdzie miejscowy Espanyol podejmował drugą w tabeli Valencię.

Valencia przystępując do swojego meczu wiedziała o zwycięstwie Barcelony i jeśli miała dotrzymać kroku “Dumie Katalonii” musiała zdobyć trzy punkty na Cornella El Prat. Jednak Espanyol tego popołudnia nie miał zamiaru ułatwiać zadania przyjezdnym. Przez większość czasu w pierwszej odsłonie gry, to dość niespodziewanie gospodarze nadawali ton wydarzeniom na boisku. Groźnie strzelali David López, Gerard Moreno i Darder. W pierwszej części gry goli jednak nie zobaczyliśmy.

“Los Ches” jednak nie wybaczają niewykorzystanych szans. Swoją pierwszą poważną sytuację zamienili na gola i to jakiego. Pięknym trafieniem z dystansu popisał się Geoffrey Kondogbia. Było to już trzecie trafienie w Primera Division, tego mierzącego 188 centymetrów wzrostu pomocnika.

Valencia nie grała olśniewającego meczu, ale klasowe zespoły poznaje się po tym, że mimo słabszego dnia potrafią wykorzystać błędy rywali, że w trudniejszych momentach pokazują swoją klasę. Drugi gol był prezentem od gracza Espanyolu, Victora Sancheza. Pomyłkę gracza “Papużek” wykorzystać Santi Mina.

Już za tydzień będziemy świadkami prawdziwego hitu. Na Mestalla przyjedzie liderująca w tabeli Barcelona! Możemy być pewni, że za ekipę “Nietoperzy” kciuki będą trzymali nie tylko miejscowi kibice, ale otrzymają oni duże wsparcie duchowe ze strony kibiców zarówno Realu i Atletico. Ewentualna porażka z Barcą może sprawić, że nikt nie będzie już w stanie zatrzymać drużyny Ernesto Valverde. Valencia wystąpi w tym meczu osłabiona brakiem Marcelinho na ławce trenerskiej. Hiszpański szkoleniowiec wicelidera Primera Division został w niedzielę wyrzucony na trybuny i zapowiada się, że kilka spotkań swojej ekipy będzie obserwował z wysokości trybun.

Espanyol – Valencia 0:2 (0:0)

0:1 Kondogbia 67′
0:2 Santi Mina 83′


Celem Malagi na ten sezon jest zapewne utrzymanie się w lidze. W niedzielę podopieczni Michela zrobili mały kroczek w tym kierunku, wygrywając na La Rosaleda z Deportivo La Coruna.

Mecz przypominał rollercoaster. Najpierw gospodarze objęli prowadzenie, by w 52. minucie już przegrywać 1:2. Ostatecznie jednak Malaga odniosła drugie zwycięstwo z rzędu w Primera Division i wygrała pojedynek z ekipą z Galicji 3:2. Trzeba przyznać, że strzelec zwycięskiego gola, Borja Baston, zachował masę zimnej krwi.

Dzięki tej wygranej Malaga opuściła ostatnie miejsce w tabeli.

Malaga – Deportivo La Coruna 3:2 (1:1)

1:0 Rosales 15′
1:1 Lucas Perez 23′
1:2 Schar 52′
2:2 Castro 63′
3:2 Baston 84′


Malagę na pozycji czerwonej latarni zluzowała ekipa Las Palmas. Zespół z Wysp Kanaryjskich przegrywa ostatnio mecz za meczem. Nie pomogła zmiana szkoleniowca.

W niedzielę Las Palmas przegrało ósmy mecz z rzędu i jednocześnie dziesiąty w sezonie. Co ciekawe gospodarze stracili dwa gole w momencie, gdy wydawało się, że zaczynają panować nad wydarzeniami na boisku. Chwila dekoncentracji kosztowała ich bardzo wiele.

Las Palmas – Levante 0:2 (0:0)

0:1 Doukure 71′
0:2 Jason 79′


Niedzielne zmagania w Primera Division zakończyło dość ciekawe starcie. W Bilbao, Athletic podejmowało Villarreal.

Jednak po tym meczu i remisie 1:1 żadna ze stron nie może być zadowolona. Athletic chciało uciec jak najdalej od strefy spadkowej, a Villarreal dzięki ewentualnej wygranej mógł przeskoczyć w tabeli Sevillę i wylądować tuż za plecami Atletico i Realu.

Goście wyszli na prowadzenie już w 26. minucie. Świetnym strzałem z linii pola karnego popisał się Manu Trigueros.

W 77. minucie stan meczu wyrównał niezawodny Aritz Aduriz.

Atheltic – Villarreal 1:1 (0:1)

0:1 Trigueros 28′
1:1 Aduriz 77′


ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN

Fortuna - większy bonus dla naszych Czytelników!

  1. Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
  3. Szczegóły znajdziesz TUTAJ
Poprzedni artykułSerie A – Wojciech Szczęsny zawiódł w polskim meczu
Następny artykułSergio Ramos – dla tego herbu i koszulki mógłbym krwawić tysiące razy!