Premier League – Liverpool zdemolował Arsenal, łatwe punkty Chelsea, remis Spurs

0

W niedzielnych spotkaniach Premier League Everton nie był w stanie powalczyć z Chelsea, Liverpool zdemolował Arsenal, a Tottenham niespodziewanie zremisował z Burnley.

Podopieczni Ronalda Koemana po raz kolejny w tym sezonie nie zachwycili. Wytłumaczeniem dla “The Toffess” może być bardzo duża ilość nowych zawodników w składzie i terminarz. Everton w pierwszych ligowych kolejkach gra z samymi drużynami z czołówki, a w takich spotkaniach trudno o zgrywanie się, tworzenie monolitu. Jednak na grę gości w pierwszej połowie starcia z Chelsea nie ma wytłumaczenia. Everton grał bardzo słabo, w zasadzie nie potrafił się utrzymywać przy piłce, a jedyne podania ze sobą wymieniali obrońcy. Wystarczył delikatny pressing podopiecznych Antonio Conte, by goście za darmo pozbywali się futbolówki. W ciągu 45 minut “The Toffees” nie dotarli w pole karne rywali, wręcz przeciwnie natomiast Chelsea. The Blues wyszła na prowadzenie po 27. minutach gry. Morata wykorzystał niezdecydowanie Williamsa w defensywie i zgrał piłkę do nabiegającego Fabregasa, a ten sprytnym uderzeniem pokonał Pickforda. Trzy minuty później do siatki trafił były piłkarz Realu Madryt. Hiszpan otrzymał świetne dośrodkowanie od swojego rodaka, Cesara Azqpilicuety i głową umieścił piłkę w siatce.

W drugiej połowie działo się niewiele. Gospodarzom nie zależało na powiększeniu prowadzenia, Everton natomiast nie potrafił przejąć inicjatywy. Nieco więcej jakości do środka pola zespołu gości wprowadził Mohamed Besić, ale jego dobra gra nie przyniosła wymiernych efektów. W ostatnich minutach “The Toffees” starali zdobyć się honorowe trafienie, ale po dobrej centrze Sigurdssona Williams źle przyłożył głowę do piłki i ostatecznie Chelsea zwyciężyło 2:0. Podopieczni Antonio Conte zdobyli bardzo łatwe punkty i teraz mogą udać się na zgrupowania zespołów narodowych.

Chelsea – Everton 2:0 (2:0)

1:0 Cesc Fabregas 27′

2:0 Alvaro Morata 40′

Liverpool zmiażdżył Kanonierów

Kibice Premier League znacznie więcej emocji oczekiwali po starciu Liverpoolu z Arsenalem. Podopieczni Jurgena Kloppa mieli jednak wyraźnie inny plan na to spotkanie i w pierwszej połowie absolutnie zdominowali “Kanonierów”. Gospodarze zupełnie nie dali rozwinąć skrzydeł Arsenalowi i szybko wyszli na prowadzenie. W 17. minucie spotkania Joe Gomez dośrodkowywał w pole karne, a niepilnowany Roberto Firmino nie mógł pomylić się w dogodnej sytuacji i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Pięć minut przed końcem pierwszej połowy prowadzenie podwyższył Sadio Mane. Senegalczyk nie przejął się obecnością Roba Holdinga w obronie, z niesamowitą łatwością minął defensora gości, po czym precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał bezradnego Petra Cecha.

Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się, a kibice Kanonierów mieli coraz więcej powodów do złości na swoich ulubieńców. W 57 minucie Hector Bellerin potwierdził, że znajduje się daleko od optymalnej dyspozycji i popełnił dziecinny błąd, który wykorzystał Mohamed Salah.

Dwadzieścia minut później Egipcjanin świetnie dograł do Daniela Sturridge'a, który dokonał dzieła zniszczenia. Liverpool zdemolował Arsenal na Anfield Road, a Arsene Wenger ma o czym myśleć przed końcem okienka transferowego.

Liverpool – Arsenal 4:0 (2:0)

1:0 Roberto Firmino 17′

2:0 Sadio Mane 40′

3:0 Mohamed Salah 57′

4:0 Daniel Sturridge 77′

Pozostałe niedzielne wyniki Premier League:

West Bromwich Albion – Stoke City 1:1 (0:0)

1:0 Jay Rodriguez 61′

1:1 Peter Crouch 77′

Tottenham – Burnley 1:1 (0:0)

1:0 Delle Alli 49′

1:1 Chris Wood 90+2′

Poprzedni artykułLOTTO Ekstraklasa – Lech zrewanżował się za bolesną porażkę w Pucharze Polski
Następny artykułBundesliga – przebudzenie RB Lipsk, bezbarwne Schalke