W niedzielnych spotkaniach Premier League nie brakowało niespodzianek. Liverpool tylko zremisował z Newcastle, a Everton przegrał na własnym stadionie z Burnley. Z dobrej strony pokazał się natomiast Arsenal, który pewnie ograł Brighton.
W pierwszym niedzielnym spotkaniu Premier League Arsenal podejmował beniaminka Brighton. Goście nie sprawili żadnych problemów podopiecznym Arsene'a Wengera, a Ci mieli świetną okazję na podreperowanie statystyk strzeleckich.
“Kanonierzy” na prowadzenie wyszli już po szesnastu minutach gry. Granit Xhaxa dośrodkowywał z rzutu wolnego w pole karne rywali, tam doszło do sporego zamieszania i początkowo ani Bellerin, ani Mustafi nie byli w stanie wpakować piłki do siatki. To w końcu udało się Nacho Monrealowi i wydawało się, że gospodarze od razu pójdą za ciosem.
Arsenal 1-0 Brighton Nacho Monreal Goal: https://t.co/Beik7u2FDH via @YouTube #AFC
— gigi (@town_twontown) October 1, 2017
Stało się jednak inaczej i mimo wielu prób strzeleckich piłkarze Arsenalu schodzili do szatni przy tylko jednobramkowym prowadzeniu. Drugą bramkę udało się zdobyć w 56 minucie – Alexis Sanchez wbiegł w pole karne rywali i przy asyście trzech obrońców popisał się fenomenalnym, niezwykle inteligentnym zagraniem piętą, które na bramkę bez problemu zamienił Alex Iwobi.
Goal of the day goes to Arsenal. What a move. What an assist from Sanchez! Iwobi with a good finish. #AFC pic.twitter.com/qLU1vEp4pn
— Transfer Man (@_transferman) October 1, 2017
W następnych minutach na murawie nadal wyróżniał się głównie Chilijczyk, ale zaangażowania i chęci do zdobycia kolejnej bramki brakowało jego kolegom. Tym samym “Kanonierzy” zamiast starać się o zdobycie kolejnych bramek, oszczędzali się przed najbliższym spotkaniem spokojnie rozgrywając piłkę na własnej połowie. Arsenal gładko wygrywa z Brighton, ale jego kibice mogą czuć pewien niedosyt, jeżeli chodzi o chęci piłkarzy. Jednak to wynik idzie w świat, a ten jest jak najbardziej zadowalający.
Arsenal FC -Brighton 2:0 (1:0)
1:0 Nacho Monreal 16′
2:0 Alex Iwobi 56′
Rafa Benitez znów zatrzymał Liverpool
Podopieczni Jurgena Kloppa są dalecy od optymalnej dyspozycji, co potwierdziło się także w starciu z Newcastle. Goście nie byli w stanie zdominować rywali i byliśmy świadkami wyrównanego, toczonego w szybkim tempie spotkania. Jako pierwsi bliscy strzelenia bramki byli “The Reds” – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźny strzał głową oddał Georginio Wijnaldum, ale piłka wylądowała tylko na słupku bramki strzeżonej przez Elliota.
Siedem minut później golkiper Newcastle nie miał już tyle szczęścia i goście wyszli na prowadzenie. Philippe Coutinho przeprowadził akcję w swoim stylu mijając rywala balansem ciała, a następnie popisał się cudownym uderzeniem z dystansu. Takie akcje moglibyśmy oglądać bez końca.
Coutinho doing Coutinho type things ? pic.twitter.com/MPYXRhgpmM
— Leo (@lfcboomboom) October 1, 2017
“Łabędzie” do wyrównania doprowadziły w 36 minucie za sprawą Joselu. Co prawda Hiszpan w sytuacji sam na sam z Mignoletem długo zwlekał z decyzją i Joel Matip zdołał go dogonić, ale defensor Liverpoolu robiąc wślizg nabił rywala i kompletnie zaskoczył swojego bramkarza. Za tę akcję trudno chwalić byłego piłkarza Realu Madryt, ale warto podkreślić świetne zagranie Jonjo Shelveya z głębi pola.
Goal of the season contender. Stunning finish, to unpick that famously tight Liverpool back line https://t.co/w5bhVYhqCg
— Santero (@djsantero) October 1, 2017
Po świetnej pierwszej połowie, kibice zgromadzeni na St. James Park liczyli na przynajmniej równie dobrą drugą część gry. Niestety, mimo szybkiego tempa i zaangażowania z obu stron, oglądaliśmy raptem jedno celne uderzenie. Lepiej radzili sobie przyjezdni, ale zupełnie nie potrafili tego przełożyć na bramkowe okazje. Bliżsi zapewnienia sobie zwycięstwa byli piłkarze Newcastle – w doliczonym czasie gry “Łabędzie” miały rzut rożny, po którym piłka spadła idealnie pod nogi Mohameda Diame. Pomocnik gospodarzy został jednak szybko osaczony przez rywali i jego strzał został zablokowany. Liverpool remisuje po raz trzeci w tym sezonie Premier League, a ich gra znów nie zachwyca.
Newcastle United – Liverpool FC 1:1 (1:1)
0:1 Coutinho 29′
1:1 Joselu 36′
W innym niedzielnym spotkaniu Burnley ograło Everton na Goodison Park po bramce Jeffa Hendricka w 21 minucie gry. Gospodarze zanotowali niezły początek, ale ich gra w dalszych minutach była po prostu koszmarna, trudna do oglądania. “The Toffees” po raz kolejny nie mieli żadnego pomysłu na grę, a liczba strat i niecelnych podań przysparzała o ból głowy. Po fatalnym początku sezonu i takim występie przeciwko niżej notowanemu rywalowi Ronald Koeman powinien pożegnać się z pracą. Wygląda na to, że Holender otrzyma jednak jeszcze jedną szansę i klubowi włodarze z decyzją poczekają na zakończenie przerwy reprezentacyjnej.
_______________________________________________________________________