Środkowy obrońca Athletic Bilbao, Aymeric Laporte, jest o krok od dołączenia do Manchesteru City. Spekuluje się, że ten transfer dojdzie do skutku jeszcze przed zakończeniem zimowego okienka, a popularni “The Citizens” zapłacą za niego 65 milionów euro.
Aymeric Laporte blisko przenosin do Manchesteru City był już w lecie 2016 roku, ale wtedy postanowił nie skorzystać z tej oferty i przedłużył kontrakt z Athletic Bilbao. Wszystko wskazuje, że już dojrzał do zmiany barw klubowych.
Aymeric Laporte is joining Manchester City on a 5-year contract. City will pay his €65m clause and €5m more in training fees. [@partidazocope]
— City Watch (@City_Watch) January 23, 2018
Laporte to zawodnik, którego śmiało można nazwać produktem Athletic Bilbao – 23-latek w tym sezonie rozegrał 19 meczów w La Liga, a łącznie w barwach klubu z kraju Basków na ich na swoim koncie 161.
Dziennikarze “ESPN” przygotowali pięć rzeczy, które powinniśmy, a możemy nie wiedzieć o tym zawodniku:
1. W żyłach Laporte płynie piłkarska krew
23-latek przygodę z futbolem zaczął w wieku pięciu lat, a jego pierwszym klubem był rodzinny SU Agen Football. Obrońca w jednym z wywiadów przyznał, że w jego otoczeniu każdy grał w piłkę. – Mój ojciec uprawiał futbol oraz grał w rugby. Przez kilka lat w piłkę grała także moja matka i najstarsza siostra.
Laporte przed tym, jak w 2010 roku dołączył do sektora młodzieżowego w Athletic Bilbao, przez jeden sezon grał w klubie Aviron Bayonnais FC. Francuz w 2012 roku zadebiutował w lidze hiszpańskiej i tym samym stał się drugim w historii “Trójkolorowym”, który grał w baskijskim stronie – przed nim taki zaszczyt miał tylko Bixente Lizarazu.
– Graliśmy u siebie przeciwko Celcie Vigo, a ja wszedłem na boisku na ostatnie minuty meczu. To było jedno z najpiękniejszych uczuć, jakiego kiedykolwiek doznałem. Athletic nauczył mnie wiele – powiedział 23-latek wspominając swój debiut w tych barwach. Od tamtej pory stał się ważnym członkiem pierwszej drużyny.
2. Sylvian Wiltord to jego idol
Laporte w początkowej fazie swojej kariery grał jako napastnik, a jego ulubionymi klubami były Arsenal Londyn oraz Girondins Bordeaux. W obu tych klubach okazję grać miał Sylvian Wiltord, w związku z czym stał się on idolem młodego adepta futbolu.
– Zaczynałem jako napastnik, osiem razy zdobywałem tytuł króla strzelców we wszelakich turniejach. Miałem kilku idoli, ale oni nie byli gwiazdami. Jak byłem młody, to podobał mi się jeden napastnik klubu, któremu kibicowałem, Girondins Bordeaux. Uwielbiałem grę Sylviana Wiltorda. Także bardzo lubiłem Paulettę i cieszyłem się z goli tak jak on – wspominał Laporte.
3. Musiał przezwyciężyć problemy z kontuzjami
Silny i wysoki obrońca, który nie ma problemów z kontrolą piłki, w swojej krótkiej karierze przeszedł już kilka kontuzji. Laporte w maju 2013 roku przeszedł operację lewego kolana, a kilka miesięcy wcześniej miał problemy z tą częścią ciała w prawej nodze.
Jego największa porażka miała jednak miejsce w 2016 roku, kiedy to złamał kość strzałkową, a następnie zwichnął prawą kostkę – te kontuzje wykluczyły go z gry w przez resztę sezonu, a co się z tym wiąże – stracił także szansę na udział w mistrzostwach Europy w 2016 roku.
4. Odrzucił ofertę Manchesteru City w 2016 roku
Laporte po tym, jak w sezonie 2015/2016 rozegrał 44 mecze w barwach klubu z Bilbao, przyciągnął na swoją osobę zainteresowanie europejskich klubów. Jednym z nich był Manchester City, który jednak musiał pogodzić się z fiaskiem. Laporte przedłużył umowę z obecnym klubem, w której została zawarta klauzura odstępnego – przez dwa sezony wynosi ona 65 milionów euro, a następnie wzrośnie o kolejne pięć.
– Pep Guardiola to świetny człowiek i trener, ale nie rozmawiałem z nim długo, bowiem wcześniej podjąłem decyzję z klubem oraz rodziną. Było za wcześnie na taki ruch, przeanalizowałem plusy i minusy, przez co zdecydowałem się pozostać w Athletic. To nie było łatwe, szczególnie dla osoby w moim wieku.
5. Wciąż czeka na Francję
Laporte grał na wszystkich młodzieżowych szczeblach w reprezentacji Francji, a w kadrze do lat 21 był nawet kapitanem – wciąż jednak nie zadebiutował w pierwszej reprezentacji.
Hiszpania chciała go przekonać do gry w ich kadrze, ale wtedy Francuzi powołali go na dwa mecze eliminacyjne. Wprawdzie w żadnym z nich nie zagrał, ale zadeklarował, że chce grać dla “Les Bleus”. – Czekałem na powołanie przez długi czas. Jest to coś, o czym marzyłem. Wiem, że muszę być cierpliwy i czekać na swój moment. Zawsze mówiłem, że moim pragnieniem jest gra dla Francji – podsumował.