Nemanja Nikolić jest świeżo upieczonym królem strzelców ligi MLS. Były piłkarz Legii Warszawa w wywiadzie dla “Sport.pl” zdradził dzięki komu jest w tak dobrej formie i jakie są jego plany na kolejny sezon.
Nemanja Nikolić z LOTTO Ekstraklasy wyjechał jako król strzelców – warto wspomnieć, że były zawodnik Legii Warszawa do Polski także przyjechał z tym mianem, bowiem w dwóch wcześniejszych sezonach był najskuteczniejszym zawodnikiem na węgierskich boiskach. Napastnik sportową wartość potwierdza także na boiskach MLS, gdzie jako zawodnik Chicago Fire sięgnął po czwartą z rzędu koronę króla strzelców.
Feels like this jurney had started a few days ago. Memorable @MLS reg. season, had my ups&downs, but everything turned Golden at the end!⚽️? pic.twitter.com/yHTNi0egnB
— Nikolic Nemanja (@niko_nemanja) October 23, 2017
Reprezentant Węgier zdaje sobie sprawę z tego, że takie serie, jak ta jego, nie zdarzają się zbyt często. Cieszy się także, że swoją grą skutecznie odpowiedział na płynącą z wielu stron krytykę:
– Cztery korony króla strzelców? Takie serie nie zdarzają się zbyt często. Niewielu kibiców spodziewało się, że idąc do Chicago będę strzelał tak, jak w Legii, ale przecież zapewniałem, że wiem co robię. Pamiętam to narzekanie, krytykę; mówiono, że wybrałem słabą drużynę. A ja byłem pewny siebie. Wiedziałem, że stać mnie na kilkanaście trafień. I kto miał rację?
Nikolic przyznał, że rywalizacja z Davidem Villą to wielkie przeżycie, ale kluczowa dla niego była walka o króla strzelców w LOTTO Ekstraklasie – to właśnie dzięki niej jest w tak dobrej dyspozycji:
– Rywalizacja z Davidem Villą? Szanuję każdego przeciwnika, choć wiadomo, że David ma wielkie nazwisko. Ale w formie jestem dzięki rywalizacji z Marcinem Robakiem i Marco Paixão. To dzięki nim rozwijałem się każdego dnia, oni popychali mnie do przodu. Dzięki chłopaki!
Piłkarz Chicago Fire zdradził, że jego celem jest zostanie w Stanach Zjednoczonych przez kilka lat. Nikolić nie wyklucza jednak zmiany barw klubowych i w tym kontekście ufa swojemu menadżerowi:
– Marzenia? Kiedy wyjeżdżałem do USA powiedziałem, że moim celem jest gra w MLS przez pięć, sześć lat. I nic się nie zmieniło. Moja umowa z Fire ważna jest jeszcze przez dwa sezony. Dziś tworzę historię tego klubu. Myślę tylko o tym. Po ostatnim meczu w sezonie pojedziemy z rodziną na kilka dni do Kalifornii, gdzie zobaczymy Disneyland, a później wracamy na Węgry. Ja będę odpoczywał, a do pracy zabierze się mój menadżer. Zobaczymy, czy spisze się równie dobrze, jak ja!
29-latek w sezonie MLS rozegrał 34 spotkania, w których 24 razy trafiał do siatki rywali, a także na swoim koncie zapisał cztery asysty.