Michael Carrick po sezonie zakończy karierę

0
michael carrick

Jose Mourinho potwierdził, że Michael Carrick poinformował klub o planowanym zakończeniu kariery pod koniec obecnego sezonu. To jednak nie koniec przygody Anglika z Manchesterem United.

Po odejściu Wayne'a Rooneya z Old Trafford, Jose Mourinho opaskę kapitana przekazał właśnie Carrickowi. Okazało się jednak, że 36-letni pomocnik nie mógł cieszyć się z tego wyróżnienia, ponieważ w tym sezonie na boisku pojawił się tylko raz: w meczu Carabao Cup przeciwko Burton.

Ból w klatce piersiowej, który poczuł w tamtym spotkaniu, okazał się problemem z nieregularnym biciem serca. Piłkarz przeszedł specjalistyczny zabieg i chociaż wrócił do treningów, to jego wiek i stan zdrowia wskazują na to, że koniec jego kariery jest już naprawdę bliski.

To jednak nie koniec jego przygody z piłką. Michael Carrick od razu może bowiem objąć stanowisko w sztabie szkoleniowym Czerwonych Diabłów, co potwierdził sam Mourinho.

Przez kilka miesięcy nie mógł trenować, więc obecnie trenuje z zespołem dopiero od dwóch tygodni. On jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Uważam, że to byłaby najlepsza decyzja dla drużyny oraz dla niego samego, by zakończył karierę piłkarską bez kontuzji i innych poważnych problemów.

Klub byłby bardzo szczęśliwy, gdyby Carrick dołączył do sztabu trenerskiego. Ja również. Spodziewam się, że tak się stanie – podsumował Portuglaczyk.

Michael Carrick w barwach Manchesteru United rozegrał do tej pory 460 spotkań. Zdobył w nich 23 gole oraz zaliczył 36 asyst. Tylko raz wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Pomógł Czerwonym Diabłom zdobyć pięć mistrzowskich tytułów, a także m.in. wygrać Ligę Mistrzów i Ligę Europy.


Swój kolejny mecz Manchester United rozegra w sobotę, 20 stycznia. Rywalem będzie Burnley, które zagra na własnym stadionie. LV Bet za zwycięstwo gości oferuje kurs 1.61. Remis wyceniany jest na 3.75, a zwycięstwo gospodarzy na 6.20.

Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!

baner-lvbet-gol-728x90

ŹRÓDŁOSkySports
Poprzedni artykułRoberto Firmino to prawdziwa siła napędowa Liverpoolu
Następny artykuł(Nie)zakończone zadanie Jakuba Świerczoka