(Nie)zakończone zadanie Jakuba Świerczoka

0

Kilkanaście godzin temu otrzymaliśmy potwierdzenie jak dotychczas największego transferu zimowego okienka transferowego w LOTTO Ekstraklasie – Jakub Świerczok został zawodnikiem Łudogorca Razgrad. Reprezentant Polski po raz drugi w karierze zdecydował się na wyjazd za granicę. Czy tym razem wybrał odpowiedni kierunek i nie podjął pochopnej decyzji?

Wyobraźcie sobie dużą rodzinę, w której jeden z najmłodszych braci najlepiej radzi sobie w nauce. Jest zachwalany z każdej strony, również sam ma o sobie wysokie mniemanie, przy tym także lekceważy rodzeństwo. Dostaje propozycję nauki w prestiżowej szkole i natychmiast decyduje się na taki ruch. Tam jednak ginie w tłumie. Ma problem z aklimatyzacją, częste problemy zdrowotne powodują, że w tym zespole oświaty nie widzą już dla niego miejsca.

Po trzech latach wraca do rodzinnej wioski, w której znów w ławce siada wraz z braćmi, kolegami, z których jeszcze kilkanaście miesięcy temu szydził. Długo zajęło mu odbudowanie własnej psychiki i wrócenie na poziom, który wcześniej dał mu szansę wyjazdu. Uważa, że dojrzał, stał się innym człowiekiem. Tymczasem, gdy znów dostaje propozycję, tym razem wyjazdu na zagraniczną uczelnie, raczej nie zastanawia się długo. Ponownie po kilku miesiącach zachwytu nad jego osobą korzysta z oferty, która na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, ale może być swego rodzaju pułapką.


Czy ta w stu procentach zmyślona historia przypomina wam jedną z sytuacji mających miejsce na naszym piłkarskim podwórku? Mi tak. Jeśli wam nie, to pomogę. Jakub Świerczok po kilku dobrych meczach w barwach Polonii Bytom w 2012 roku zdecydował się na wyjazd do Niemiec i transfer do FC Kaiserslautern. Napastnik zanotował w tym klubie średni start, a następnie dopadły go poważne problemy zdrowotne. Po trzech latach wrócił do Polski, a kolejne dwa sezony zajęło mu odbudowanie formy. Nie można powiedzieć, że to stracone pięć lat, bo bez wątpienia była to najlepsza nauka, jaka mogła go spotkać.

Świerczok na dobrą sprawę ma za sobą udany rok, nic więcej. Runda wiosenna w występującym w Nice 1 Lidze GKS-ie Tychy pozwoliła mu na transfer do Zagłębia Lubin, w którym z miejsca stał się jednym z najlepszych zawodników LOTTO Ekstraklasy, a także zasłużył sobie na debiut w reprezentacji Polski.

21 występów, 16 bramek oraz trzy asysty – taki wynik musi robić wrażenie, ale pamiętajmy, że Świerczok nie jest pierwszym zawodnikiem, który ma za sobą wyśmienitą jedną rundę w naszej ukochanej lidze. Takich było już na pęczki. I działali podobnie jak 25-latek. Nie zamierzali postawić “kropki nad i” – zostać na kolejną rundę w obecnym klubie, do swojego bilansu dodać kolejne kilka bramek. Woleli łapać okazję, żyć chwilą. Może było to spowodowane myślą: Mam swoją szansę, kto wie, jak będzie sobie radził w następnych meczach? Trzeba spróbować.

Świerczok zdecydował się na transfer do Łudogorca Razgrad. Zarówno zawodnik, jak i Zagłębie Lubin skorzysta na tej transakcji w aspektach finansowych. Tajemnicą nie jest, że popularni “Miedziowi” nie byli skorzy do jego sprzedaży, ba, nawet oferowali mu poprawę warunków, aby zrezygnował z zapisu klauzury odstępnego w kontrakcie, ale to nie pomogło. 25-latek chciał odejść z klubu, nie zamierzał czekać na wyśmienitą ofertę. Skorzystał z tej niezłej, bo taka jest ta z Łudogorca.

Przejdźmy teraz do aspektów sportowych. Ktoś napisze, powie – świetny ruch. Według mnie tylko gołym okiem. Łudogorec jest najlepszym klubem w Bułgarii, można powiedzieć, że nie ma sobie równych. Prowadzi w rozgrywkach krajowych, wyszedł z fazy grupowej Ligi Europy. To powoduje, że Świerczok nie będzie miał łatwej drogi do pierwszego składu. “Przecież go kupili, to pewnie chcą, żeby grał w pierwszym składzie” – taką ripostę mogę otrzymać. Jasne, ale skoro Łudogorec radzi sobie dobrze, to trener będzie stawiał na zaufanych graczy. A Świerczok, aby wywalczyć miejsce w jedenastce będzie musiał się sporo nagimnastykować. W Razgradzie także gra skuteczny napastnik. Przedstawiam Claudiu Peseru, 31-letniego Rumuna, który w Prava Lidze zdobył 10 bramek i jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Do tego dodajmy ofensywnego pomocnika i lewego skrzydłowego – odpowiedni Marcelinho i Vura – obaj mają po siedem trafień. Na pewno optymizmem nie napawa fakt, że od 2011 roku do klubów z najlepszych pięciu lig w Europie z ligi bułgarskiej trafiło siedmiu zawodników. Nieważne z jakim skutkiem – z Polski wyjechało ich kilka razy tyle.

W Razgradzie sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej niż w Lubinie. W Zagłębiu był monopol na bramki i miał go Świerczok. Tutaj nie ma jednego, wyróżniającego się strzelca, co nie oznacza, że tych kilku nie prezentuje gry na wysokim poziomie.

Kontynuujmy o aspektach sportowych. Czy Łudogorec Razgrad to klub, który jest szczytem ambicji dla Świerczoka? Uznajmy, że nie. Czy liga bułgarska to miejsce, z którego łatwo się wypromować? Zdecydowanie nie. Tak, zdarzają się takie transfery, jak przejście Cafu do Bordeaux za 7,5 miliona euro, ale jest to rzadkość. Tak naprawdę jedyną szansą jest Liga Europy – jeśli Świerczok chce się wypromować, to musi celować w te rozgrywki. Tymczasem jego Łudogorec w fazie pucharowej zmierzy się z AC Milan – nikogo nie można skreślać, ale faworytami do wygranej nie są.

Teraz skupimy się na infrastrukturze, która w Bułgarii szału nie robi (bardzo łagodnie powiedziane. Najlepiej objaśni nam to Iljan Micański – Bułgar, który przez lata grał w polskiej lidze. Oto jego słowa na łamach “Przeglądu Sportowego”: – Łudogorec jest o dwie klasy lepszy niż reszta klubów. Płaci gwiazdom nawet 50 tys. euro miesięcznie netto, ale to, jak wygląda nasza Pyrwa Liga, to może być dla Kuby szok. Bułgaria to dziurawe boiska, puste trybuny, otoczka gorsza niż drugim poziomie rozgrywek w Polsce. Co tu dużo kryć, poziom sportowy ligi jako całości jest niewiele lepszy niż jej wygląd. Trzymam kciuki, żeby mu się tam powiodło. Z Razgradu można pójść dalej, ale w wieku 25 lat trzeba się już z tym spieszyć.

Wszystko napisane wyżej jest dla mnie wystarczającym potwierdzeniem, że poza rajem finansowym, przejście do Ludogorca nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ten transfer przypomina mi inny z udziałem Świerczoka, ten, który miał miejsce w 2012 roku. Osobiście bardziej rozumiem tamte przenosiny – był młody, chciał łapać życie za nogi, a Polonia Bytom nie dawała mu zbyt dużych perspektyw. Zderzył się z rzeczywistością, ale człowiek uczy się na błędach. Jak widać niekoniecznie. Podobnie jak pięć lat temu ma za sobą wyśmienitą rundę. Znów jest rozchwytywany przez wiele klubów. I znów decyduje się na transfer. Tym razem jednak wybiera renomowany zespół, który jednak nie koniecznie musi być dla niego odpowiednią trampoliną do wielkiego futbolu (zakładając, że takie są jego ambicje).

– Mógłbym łowić co pięć minut płotki, ale większą frajdę sprawia poczekanie na coś konkretniejszego – to słowa Świerczoka, który w obszernym wywiadzie dla “Weszło” opowiedział o swojej pasji – wędkarstwie. Ryby, to nie piłka nożna, ale czy nie przypomina to Wam jego wyboru odnośnie zmiany barw klubowych? Bo mi bardzo. Wielu może powiedzieć – wrócił do Polski, udowodnił, że jest napastnikiem na wysokim poziomie, po prostu skończył zadanie. Nie zgodzę się z tym. Jest to zadanie (nie)zakończone. Dopiero je zaczął. Zamiast kontynuować je w Zagłębiu, gdzie miałby łatwiej walczyć o miejsce w reprezentacji Polski, będzie starał się zakończyć je w nieznanym Razgradzie. Nie próbujesz nie wygrywasz – miejmy nadzieję, że za kilka miesięcy, po powołaniu polskiej kadry na mundial w Rosji, będę bił się w pierś i pisał, iż nie miałem racji.


Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!

baner-fortuna-gol

Poprzedni artykułMichael Carrick po sezonie zakończy karierę
Następny artykułWest Ham zgłasza się po mistrza Europy