Po emocjach w Szczecinie nadszedł czas na kolejne spotkanie LOTTO Ekstraklasy. Sandecja podejmowała Lechię Gdańsk. Było to pożegnanie Sączersów w kończącym się roku ze stadionem w Niecieczy.
Jednak wydawało się, że mimo wszystko Sandecja nie była faworytem tego starcia. Gospodarze po raz ostatni odnieśli zwycięstwo na boiskach LOTTO Ekstraklasy 17 września, kiedy to pokonali Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Lechia wciąż gra poniżej swoich możliwości. Coraz częściej pojawiają się pytania, czy to co prezentują gdańszczanie to nie jest czasem ich maksimum możliwości. Patrząc na skład osobowy ekipy prowadzonej przez Adama Owena nie sposób w to jednak uwierzyć.
Mecz rozpoczął się od szybkiego prowadzenia gospodarzy. Już w 16. minucie z lewej strony dośrodkował Patrik Mraz, jeden z obrońców Lechii jeszcze się poślizgnął, a piłka trafiła do Aleksandara Kolewa, który pokonał Dusna Kuciaka. Jednak gol nie powinien zostać uznany, bo Bułgar przyjmując piłkę pomógł sobie ręką. Tego dnia wóz VAR nie był obecny i sędziujący zawody Paweł Raczkowski gola uznał.
Kolev ewidentnie pomógł sobie ręką,piłka trafia go powyzej lokcia od wewnetrznej strony. Potwierdza to tez jego niepewny wzrok,kiedy koledzy podbiegaja mu pogratulowac.Dobrze ze nie ma tu VAR.Wracają nieprzewidywalne błędy sędziowskie, które są solą futbolu.#NieDlaVAR#SANLGD
— Hubert Michnowicz (@HubertMichno) December 16, 2017
Chwilę później powinno być już 1:1. W doskonałej sytuacji znalazł się Marco Paixao, ale mając przed sobą tylko Michała Gliwę posłał futbolówkę obok bramki. Czwarty strzelec LOTTO Ekstraklasy powinien w takie sytuacje wykorzystywać z zimną krwią. Wraz z upływem minut Lechia osiągała coraz większą przewagę, jednak wynik w pierwszej połowie się nie zmienił i to Sandecja schodziła prowadząc 1:0.
Pierwszą odsłonę lepiej rozpoczęli gospodarze, więc drugą postanowili z przytupem zacząć goście. Już w 51. mieliśmy remis. Lewą stroną akcję przeprowadzili bracia Paixao, Marco zagrał do Flavio, ten na ścianę do znajdującego się w polu karnym Sławomira Peszki, futbolówka wróciła do Flavio Paixao, który mocnym strzałem po ziemi doprowadził do wyrównania.
8 ostatnich goli strzelonych przez Lechię:
4 gole Marco, 3 Flavio, jeden samobój.Paixaodependencia.#SANLGD
— EkstraStats (@EkstraStats) December 16, 2017
Po stracie gola przewaga gości stała się jeszcze bardziej wyraźna. Raz za razem sunął atak na bramkę Gliwy. Zawodnicy Lechii jednak zbyt mało akcji decydowali się kończyć strzałami. W 87. minucie zrobiło się 2:1 dla przyjezdnych. Joao Oliveira zakręcił najpierw Grzegorzem Baranem, potem Mrazem, a następnie zdobył gola. Było to drugie trafienie 21-letniego Szwajcara w LOTTO Ekstraklasie. Wydawało się, że gdańszczanie sięgną po zasłużone trzy oczka. Jednak gospodarze rzucili się do ataku. W doliczonym czasie gry dośrodkowana w pole karne piłka trafiła do Mraza, a ten strzałem z pierwszej piłki z woleja, trafił w okienko bramki Kuciaka! Słowak uratował punkt swojej drużynie.
Obie ekipy czeka jeszcze ostatnia w tym roku kolejka w LOTTO Ekstraklasie. Sandecja gościć będzie w Szczecinie i walczyć z odzyskującą blask drużyną Pogoni, a Lechia na własym stadionie zmierzy się z Wisłą Kraków. Ten właśnie mecz zapowiada się jako jeden z najciekawszych w 22. serii spotkań.
Sandecja Nowy Sącz – Lechia Gdańsk 2:2 (1:0)
1:0 Kolew 16′
1:1 Flavio Paixao 51′
1:2 Joao de Oliveira 87′
2:2 Mraz 90'+ 1
Sandecja:
Gliwa – Basta, Piter-Bucko, Szufryn (15. Kraczunow), Mraz – Baran, Kasprzak – Danek (79. Brzyski), Trochim (71. Piszczek), Małkowski – Kolew
Lechia:
Kuciak – Wojtkowiak, Nunes, Wawrzyniak (78. Vitoria) – Stolarski, Łukasik, Sławczew, F.Paixao – M.Paixao (90. Żukowski), Romario (83. Oliveira), Peszko
Sędzia: Paweł Raczkowski.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN
- Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
- Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.