LOTTO Ekstraklasa – Cracovia wygrywa z Lechią i opuszcza strefę spadkową

0
krzysztof-piątek

17. kolejkę LOTTO Ekstraklasy rozpoczął mecz w Krakowie, gdzie Cracovia podejmowała Lechię Gdańsk. Wszyscy kibice interesujący się naszą ligą liczyli, że piłkarze przełamią totalną niemoc z szesnastej serii spotkań, kiedy to padło zaledwie dziewięć bramek.

Cracovia po pięciu meczach bez porażki w poprzedniej kolejce musiała uznać wyższość Piasta Gliwice. Jednak zespół Michała Probierza przystępował do meczu znacznie osłabiony. Zabrakło Mirosłava Covilo, Jaroslava Mihalika, a wciąż kontuzjowany jest Damian Dąbrowski.

Natomiast wygląda na to, że ciemne chmury powoli rozchodzą się nad Gdańskiem. Lechia po prestiżowej wygranej w derbach z Arką, w kolejnej kolejce sięgnęła znów po komplet punktów, tym razem nie dając żadnych szans Wiśle Płock. Ewentualna wygrana w Krakowie mogła oznaczać dla ekipy prowadzonej przez trenera Adama Owena, awans do górnej ósemki ligi.

Starcie Cracovii z Lechią oglądała nie za duża liczba kibiców, trybuny świeciły pustkami. Winnym tego miał być on.

Wracając do meczu. Na początku spotkania wyglądało na to, że to goście będą prowadzić grę. Lechia dłużej utrzymywała się przy piłce, kontrolowała grę. Pomysłem ekipy Probierza na rozgrywanie akcji było posyłanie długich piłek do przodu. To nie mogło przynieść pozytywnego rezultatu.

Pierwszą groźną sytuację jednak stworzyła Cracovia. W 19. minucie mocny strzał Kamila Pestki zablokował Paweł Stolarski.

Lechia odpowiedziała w 31. minucie. Po dośrodkowaniu Rafała Wolskiego, w słupek trafił Błażej Augustyn.

W doliczonym czasie gry bardzo groźnie głową uderzał Jakub Wójcicki, ale Dusan Kuciak był na posterunku. Na więcej obu zespołów nie było stać. Po bardzo przeciętnej pierwszej odsłonie gry, piłkarze schodzili przy wyniku 0:0.

Początek drugiej połowy wyglądał zdecydowanie lepiej. Zarówno gracze Cracovii jak i Lechii poruszali się żwawiej na boisku. Wyglądało na to, że reprymenda dana przez trenerów w przerwie poskutkowała.

Wynik spotkania w 64. minucie otworzył Michał Helik, kierując piłkę do własnej bramki po strzale Sławomira Peszki. 

Od tego momentu rozpoczęły się jeszcze większe emocje. Cracovia doprowadziła do wyrównania w 71. minucie. Po dośrodkowaniu Kamila Pestki fantastycznym strzałem głową popisał się Krzysztof Piątek. Było to już siódme trafienie napastnika “Pasów” w obecnym sezonie LOTTO Ekstraklasy.

Ekipa Probierza poczuła krew i rzuciła się do ataków na rywala. Chwilę później powinno być 2:0, ale kolejny strzał Piątka świetnie obronił Kuciak. Nie minęła chwila i a słowacki bramkarz znów musiał się zwijać jak w ukropie, doskonale broniąc uderzenie Javiego Hernandeza.

W 82. minucie powinno być 2:1 dla Cracovii. Po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła w słupek.

Do dużych kontrowersji doszło w doliczonym czasie gry. Gracze “Pasów” domagali się odgwizdania rzutu karnego za faul Łukasika na Hernandezie. Wydawało się, że kontakt był, ale do podjęcia decyzji potrzebna była dłuższa chwila. Ostatecznie sędziujący zawody Piotr Lasyk zdecydował o przyznaniu rzutu karnego.

Do piłki ustawionej na jedenastym metrze od bramki Kuciaka podszedł Piątek i pewnym strzałem dał prowadzenie swojej ekipie.

Więcej goli tego dnia w Krakowie nie oglądaliśmy i Cracovia dopisała do swojego dorobku trzy punkty. Dzięki nim opuściła strefę spadkową.


Cracovia Kraków – Lechia Gdańsk 2:1 (0:0)

0:1 Helik 64′ – gol samobójczy
1:1 Piątek 71′
2:1 Piątek 90'+ 6

Cracovia:

Sandomierski – Pestka, Malarczyk, Helik, Fink  (87. Diego) – Deja, Drewniak – Zenjow (70. Szczepaniak), Hernandez, Wójcicki (87. Wdowiak) – Piątek

Lechia:

Kuciak – Wojtkowiak, Augustyn, Stolarski – Krasić (81. Krasić), Lipski (62. Peszko), Łukasik, Nunes – Wolski, Paixao, Paixao


ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN

Fortuna - większy bonus dla naszych Czytelników!

  1. Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
  3. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Poprzedni artykułBlack Friday dla czytelników Gol.pl!
Następny artykułFantasy Premier League – czas na GW13 w lidze Gol.pl