Punktualnie o 21:05 zaczęło się dwanaście meczów Ligi Europy. Najciekawszy z nich czekał nas w Rzymie, gdzie miejscowe Lazio podejmowało Nice. Czy hit sprostał naszym oczekiwaniom? Zapraszamy na relację z drugiej części dzisiejszych meczów.
Rozczarowujący mecz na szczycie Grupy K
Zdecydowanym faworytem bukmacherów było Lazio. LVbet za zwycięstwo Orłów płacił po kursie 1,46, gdy kurs na gości z Francji wynosił 6,90. Każda złotówka postawiona na remis zostałaby pomnożona przez 4,65.
Podopieczni Simone Inzaghiego w przypadku wygrania dzisiejszego meczu awansowaliby do dalszej fazy rozgrywek. Przypomnijmy, że Włosi w dotychczasowych meczach odnieśli komplet zwycięstw. Początek spotkania toczył się w dość spokojnym, wręcz sennym tempie. Optycznie większą przewagę mieli goście, ale sytuacji bramkowych było na lekarstwo. W porównaniu z pierwszym meczem wiało… nie powiemy czym, bo kochamy polski język. Akcje jednych i drugich kończyły się albo na formacji defensywnej rywala, albo niecelnym strzałami i tak po pierwszych 45. minutach na tablicy widniał bezbramkowy remis, a my nie zobaczyliśmy nawet celnego strzału!
Pierwsze chwile po wznowieniu gry nie zapowiadały, że obie drużyny nawiążą choć w minimalnym stopniu do tego, co zaprezentowały w pierwszym spotkaniu. Dość powiedzieć, że najciekawszą sytuacją w meczu był strzał Wesleya Sneijdera z trzydziestu kilku metrów, który nie sprawił większych kłopotów bramkarzowi.
Zaangażowanie Nice spowodowało, że Lazio jest bezradne? Bardziej skłaniałbym się ku temu, że Włosi po prostu w dupie mają ten mecz.
— Mateusz Wojciechowsk (@MateuszWojciec9) November 2, 2017
Co chwilę musieliśmy sprawdzać jakie drużyny grają na boisku, bo chwilami myśleliśmy, że oglądamy powtórkę spotkania Górnika Łęczna z Podbeskidziem Bielsko-Biała. To było beznadziejne starcie, w którym absolutnie nic się nie działo. Dawno nie widzieliśmy tak tragicznego meczu. Trzy minuty doliczonego czasu gry zabrzmiały w naszych uszach jak wyrok śmierci.
W 92. minucie zobaczyliśmy w końcu gola, który po powtórce okazał się trafieniem samobójczym. Piłka bita z rzutu rożnego uderzyła obrońcę gości, Maxime’a Le Marchanda, po czym wpadła do siatki. Ten gol był najlepszym podsumowaniem tego widowiska.
Lazio wygrało z Niceą 1:0, nie strzelając ani razu celnie w światło bramki.
— Przemysław Kasiura (@p_kasiura) November 2, 2017
Rezerwowy Arsenal bezbramkowo remisuje
Kanonierzy w dość eksperymentalnym składzie – z 23-letnim bramkarzem Mattem Macey’em na czele – podejmowali na swoim stadionie Crvenę Zvezdę. Mimo wiadomego podejścia Arsene’a Wengera do tych rozgrywek, bukmacherzy wierzyli w zwycięstwo londyńczyków. Fortuna za wygraną Arsenalu płaciła po kursie 1,50.
Arsenal w pierwszym składzie Willock 18lat, Maitland-Niles 20, Nelson 17. Trzymamy kciuki Panie Wenger. @TwaroTwaro @maciej_kruk
— Football Roots (@football_roots) November 2, 2017
Angielska drużyna wygrała trzy poprzednie mecze i trzy punkty w pojedynku z serbską drużyną na pewno spowodowałby, że awansowałaby ona do fazy playoff. Pierwszą groźną sytuację Arsenal miał w 10. minucie, ale strzał Olivera Giroud obronił bramkarz gości, który w tym przypadku pokazał swoje umiejętności. Gospodarze przeważali i nękali co chwilę obronę gości dośrodkowaniami ze stałych fragmentów gry. Serbowie mimo to zwietrzyli swoją szansę na dobry wynik i postanowili trochę się odkryć, co spowodowało, że mecz zaczął się toczyć w znacznie szybszym tempie. Swoją drugą sytuację w tym starciu miał Giroud, ale ponownie lepszy od napastnika okazał się Milan Borjan.
Giroud.
Making average goalkeepers look like @gianluigibuffon #Arszve
— Gee (@Gcw90) November 2, 2017
Chwilę po tym swoją sytuację na bramkę zmarnowali podopieczni Vladana Milojevica. Po rzucie rożnym groźnie głową uderzał Slavoljub Srnic, ale golkiper Arsenalu zdołał sparować strzał na poprzeczkę. Zaczęło się dziać i ku naszemu zdziwieniu lepiej zaczęli prezentować się przyjezdni. Richmond Boakye chwilę przed końcem pierwszej połowy dostał idealne podanie w pole karne, ale jego strzał minął obramowanie bramki. Ku naszemu rozczarowaniu na ewentualne gole musieliśmy poczekać do drugiej części spotkania, ale ta zapowiadała się naprawdę nieźle.
Do przerwy wygląda to niźle, ale bramek brak#ARSZVE
— Krzysiek Gajdur (@KrzysiekGajdur3) November 2, 2017
Druga połowa zaczęła się tak samo jak kończyła się pierwsza. Obie ekipy były zdeterminowane i dążyły do zdobycia bramki, ale żadna z nich nie potrafiła postawić kropki nad i. W 64. minucie bliski zdobycia bramki był Jack Wilshere, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił sprzed linii Damien Le Tallec. Goście wytrzymali narastający napór Arsenalu i dowieźli cenny remis do samego końca.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN
- Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
- Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.