W sobotnich spotkaniach Atletico i Valencia zaliczyły wpadki, ale Real Madryt i Barcelona nie miały dzisiaj problemów z odniesieniem przekonujących zwycięstw. Obie drużyny zrobiły sobie festiwal strzelecki, chociaż w internecie najwięcej uwagi zdobył zakrwawiony Ronaldo, który oglądał swoją kontuzję w telefonie klubowego lekarza.
Wydawało się, że Real Madryt, który trzy ostatnie mecze ligowe zakończył bez zwycięstwa, i tym razem będzie miał problem. W 23. minucie lewą stroną w pole karne wpadł Lucas Perez, zagrał wzdłuż bramki i Adrian Lopez wpakował piłkę do siatki. Deportivo La Coruna objęło prowadzenie w Madrycie, a w głowach kibiców na pewno wróciły koszmary z poprzednich kolejek.
Tym razem drużyna Zinedine Zidane'a zareagowała jednak tak, jak przez ostatnie lata przyzwyczajała do tego kibiców. W 32. minucie wyrównał Nacho Fernandez, a przed przerwą prowadzenie gospodarzom dał Gareth Bale. Przy obu golach asystował Marcelo.
PRZEPIĘKNY GOL! ???
Gareth Bale przymierzył idealnie! Real Madryt prowadzi z Deportivo La Coruña 2:1. #lazabawa ?? pic.twitter.com/6Vj8eCOGtr
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) January 21, 2018
Prawdziwe strzelanie zaczęło się jednak po przerwie. Bale i Nacho zdobyli jeszcze po jednym golu, a dwa trafienia w tym spotkaniu zaliczył również Cristiano Ronaldo. Portugalczyk asystował również przy bramce Luki Modrica i pozwolił uwierzyć kibicom, że kryzys ma już za sobą. Chociaż bardziej zostanie zapamiętany, gdy po zderzeniu z jednym rywalem zalał się krwią… i przeglądał się w telefonie.
When your team wins 7-1 but your post-match selfies have been ruined. ??
Report from Real Madrid's win over Deportivo here: https://t.co/fFoj2LXH8w pic.twitter.com/OWr6hl3tcX
— Sky Sports LaLiga (@SkyRevista) January 21, 2018
Real wygrał ostatecznie 7:1, ale traci do Valencii 5 punktów, 8 do Atletico i aż 19 do Barcelony. Ma też na koncie jeden rozegrany mecz mniej niż reszta drużyn z czołówki.
Barcelona długo męczyła się w Sewilli z Betisem, ale gdy w końcu udało jej się otworzyć wynik, to reszta poszła już bardzo gładko. W pierwszej połowie niewielką przewagę mieli goście, ale mecz raczej nie był ciekawym widowiskiem. W drugiej części gry w 59. minucie genialnym podaniem popisał się Luis Suarez. Urugwajczyk stojąc na środku boiska wypatrzył wybiegającego Ivana Rakitica, który znalazł się w sytuacji sam na sam i dał prowadzenie Barcelonie.
Goal Rakitic pic.twitter.com/f3UBJcmcVh
— Worlboss Corey (@WorlbossCorey) January 21, 2018
Pięć minut później Sergio Busquets przejął piłkę na połowie rywala i od razu popisał się równie świetnym podaniem. Na jego drugim końcu czekał Leo Messi, który podwyższył na 0:2.
GOAL! Leo Messi 64' (0-2) #BetisBarça pic.twitter.com/SFrgZTRaNL
— Media Cules Goal (@mediaculesgol01) January 21, 2018
Po kolejnych pięciu minutach było już 0:3. Tym razem Rakitić zrewanżował się Suarezowi. Urugwajczyk w 80. minucie asystował jeszcze przy drugim w tym meczu golu Messiego. Argentyńczyk też zrewanżował się koledze i w ostatniej minucie meczu pomógł mu ustalić wynik na 0:5.
5-0 !!!!! Another Messi assist and Suarez Goal ?⚽️ pic.twitter.com/OJOUYaJGsX
— griffin (@griffinp_10) January 21, 2018
Niedzielne mecze La Liga:
Alaves – Leganes 2:2 (0:0)
(El Haddadi 46′, Alfonso 52′ – Gabriel 75′, Zaldua 90′)
Real Madryt – Deportivo La Coruna 7:1 (2:1)
(Nacho 32′, 88′, Bale 42′, 58′, Modrić 68′, Ronaldo 78′, 84′ – Adrian 23′)
Real Sociedad – Celta 1:2 (1:1)
(Willian Jose 10′ – Aspas 20′ karny, Gomez 75′)
Betis – Barcelona 0:5 (0:0)
(Rakitić 59′, Messi 64′, 80′, Suarez 69′, 90′)