Kluby, które w tym sezonie mogą stać się ulubionymi wśród kibiców!

0

Kochaj ich lub nienawidź, ale wątpliwości nie ma – hipsterzy są wśród nas. Jeśli nie masz pewności, kto w obecnych czasach jest traktowany jako hipster, to są to faceci, którzy piją tylko piwo rzemieślnicze, noszą długie brody i niezależnie od pogody jeżdżą na skuterze. 

Kultura hipsterska wciąż się rozwija, więc dziwnym nie jest, że pewne niuanse związane z tym ruchem są przenoszone do kultur głównego nurtu. Tym razem pod lupę weźmiemy kluby piłkarskie. Przykładem takiej drużyny jest Borussia Dortmund, która podczas złotej ery prowadzona przez Jurgena Kloppa była uważana za zespół hipsterów. Aktualnie mamy sezon 2017/2018 i w najlepszych ligach świata znajdzie się parę klubów, którzy chcą iść śladem popularnych “Borusse”.

Real Madryt, FC Barcelona, Bayern Monachium czy Manchester United – to kluby, które mają najwięcej fanów na świecie. Tym, którzy chcą kibicować mniej znanym, a równie ciekawym zespołom, polecamy poniższy tekst.

Real Betis

Był czas, kiedy Real Betis był naprawdę szanowanym na świecie klubem. Faktycznie, od tego okresu minęło sporo lat. Głośno o klubie z Andaluzji stało się w 1998 roku, kiedy to do Betisu dołączył Denilson. Był to ówczesny rekord transferowy (31,5 miliona euro), a zarazem dobry ruch marketingowy. Tylko dobry ruch marketingowy. Brazylijczyk przez kilka lat gry w tym zespole nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Tymczasem Betis przez następne dwie dekady od tego transferu raz wygrał Copa del Rey, ale też trzy razy spadł z La Liga.

Betis w poprzednim sezonie zajął dopiero 15. miejsce na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, ale letnie transfery, wprawdzie nie na skalę pozyskania Denilsona, robią wrażenie i przykuwają uwagę.

Victor Camaras, Christian Tello, Anders Guardado, Javi Garcia, Ryad Boudebouz – to zawodnicy, którzy będą stanowić o sile tego zespołu, a dodatkowo mogą spowodować, że przeciętniak La Liga może stać się klubem lubianym przez kibiców na całym świecie. Mieszanka takich piłkarzy wręcz zapewnia emocję!

OGC Nice

Możecie sobie wyobrazić zachowanie trenera Stoke City, Marka Hughesa, który po transferze Marko Arnautovicia do West Hamu jest rozczarowany, bowiem liczba zawodników, którzy wygrali Ligę Mistrzów w jego zespole maleje. Żartobliwie można uważać, że Jese Rodriguez do Stoke City trafił tylko po to, aby w kadrze znów było pięciu triumfatorów LM.

Francuskim odpowiednikiem Stoke City jest OGC Nice. Klubem ten stara się realizować podobną strategię, do tego na ten moment robi to zdecydowanie skuteczniej.

Do Dantego i Mario Balotelliego w letnim okienko transferowym dołączył Wesley Sneijder. To własnie Holender był dyrygentem Interu Mediolan, który w sezonie 2009/2010 wygrał Ligę Mistrzów, Serie A oraz Puchar Włoch.

Jeśli oglądanie Sneijdera, który posyła niebywałe piłki do Balotelliego nie zaspokaja twojego apetytu, to pamiętaj, że w Nicei pracuje jeden z ciekawszych trenerów na świecie – Lucien Favre. W drużynie jest świetny obrońca młodego pokolenia – Malang Sarr, a w letnim okienku zespół zasilił Allen Saint-Maxim.

Połączenie doświadczenia z młodzieńczym szaleństwem może dać upragniony efekt, czyli awans do Ligi Mistrzów. Czy oglądając mecz OGC Nice nie będziesz czuć podekscytowania?

Brighton & Hove Albion

Po latach gry w Championship, Brighton wreszcie zdołało wydostać się z tej ligi i awansowało do Premier League. Ojcem tego sukcesu jest Chris Hughton, który pomimo spadku z pierwszego miejsca na drugie w ostatnim dniu sezonu i tak został mianowany na bohatera.

Patrząc na transfery dokonane przez Hughtona przypomina się scenariusz filmu “Moneyball”. Irlandzki trener wzmocnił zespół zawodnikami, a którymi przemawiają statystyki. Pascal Groß w zeszłym sezonie wypracował sobie 98 szans strzeleckich, a Markus Suttner cztery razy wpisał się na listę strzelców. Do tej dwójki dołączył były zawodnik PSV Eindhoven Davy Propper, którego zadaniem będzie tworzenie sytuacji dla wyżej ustawionych partnerów.

Brighton & Hove Albion to zespół, który najczęściej jest wymieniany w gronie kandydatów do spadku z Premier League. Zapewne są wśród nas osoby, które lubią kibicować tzw. “kopciuszkom”. Kto wie, czy drużyna prowadzona przez Hughtona nie sprawi niespodzianki i nie pozostanie w Premier League na kolejny sezon.

Eintracht Frankfurt

Eintracht Frankfurt był jednym z zaskoczeń rundy jesiennej poprzedniego sezonu Bundesligi. Wprawdzie podopieczni Niko Kovaca z tygodnia na tydzień spadali do drugiej części tabeli, to jednak trener wciąż mógł być zadowolony z tego rezultatu.

Eintracht dobrze radził sobie także w Pucharze Niemiec i tylko bramki wartych niebotyczne sumy – Ousmane Dembele oraz Pierre-Emerick Aubameyanga, powstrzymały ich od zdobycia trofeum.

Z drużyny odszedł wracający do Realu Madryt Jesus Vallejo, ale skład został wzmocniony kilkoma ciekawymi graczami. Nowymi zawodnikami Eintrachtu zostali między innymi: Jetro Willems, którym jakiś czas temu interesowały się najlepsze kluby świata, Jonathan De Guzman, Sebastien Haller czy ostatnio Kevin-Prince Boateng. Największe nadzieje są związane z przyjściem Ghańczyka, który potrafi kreować grę.

Wielu ekspertów uważa, że kwestia mistrzostwa Niemiec jest już rozstrzygnięta i nikt nie przeszkodzi Bayernowi Monachium. Nie nam oceniać czy tak jest. Skupmy się jednak na Eintrachcie Frankfurt, który jako spójny zespół jest w stanie włączyć się do walki o europejskie puchary.

Poprzedni artykułGonzalo Castro – Dembele nie ma cech profesjonalisty
Następny artykułBartosz Salamon wypożyczony do SPAL