Niedzielne spotkania w Serie A obrodziły nam w bramki. W każdym z meczów padł przynajmniej jeden gol, a drogę do siatki znalazł także nasz rodak. Najwięcej trafień zobaczyliśmy już w pierwszym meczu, który zaczął się punktualnie o 12:30.
Beniaminek z Benewentu dalej bez punktów w Serie A
Strzelanie – i to w wielkim stylu – zaczęliśmy na Stadio Ciro Vigorito, gdzie Benevento podejmowało dobrze spisujące się w tym sezonie Lazio. Murowanym kandydatem do zwycięstwa byli goście, co można było zauważyć po kursach u bukmacherów. Fortuna za wygraną rzymian płaciła po kursie 1.31. Przewidywania okazały się słuszne, gdyż podopieczni Simone Inzaghiego wygrali 5:1, a pierwszą bramkę zobaczyliśmy już w czwartej minucie. Ciro Immobile przytomnie po rzucie rożnym zagrał głową wzdłuż linii bramkowej, a przyczajony Bastos nie miał problemów ze zmieszczeniem futbolówki w siatce. Dziewięć minut później Włoch do asysty dorzucił bramkę. Przy tej akcji piękne otwierające podanie zaliczył Sergej Milinkovic-Savic. W pierwszej połowie obserwowaliśmy jeszcze jedno trafienie, jej autorem został Adam Marusic, a drugą asystę zaliczył Immobile.
Ciro Immobile – 14 bramek i 6 asyst. Udział przy 20 bramkach po 11 (!!) kolejkach Serie A! Potwór! #włoskarobota
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) October 29, 2017
W drugiej połowie swoją pierwszą i jedyną bramkę w tym spotkaniu strzeliło Benevento. Musimy powiedzieć, że beniaminek zasłużył na tego gola. Od wznowienia gry ekipa prowadzona przez Roberto De Zerbiego szukała swojej okazji, a wynikiem tego było trafienie Achrafa Lazaara. Przyjezdni ze stolicy Włoch jednak nie myśleli o utrzymaniu wyniku. Lazio w ostatnich piętnastu minutach gry dwukrotnie podwyższyło swoje prowadzenie. Najpierw bramkę zdobył Parolo, a cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wynik spotkania ustalił Nani.
Tym samym Benevento dalej ma zero punktów na koncie. Po jedenastu meczach. Czyżbyśmy poznali – już w październiku – pierwszego spadkowicza z Serie A?
Są gdzieś zakłady o to, czy Benevento skończy rundę jesienną bez punktów? #BeneventoLazio
— Tomasz Lubczyński (@TLubczynski) October 29, 2017
Napoli dalej niepokonane
Czy znajdzie się mocny na ekipę z Neapolu? Drużyna Maurizio Sarriego w bieżącym sezonie Serie A tylko raz straciła punkty, gdy zremisowała bezbramkowo z Interem. Dzisiejszego popołudnia na Stadio San Paolo przyjechało Sassuolo, które błąka się tuż nad strefą spadkową. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 22. minucie, kiedy to straszny błąd obrońcy, który stracił panowanie nad piłką, wykorzystał Allan. Brazylijczyk przejął futbolówkę i umieścił ją w siatce. Nadzieje w serca fanów gości wlał w 41. minucie gry Diego Falcinelli. Włoch wyskoczył najwyżej do piłki dośrodkowanej przez Matteo Politano i władował ją do bramki. Gospodarze byli stroną przeważającą, o czym świadczy aż 76% posiadania piłki w pierwszej połowie. Nic więc dziwnego, że neapolitańczycy wyszli na prowadzenie jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym na przerwę. Jose Callejon wykonywał rzut rożny, a uderzona przez niego piłka wpadła do bramki.
GOL BEZPOŚREDNIO Z RZUTU ROŻNEGO?
Włosi uznali, że bramkę zdobył Callejón. A Wy, na czyje konto zapisalibyście to trafienie? #włoskarobota pic.twitter.com/0CD0vFXplG
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) October 29, 2017
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. To Napoli cały czas przeważało i było bliżej zdobycia bramki. Ta padła już w 54. minucie, a jej autorem był najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy, Dries Mertens. Belg wykorzystał zgranie głową Raula Albiola i z bliska zapakował piłkę do siatki. O wielkim pechu może mówić Piotr Zieliński. Nasz reprezentacyjny pomocnik wszedł na boisko w 67. minucie, a chwilę później oddał groźny strzał na bramkę Consigli. Piłka najpierw odbiła się od lewego słupka, potem od prawego, a następnie wpadła do koszyczka bramkarza gości.
Jeśli ktoś zapyta Cię, co to znaczy mieć szczęście, to pokaż mu tę "interwencję" Consigliego. #NapoliSassuolo pic.twitter.com/zhowiPdjAp
— Tomasz Lubczyński (@TLubczynski) October 29, 2017
Strzelanina w Genui
Pojedynek Sampdorii z Chievo miało być polskim starciem. Miało, ponieważ z czterech naszych rodaków, którzy mogli wyjść na boisko pojawił się tylko jeden, Karol Linetty. Mariusz Stępiński nie znalazł się w kadrze meczowej z powodu złamanego palca, a Bartosz Bereszyński i Dawid Kownacki oglądali to spotkanie z wysokości ławki rezerwowych. W Genui zobaczyliśmy pięć bramek, a strzelanie rozpoczął nasz reprezentacyjny pomocnik, który w 20. minucie pokonał bramkarza gości. Reakcja prezesa gospodarzy był bezcenna…
I niepodrabialna reakcja prezydenta Ferrero na bramkę Karola @k_linetty ??#Linetty #Sampdoria #Ferrero pic.twitter.com/oub7tQ3iyS
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) October 29, 2017
a sam gol padł tak:
Linetty. Trzeci gol w czwartym kolejnym meczu.https://t.co/IQ4REXTm0W
— Przemek Langier (@plangier) October 29, 2017
Wyrównanie przyszło już cztery minut później, kiedy to dośrodkowanie z rzutu rożnego wykończył Fabrizio Cacciatore. Goście niedługo cieszyli się z bramki, ponieważ już dwie minuty potem Sampdoria znowu wyszła na prowadzenie. Atomowym strzałem z rzutu wolnego z dużego dystansu popisał się Lucas Torreira. Piękna bramka. Sami zobaczcie.
Minutę przed końcem pierwszej połowy bramkę strzelił Duvan Zapata, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce z małej odległości. Asystą popisał się – im starszy, tym lepszy – Fabio Quagliarella. Druga połowa minęła nam pod znakiem dominacji gospodarzy. Wynik spotkania mocnym uderzeniem ustalił w 85. minucie Lucas Torreira.
Powrót Belottiego i mecz ostatniej szansy dla Mihajlovica
Kibice Torino wywiesili transparent: "Czas pokazać jaja". Wraca Belotti i Byki czekają na przełamanie. Toro-Cagliari 20:40 w @ELEVENSPORTSPL
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) October 29, 2017
Byki przed tym meczem znajdowały się w kryzysie. Ostatnią wygraną zanotowały 20 września, kiedy to pokonały 3:2 Udinese. Nic więc dziwnego, że kibice ekipy ze stolicy Piemontu mieli już dość. W mediach spekulowało się, że pojedynek z Cagliari mógł być ostatnim dla menedżera gospodarzy, Sinišy Mihajlovica. Pierwszą bramkę w spotkaniu strzelili goście, którzy wyszli na prowadzanie za sprawą Nicolo Barelli, który szybkim zwodem zmylił obrońcę i oddał strzał nie do zatrzymania. Była 31. minuta. Wyrównanie nadeszło dziesięć minut później. Iago Falque wykorzystał podanie Cristiana Ansaldiego i umieścił piłkę w pustej bramce. Pierwsza połowa na remis, choć to gospodarze byli stroną przeważającą w tym spotkaniu.
W drugiej połowie więcej szans na zdobycie bramki mieli gospodarze, ale piłka mijała słupki po złej stronie. W 65. minucie w słupek trafił Joel Obi. Nigeryjczyk jednak pokonał bramkarza gości chwilę później, kiedy to wygrał przepychankę w polu karnym i skierował głową piłkę do bramki. W tym spotkaniu nie zobaczyliśmy już więcej bramek.
Pozostałe niedzielne spotkania Serie A:
Crotone – Fiorentina 2:1 (2:1)
1:0 Ante Budimir 17’
2:0 Marcello Trotta 19’
2:1 Marco Benassi 44’
SPAL – Genoa 1:0 (0:0)
1:0 Mirco Antenucci 56’
Udinese – Atalanta 2:1 (1:1)
0:1 Jasmin Kurtic 29’
1:1 Rodrigo De Paul 46’ (rzut karny)
2:1 Antonin Barak 68’
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN
- Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
- Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.