Punktualnie o godzinie 18. sędzia Bartosz Frankowski rozpoczął pojedynek Wisły Kraków z Legią Warszawa. Gospodarze wygrywając mogli zrównać się z trzema ekipami, które zgromadziły do tej pory 23 oczka w LOTTO Ekstraklasie, a więc Lechem, Górnikiem i Zagłębiem. Wygrana stołecznych oznaczała awans na czwartą pozycję w tabeli.
Niedzielne starcie było 151. pojedynkiem Wisły z Legią. Pierwszy pojedynek między tymi zespołami został rozegrany 18 kwietnia 1927 roku, a górą byli wówczas krakowianie, którzy wygrali na wyjeździe 4:1.
Wszystko wskazywało na to, że w Krakowie zagra Krzysztof Mączyński, który odszedł z zespołu “Białej Gwiazdy” właśnie od Legii. Tego ruchu kibice Wisły mu sługo nie wybaczą. Od początku meczu starali się uprzykrzać życie jak go określali “zdrajcy”. Z trybun leciała prawdziwa fala bluzg. Jednak pomocnik reprezentacji Polski zachowywał spokój.
#WISLEG to jeden z niewielu momentów kiedy Mączyński może poczuć się jak Gerard Pique
— Krystian Juźwiak (@krystianoo96) October 22, 2017
Od pierwszych minut spotkania było widać, że żadna ze stron nie ma zamiaru odstawiać nóg. Już w 14. minucie swoim kunsztem bramkarskim musiał się popisać Arkadiusz Malarz, broniąc sytuacyjne uderzenie Rafała Boguskiego. Siedem minut później Hamalainen zmarnował doskonałą sytuację.
Jednak minutę później goście objęli prowadzenie. Piłkę na lewej stronie od Mączyńskiego dostał Michał Kucharczyk, posłał ją mocną, płasko w pole karne Wiślaków, a Jarosławowi Niezgodzie nie pozostało nic innego, jak skierować futbolówkę do bramki rywala.
Gol dla na 0-1 @LegiaWarszawa vs @WislaKrakowSA Niezgoda #WISLEG pic.twitter.com/syanvCDroc
— Polska Piłka (@live_now2) October 22, 2017
W końcówce pierwszych czterdziestu pięciu minut gry gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, jednak strzał Ivana Gonzaleza wybił z linii brakowej Inaki Astiz.
Legioniści w pierwszej odsłonie gry byli stroną lepszą. Zawodnicy Romeo Jozaka bardzo chcieli odnieść zwycięstwo, walczyli o każdy metr boiska. Zresztą piłkarze “Białej Gwiazdy” nie ustępowali im w tym. Jednak samej jakości piłkarskiej było mało. Sama walka w tak prestiżowym meczu to chyba za mało jak na oczekiwania kibiców.
W 54. minucie sędziujący dzisiejsze zawody, Bartosz Frankowski zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego dla Wisły. Po konsultacji z wozem VAR zdecydował się jednak na zmianę decyzji.
Wiślacy jednak nie rezygnowali i przesunęli się zdecydowanie do przodu. W 82. minucie powinno być 1:1, ale chyba Carlitos Lopez wie, dlaczego spudłował w doskonałej sytuacji, a raczej trafił w świetne dysponowanego tego dnia Malarza. Mistrzowie Polski w drugiej połowie prezentowali się dość przeciętnie, ale ostatecznie udało im się dowieźć cenną wygraną do końca.
Legioniści dzięki niedzielnej wygranej doszlusowali do czołówki. Warszawianie wygrali dopiero drugie spotkanie w sezonie. Wisła natomiast poniosła pierwszą porażkę przy Reymonta 22.
Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 Niezgoda 21′
Wisła:
Buchalik – Arsenić, Głowacki, Gonzalez, Sadlok – Llonch, Basha (78. Ze Manuel) – Boguski (58. Wojtkowski), Carlitos, Imaz – Brożek (60. Perez)
Legia:
Malarz – Broź, Astiz, Pazdan, Hlousek – Jodłowiec, Mączyński – Guilherme, Hamalainen (90. Kopoczyński), Kucharczyk (67. Pasquato) – Niezgoda (75. Sadiku)
Sędzia: Bartosz Frankowski.
Widzów: 33.000.