Superpuchar Niemiec – Gol Lewandowskiego, samobój Piszczka! Zwycięzcę wyłoniły rzuty karne

0
superpuchar niemiec

Mecz o Superpuchar Niemiec był dla Bayernu szansą na odkupienie. Po pięciu porażkach w sześciu meczach w okresie przygotowawczym i bez wielu gwiazd mistrz Niemiec chciał udowodnić wszystkim, że w meczach o stawkę ich gra będzie wyglądać zupełnie inaczej. Może kibiców nie uspokoili, ale pierwsze trofeum w tym sezonie powędrowało do Monachium.

Od pierwszych minut to Borussia była stroną przeważającą. Zawodnicy Bayernu wyglądali, jakby jeszcze nie zdążyli wejść w mecz, co najlepiej udowodnili w 12. minucie. Javi Martinez w prosty sposób stracił piłkę na rzecz Christiana Pulisica. Amerykański piłkarz chorwackiego pochodzenia popędził w kierunku bramki Bayernu i w sytuacji sam na sam nie dał szans na obronę Svenowi Ulreichowi.

Bayern nie potrzebował dużo czasu, żeby odgryźć się rywalom. Praktycznie z niczego przeprowadzili akcję, która dała im wyrównanie. Piłkę na prawym skrzydle dostał Joshua Kimmich, który wydawał się być na spalonym. Pomocnik pobiegł w kierunku pola karnego i zagrał piłkę wzdłuż linii końcowej boiska. Dopadł do niej Robert Lewandowski i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki.

Od tej pory wyrównany był nie tylko wynik, ale też sytuacja na boisku. Obie drużyny walczyły jak równy z równym, cios za cios. Najbliżej zdobycia kolejnej bramki był w 34. minucie Thomas Muller. Ponownie kapitalnym zagraniem popisał się Kimmich, a Muller głową trafił w słupek bramki strzeżonej przez Romana Bürkiego.

Do końca pierwszej połowy to Bayern był częściej atakującą stroną. W 38. minucie dośrodkowywał Franck Ribery, a do strzału głową doszedł Corentin Tolisso. Francuski pomocnik posłał jednak piłkę metr obok lewego słupka. Kilka minut później zza pola karnego uderzał Sebastian Rudy. Bürki “wypluł” piłkę przed siebie, gdzie czekał już Muller. Nie udało mu się jednak skutecznie dobić, a poza tym w momencie strzału kolegi znajdował się na spalonym.

Początek drugiej połowy był raczej leniwy. Sporo walki w środku pola, ale niewiele akcji podbramkowych. W 55. minucie Ribery w polu karnym chciał zatańczyć z Łukaszem Piszczkiem, ale Polak nie dał się oszukać i zablokował dośrodkowanie Francuza. Z rzutu wolnego próbował Nuri Sahin, ale uderzył sporo nad poprzeczką. Gonzalo Castro strzelał z pola karnego, ale również niecelnie.

Impas przerwał dopiero w 72. minucie Pierre-Emerick Aubameyang. Napastnik z Gabonu idealnie wyszedł do podania od Ousmane'a Dembele łamiąc linię obrony, wpadł w pole karne i technicznym strzałem posłał piłkę nad interweniującym Ulreichem.

W tym okresie meczu w drużynie Bayernu najbardziej widoczny był Arturo Vidal, który najpierw dostał żółtą kartkę za faul kwalifikujący się na kartkę czerwoną, a chwilę później nie dostał kartki za faul wyraźnie zasługujący na żółty kartonik.

Pod sam koniec meczu Bayern zaczął coraz śmielej i groźniej atakować. Po rzucie wolnym w ogromnym zamieszaniu na polu karnym piłka odbiła się od Łukasza Piszczka i wpadła do bramki. Sędzia doliczył cztery minuty, ale wynik nie uległ zmianie. Nie przewidziano dogrywki, więc po krótkiej przerwie piłkarze przeszli do rzutów karnych.

Zaczął bezbłędnie Lewandowski. Jako pierwszy pomylił się w trzeciej rundzie rozgrywający świetne zawody Kimmich, ale w Borussii swojego karnego nie wykorzystał Sebastian Rode. Po nim Vidal, Castro i Sule trafiali idealnie, ale w decydującym momencie pomylił się Marc Bartra i to Bayern zdobył Superpuchar Niemiec!

Borussia Dortmund – Bayern Monachium 2:2 (1:1), karne 4:5

1:0 – Christian Pulisić 12′
1:1 – Robert Lewandowski 18′
2:1 – Pierre-Emerick Aubameyang 72′
2:2 – Łukasz Piszczek (sam.) 88′

Borussia: Bürki – Piszczek, Sokratis, Bartra, Zagadou (77. Passlack) – Sahin, Dahoud (46.Rode), Castro – Dembele, Pulisić (90. Philipp) – Aubameyang

Bayern: Ullreich – Kimmich, Javi Martinez (60. Sule), Hummels, Rafinha – Tolisso (84. Sanches), Rudy, Vidal – Mueller (67.Coman), Ribery – Lewandowski

Poprzedni artykułBarcelona rusza na zakupy, trzech piłkarzy na celowniku
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – fatalna passa Legii w Niecieczy trwa