Przerażająca historia katastrofy lotniczej drużyny Chapecoense cz.2

0
chapecoense

Neto, Jakson Follmann i Alan Ruschel to jedyni piłkarze brazylijskiej drużyny Chapecoense, którzy przeżyli katastrofę lotniczą samolotu. Cała trójka kontynuuje opowieść o tych dramatycznych wydarzeniach w przejmującej spowiedzi na łamach “Players' Tribune”.

Neto
Byłem ostatnią odnalezioną osobą. Przez osiem godzin leżałem pod wrakiem. Później ratownicy powiedzieli mi wszystko o tym, co się stało. We wczesnych godzinach porannych większość ratowników opuściła już miejsce katastrofy. Na miejscu była nadal policja, by pilnować ciał i zbierać nasze rzeczy. Nagle jeden z oficerów krzyknął: “Hej, coś tam słyszę…”

Podszedł, żeby zobaczyć co się dzieje. Mówił, że wydawało mu się, że słyszał jak ktoś jęczał.

Inny policjant stwierdził: “Przecież to niemożliwe. Minęło osiem godzin.”

Ale ten pierwszy nalegał: “Nie, nie, nie. Bądź cicho. Słyszałem coś.”

Wtedy obaj usłyszeli moje jęki.

Potem wszyscy udali się w kierunku, skąd dobiegał głos.

Jeden z policjantów wyjął telefon komórkowy i za pomocą latarki próbował oświetlić wrak. Zaczęli odsuwać konary drzew i resztki samolotu. Nagle zobaczył moją twarz, a byłem w naprawdę kiepskim stanie.

Wspólnymi siłami wynieśli mnie z wraku i wsadzili do ciężarówki. Godzinę zajęło im przetransportowanie mnie z gór do małej kliniki zdrowia. Oczy miałem przewrócone do góry nogami, widać było tylko białka. Mówili, że wyglądałem na trupa. Ale w jakiś niewytłumaczony sposób nadal oddychałem.

Później powiedzieli mi, że absolutnie nikt nie wierzył w to, że uda mi się to przeżyć. Kiedy obudziłem się ze śpiączki, odwiedziła mnie pielęgniarka, która jechała ze mną w ambulansie podczas zjazdu z gór. Stała w drzwiach ze zdumieniem przyglądając się mojej osobie. Gdy mnie przytuliła, całe jej ciało drżało. Dotykała moich rąk i mówiła: “no credo, no credo.”

“Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę w to uwierzyć.”

Wtedy właśnie dotarło do mnie, jak niemożliwe było to wszystko. To był cud, że byłem nadal żywy.

chapecoense

Alan
Brakowało kilku centymetrów i byłbym całkowicie sparaliżowany. Mój rdzeń kręgowy był uciskany przez kość, ale na szczęście nie doszło do jego uszkodzenia. Gdyby ratownicy próbowali pociągnąć mnie bardziej zdecydowanie i popełniliby błąd, kość przebiłaby się przez rdzeń, a dla mnie nie byłoby już ratunku. Tak wiele rzeczy ułożyło się dobrze, przez co udało mi się przeżyć. Swoje życie zawdzięczam wielu osobom.

Lekarz, który operował mnie po wypadku, jest jednym z najlepszych chirurgów w Południowej Ameryce. Spośród wszystkich północnoamerykańskich lekarzy, to właśnie on był akurat w Kolumbii.

Co więcej, z powodu Jaksona zmieniłem w samolocie miejsce.

Jakson
W samolocie zawołałem Alana, żeby usiadł obok mnie. Od ponad 10 lat byliśmy serdecznymi przyjaciółmi. Bardzo długo mieszkaliśmy razem. Gdziekolwiek chodziliśmy, chodziliśmy razem. Ale podczas lotów na mecze Alan zawsze wolał siadać z tyłu, żeby móc rozłożyć się na trzech fotelach i iść spać.

Tak więc podczas lotu do Kolumbii, Alan siedział jak zwykle z tyłu. Ja siedziałem sam, więc zawołałem go, żeby do mnie przyszedł. Zawołałem go jego ksywką, “Mouse”. Ma takie przezwisko, bo jest chudy, zupełnie jak mysz.

Zawołałem: “Hej, Mouse! Chodź, usiądź ze mną. Posłuchamy muzyki. No chodź!”

Alan odpowiedział: “Nie, nie, posiedzę tutaj. Chce mi się spać.”

Ale ja nie poddawałem się: “Mouse, chodź! No chodź!”

Nie wiem dlaczego dalej nalegałem. Ale w końcu przyszedł.

A 30 minut później stało się to wszystko.

Alan
Kiedy o tym myślę, nie widzę na to wytłumaczenia. To było niemożliwe. To był cud w Kolumbii. Ze szpitala wyszedłem o własnych siłach. Po powrocie do Chapeco cała moja rodzina na mnie czekała. To był bardzo emocjonujący moment.

Jakson
Ja osobiście bardzo nie chciałem, żeby mój ojciec nosił mnie do łazienki lub na kanapę, żebym mógł usiąść. Pamiętam, jak z rodziną dotarliśmy do Sao Paolo. Ledwo mogłem wstać, ale towarzyszył mi przerażający ból. Lekarzowi powiedziałem: “Nie chcę wykazywać braku szacunku względem pana pracy, ale jeżeli istnieje jeszcze coś, co mogę zrobić, żeby zacząć znów chodzić, nawet, jeżeli kosztowałoby mnie to dużo bólu, to proszę mi o tym powiedzieć. Zróbmy to. Chcę się tego podjąć. Chcę znów chodzić, by wrócić do Chapeco.”

Najbardziej emocjonującym momentem w moim życiu była sytuacja, kiedy zacząłem znów chodzić, a stało się to na oczach moich rodziców.

Neto
Najbardziej wzruszył mnie moment, gdy zobaczyłem swoje dzieci. Mam bliźniaki. Jednego chłopca i jedną dziewczynkę. Mają dziesięć lat. Po katastrofie moja żona zostawiła je w Brazylii, pod opieką swojej siostry. A ja nie widziałem ich do momentu, gdy pozwolili mi wrócić do Brazylii. Kiedy przyjechali do szpitala, by mnie odwiedzić, ich twarze były…

Zszokowane. Byłem okropnie chudy, a na ciele miałem mnóstwo blizn.

Dzieci patrzyły na mnie zupełnie jakbym był duchem.

Zapytałem: “Dzieciaki, nie przytulicie się do swojego taty?”

To był pierwszy raz, gdy dzieci przytuliły mnie bez słowa. Tylko płakały przez długi czas. Przez pięć czy dziesięć minut. Nie były w stanie nic powiedzieć. Po prostu mnie przytuliły i płakały. To był płacz ulgi.

Nasz ojciec jest w złym stanie. Ale żyje. Wrócił do nas.

Myślałem o moich przyjaciołach, którzy już nie żyli i o ich dzieciach. To była najsmutniejsza refleksja w moim życiu.

chapecoense

Alan
Dla mnie najtrudniejszym momentem był czas, kiedy zacząłem sobie uświadamiać, co tak naprawdę się stało. Gdy zacząłem lepiej się czuć i nie byłem już na środkach uspokajających, zacząłem powoli uświadamiać sobie, że nie ma już ze mną ludzi, których kochałem. Byłem bardzo blisko z Danilo, naszym bramkarzem, jego żoną Leticią i synem Lorenzo. Gdy tak naprawdę dotarło do mnie, że Danilo nie żyje… to był dla mnie najbardziej bolesny moment. To nie jest możliwe do opisania. Danilo był dla mnie naprawdę ważny i myślę o nim każdego dnia.

Jakson
Jest jedna rzecz, do której nie chcemy dopuścić i będziemy to powtarzać w nieskończoność: nie chcemy, żeby ludzie zapomnieli o naszych przyjaciołach, którzy nas opuścili. Ci ludzie, którzy zginęli, to bohaterowie. Utrata tak wielu przyjaciół… ludzi, którzy byli synami, ojcami, braćmi… to naprawdę ciężko zrozumieć. Dlaczego to się wydarzyło? Przecież można było temu zapobiec.

Neto
Jak się okazało, firma, która obsługiwała ten lot, stale obcinała zapasy paliwa. Analizując fakty, można dojść do wniosku, że to musiało się w końcu zdarzyć. Oni robili to samo tak wiele razy, również z innymi zespołami.

Firma chciała zaoszczędzić trochę pieniędzy, a skończyło się na tym, że zabrali życie wielu osobom. Ludzie zawsze mówią o pilocie i o tym, że popełnił błąd. I faktycznie tak było. To prawda. Ale moim zdaniem tak naprawdę wiele osób było w to zamieszanych. Jak na przykład osoba, która zezwoliła na start bez odpowiedniej ilości paliwa. Oni wszyscy obchodzili przepisy. Moim zdaniem zdarzyło się wiele błędów, bo niemożliwe, żeby ktoś autoryzował coś takiego, chyba, że firma mogła na tym coś zyskać.

Bardzo chciałbym, żeby Bóg pozwolił uczciwym i kompetentnym ludziom zająć się tą sprawą, żeby dowiedzieli się co tak naprawdę się wydarzyło. Bo uważam, że wszyscy odpowiedzialni za tę katastrofę muszą zapłacić. To, że pilot nie żyje nie oznacza, że sprawiedliwości stało się zadość.

Niestety, wszystko przez ludzką chciwość… Biblia mówi o tym: miłość do pieniędzy jest początkiem całego zła.

Jakson
Nadal wydaje mi się, że to nieprawda. Wydaje się, jakby oni wszyscy pojechali na jakąś wycieczkę, z której niebawem wrócą. Wraz z Neto i Alanem często o tym rozmawiamy. Niedługo wszystko wróci do normy. Wszyscy wrócimy do wspólnej gry.

Alan
Pamiętam, jak kilka miesięcy wcześniej wraz z Neto graliśmy w gry wideo. Rozmawialiśmy o tym, jak niektórzy z naszych kolegów grali w piłkę nożną. Powiedziałem: “Ech, pamiętasz jak Sergio Manoel robił to czy tamto?”

A Neto odpowiedział: “Człowieku, mnie się wydaje, jakby oni nadal tutaj z nami byli.”

A potem bardzo się zasmuciliśmy. To są te momenty, kiedy uświadamiasz sobie, że oni naprawdę umarli i jest to bardzo bolesne.

Neto
Nawet jeżeli umrę, wiem, że dotrę do lepszego miejsca. Po tym wszystkim wiem, że Bóg mnie poprowadzi. A jeżeli chodzi o wszystkich tych, których już z nami nie ma, wiem, że Bóg dba o nich.

Jakson
Od wypadku minęło dopiero osiem miesięcy. Nadal nie potrafię znaleźć wyjaśnienia – wypadku i faktu, że to my przeżyliśmy. Nauczyłem się przestać szukać nowych odpowiedzi. Po pięciu miesiącach rehabilitacji, Alan wrócił do gry w Chape. Grał przeciwko Messiemu. Neto na poważnie wrócił na boisko, ale potem odniósł kontuzję kolana.

A ja? Cóż, tak, straciłem nogę. Ale chodzę. Prowadzę samochód. Prowadzę szczęśliwe życie. Wierzę, że jeżeli masz dobre podejście, jeśli pamiętasz co to uśmiech, to wszystko będzie dobrze. Nie straciłem ochoty do życia. Zwłaszcza po wszystkim, co się wydarzyło. Zawsze budziłem się z uśmiechem na ustach, od kiedy byłem małym chłopcem marzącym o zostaniu bramkarzem. I dzięki Bogu mogłem żyć tym marzeniem przez 12 lat. Dane mi było to błogosławieństwo.

jakson follman

Żyję chwilą. Żyję dniem dzisiejszym. Jutro należy do Boga.

Alan
Dla mnie najważniejsze jest celebrowanie życia. Jeżeli katastrofa czegoś mnie nauczyła, to tego, że nigdy nie wiem, co może się przydarzyć za dziesięć minut. Nie wiem co się wydarzy, gdy opuszczę ten pokój. Mam jedno przesłanie dla wszystkich – podążajcie za marzeniami. Jeżeli chcecie coś robić, róbcie to. Czerpcie z życia pełnymi garściami. Nie wiemy, co przyniesie jutro.

Neto
Zanim weszliśmy na pokład tego samolotu do Kolumbii, marzyłem, by zaraz po finałach wrócić do Chapeco. Wyobrażałem sobie, że wszyscy na ulicach krzyczeli: “Jesteśmy zwycięzcami!” Wszyscy byli tacy szczęśliwi i w powietrzu unosiło się tyle miłości. Wyobrażałem sobie siebie na szczycie wielkiego samochodu strażackiego, świętującego w paradzie wraz z całym miastem.

Ale wracając po katastrofie do Chapeco, musiałem lecieć samolotem z Kolumbii, by dostać się z powrotem do Brazylii. Było to przerażające. Po lądowaniu płakałem. To wszystko było okropnie przytłaczające.

Później opuściliśmy samolot i poszliśmy na lotnisko, które było pełne ludzi. Oni przyszli tam, żeby nas wesprzeć. Pojechaliśmy do szpitala, który też był pełen ludzi. Miłość była wszędzie. To było surrealistyczne. Ale też bardzo emocjonalne.

Po takich przeżyciach jesteś innym człowiekiem. Odciska to na tobie piętno. Ale szczerze mówiąc wciąż jestem tym samym człowiekiem. Nadal widzę w świecie dobro. Katastrofa nauczyła mnie doceniania w życiu małych radości.

Pamiętam, że będąc w szpitalu nosiłem pieluchy. Przez kilka miesięcy nie mogłem samodzielnie wziąć prysznica. Pielęgniarki przychodziły i myły mnie. Ale gdy w końcu byłem w stanie sam pójść pod prysznic, stałem pod strumieniem wody, którą czułem na skórze po raz pierwszy i prawie zacząłem szlochać.

Czułem się jak w wodach Karaibów. Nigdy w życiu nie czułem niczego podobnego.

Gdy po bardzo długim czasie w końcu kopnąłem piłkę, poczułem się znów jak dzieciak.

Tamtego dnia miałem zginąć. Na głos wypowiedziałem moje ostatnie słowa. Ale Bóg dał mi drugą szansę, a ja zrobię wszystko, by mu za to podziękować. Ale przede wszystkim by uczcić wszystkich moich przyjaciół, którzy zginęli.

Część pierwsza dostępna jest pod tym linkiem.

ŹRÓDŁOPlayers' Tribune
Poprzedni artykułStoke City pozyskało Kevina Wimmera. Świetny interes Tottenhamu!
Następny artykułWygrani i przegrani transferu Naby’ego Keita do Liverpoolu