Primera Division – Atletico gromi, historyczna wygrana Girony, dwa gole Messiego

0

W sobotę w Primera Division zobaczyliśmy cztery spotkania drugiej kolejki rozgrywek. Większość oczów kibiców skierowana była oczywiście na baskijską Vitorię, gdzie miejscowi podejmowali Barcelonę. Po dobrym debiucie w La Liga, na kolejną zdobycz punktową mieli ochotę piłkarze Girony. Natomiast Atletico Madryt chciało się zrehabilitować za zgubione punkty w pierwszej serii spotkań.

Jako pierwsi na boisko wyszli piłkarze Alaves i Barcelony. Gospodarze z pewnością nie mieliby nic przeciwko temu, by tak jak rok temu sprawić niespodziankę i odebrać “Dumie Katalonii” punkty. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie Alaves wywiozło komplet oczek z Camp Nou (2:1), sprawiając olbrzymią sensację.

To popołudnie należało jednak do ekipy Ernesto Valverde. Barca co prawda nie olśniewała, grało jej się niezwykle ciężko, jednak swoje osiągnęła i wraca do domu z trzema punktami. Gospodarze skupili się głównie na postawieniu podwójnych zasieków przed bramką Fernando Pacheco. W 39. minucie wydawało się, że Barcelona w końcu napocznie rywala. Sędzia podyktował rzut karny za faul na Gerardzie Pique. Do piłki podszedł Lionel Messi i przegrał ten pojedynek z bramkarzem Alaves. 0:0 do przerwy. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Goście wciąż dominowali. Wtedy dał o sobie znać geniusz Messiego. Dwa gole i zwycięstwo na trudnym terenie w baskijskiej Vitorii stało się faktem. Warto też odnotować debiut w Barcelonie sprowadzonego niedawno Paulinho. Brazylijski pomocnik pojawił się na murawie w 88. minucie i niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Alaves – Barcelona 0:2 (0:0)

0:1 Messi 55′
0:2 Messi 66′


Kolejnym meczem jakie zobaczyli wczoraj kibice hiszpańskiej piłki było starcie Levante z Deportivo. W Walencii gospodarze dominowali, mieli dużą przewagę, ale razili nieskutecznością a bramki zdobywała ekipa Depor. Już po pół godzinie gry po trafieniach Federico Cartabii i Sidneia było 2:0 dla przyjezdnych! Jednak w porę przebudziła się drużyna gospodarzy, która cztery minuty później zdobyła kontaktowego gola. Strzelcem cudownej bramki z rzutu wolnego młody Macedończyk – Enis Bardhi.

Levante do końca walczyło o uratowanie choćby punktu. Od 76. minuty zadanie mieli jeszcze bardziej utrudnione. Za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę do szatni przedwcześnie musiał udać się José Luis Morales. Pomocną dłoń dla piłkarzy z Walencii wyciągnął sędzia, dyktując wątpliwy rzut karny, za faul na Ivim Lopezie. Do piłki podszedł sam poszkodowany i dał wyrównanie gospodarzom.

Mecz zakończył się podziałem punktów. Levante w nowym sezonie wciąż bez goryczy porażki w Primera Division, Deportivo z pierwszym punkcikiem.

Levante – Deportivo 2:2 (1:2)

0:1 Cartabia 5′
0:2 Sidnei 31′
1:2 Bardhi 35′
2:2 Ivi Lopez 83′ – rzut karny


Po świetnym debiucie w Primera Division, kiedy to Girona na starcie rozgrywek zremisowała z Atletico 2:2, nadzieje kibiców “Blanquivermell” zostały rozbudzone. Liczyli oni, że ich zespół stać na coś więcej niż tylko walka o utrzymanie do ostatniej kolejki zmagań.

Fani zgromadzeni na Montilivi po raz kolejny zobaczyli swój zespół walczący o każdy metr boiska, grający z sercem i pełnym zaangażowaniem. Jedynego gola w meczu zdobył Pedro Alcala. W ten sposób Girona odniosła historyczne, pierwsze zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii.

Girona – Malaga 1:0 (1:0)

1:0 Alcala 28′


Dopiero kilkanaście minut po godzinie 22. na boisko wyszli piłkarze Las Palmas i Atletico Madryt. Zespół Diego Simeone w poprzedniej kolejce rzutem na taśmę uratował punkt w starciu z Gironą. Na więcej pomyłek na starcie rozgrywek “Los Colchoneros” nie mogli sobie pozwolić. Do meczu z rywalem z Wysp Kanaryjskich podeszli bardzo poważnie, w pełni skoncentrowani.

Jeszcze dobrze kibice nie rozsiedli się na swoich miejscach na Estadio de Gran Canaria a już było 2:0 dla gości! To był szok dla miejscowych. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć. Atletico tej nocy pod każdym względem było zespołem zdecydowanie lepszym od rywala. Nie zmienia tego nawet fakt, iż w 58. minucie kontaktową bramkę zdobył Jonathan Calleri. Zespół Simeone zareagował błyskawicznie, cztery minuty później dokładając trzecią bramkę, a potem kolejne dwie. 5:1 to prawdziwy pogrom, ale i pokaz siły stołecznego zespołu.

Las Palmas – Atletico Madryt 1:5 (0:2)

0:1 Correa 3′
0:2 Carrasco 5′
1:2 Calleri 58′
1:3 Koke 62′
1:4 Koke 75′
1:5 Partley 88′

Poprzedni artykułAlexandre Lacazette – Arsene Wenger wie, co chce osiągnąć w nadchodzących latach
Następny artykułPrzerażająca historia katastrofy lotniczej drużyny Chapecoense cz.1