Premier League – męczarnie City z beniaminkiem, żenujący Everton

0
raheem sterling

W niedzielnych spotkaniach Premier League Everton udowodnił, że nie zasługuję na grę w tych rozgrywkach, a Manchester City i Arsenal długo męczyły się w starciach z niżej notowanymi rywalami.

Dziewięć bramek w dwunastu meczach? Napastnik, który przez rok nie zdobył bramki z gry? Spokojnie, w spotkaniu z Evertonem wszelkie tego typu haniebne passy idą w zapomnienie i w zasadzie trzeba bardzo się postarać, by nie zanotować przełamania. W starciu z Southampton drużyna prowadzona przez Davida Unswortha po raz kolejny udowodniła, że do fatalnej gry w defensywie potrafi dołożyć także żenującą postawę w ataku. Przez całe spotkanie “The Toffees” w zasadzie nie byli w stanie wymienić trzech podań z rzędu do przodu, a “Święci” wyglądali na ich tle jak uczestnik Ligi Mistrzów.

Strzelanie na St Mary's Stadium rozpoczął Dusan Tadic. Po świetnym podaniu Ryana Bertranda i fatalnym ustawieniu defensorów rywali Serb znalazł się w sytuacji oko w oko z Jordanem Pickfordem i lekkim, ale precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania. Mimo tego, że goście nie istnieli na murawie, na przerwę schodzili przy remisie. W 45 minucie Gylfi Sigurdsson sfrustrowany postawą drużyny zdecydował się na indywidualną akcję i zdobył jedną z piękniejszych bramek jaką wiedzieliśmy w historii Premier League. Islandczyk spokojnie nawinął jednego z rywali, a następnie uderzył piłkę tak, że ta odbiła się od słupka, a także dwa razy od poprzeczki i wpadła do siatki. Po prostu musicie to zobaczyć!

Tak piękna bramka do szatni najprawdopodobniej obudziłaby nawet umarłego, ale nie wystarczyło to na zmotywowanie graczy Evertonu. Ci wyszli na drugą połowę bez ochoty do walki i po trzynastu minutach przegrywali już dwiema bramkami. Dwa razy dośrodkowywano z lewej strony i dwa razy niepilnowany Charlie Austin popisał się skutecznym strzałem głową. Trudno się dziwić, że napastnik przełamał fatalną serię spotkań bez bramki, skoro Ashley Williams i Michael Keane prawdopodobnie do tej pory kłócą się, który z nich był odpowiedzialny za krycie rywala.

W końcówce meczu z dobrej strony pokazali się Ademola Lookman i Nikola Vlasic. Młodzi skrzydłowi udowodnili, że można utrzymać się przy piłce, a nawet minąć jednego czy dwóch rywali. Jeżeli David Unsworth w kolejnym meczu znów postawi na bezproduktywną dwójkę Aaron LennonKevin Mirallas to przestaniemy wierzyć w przełamanie Evertonu. Goście mimo lepszej gry zdołali stracić jeszcze jedną bramkę, a ładnym strzałem z dystansu popisał się Steven Davis. Tym samym Southampton mocno podreperowało licznik bramek i zdecydowanie wspięło się w górę tabeli.

Southampton – Everton FC 4:1 (1:1)

1:0 Dusan Tadic 18′

1:1 Gylfi Sigurdsson 45′

2:1 Charlie Austin 52′

3:1 Charlie Austin 58′

4:1 Steven Davis 87′

Skuteczne męczarnie faworytów

W późniejszych spotkaniach Arsenal wygrał z Burnley, a Manchester City z Huddersfield, ale obu drużynom nie przyszło to z łatwością. Gracze z Turf Moor przez całe spotkanie popisywali się dobrą defensywą, a “Kanonierzy” cierpliwie starali się znaleźć lukę w podwójnej zaporze rywali. To nie udało im się aż do doliczonego czasu gry, ale bardziej niż upór gości, efekt przyniósł fatalny błąd Jamesa Tarkowskiego. Obrońca Burnley sfaulował w polu karnym Aarona Ramsey'a, a Alexis Sanchez pewnie wykorzystał jedenastkę i dał drużynie niezwykle istotny komplet punktów.

O dużym szczęściu mogą mówić także podopieczni Pepa Guardioli, którzy do przerwy sensacyjnie przegrywali z Huddersfield. Tuż przed przerwą po mocnym dośrodkowaniu Nicolas Otamendi nie zdążył się uchylić i przypadkowo wpakował piłkę do własnej bramki. Odrabianie strat goście zaczęli raptem dwie minuty po przerwie – w polu karnym faulowany był Raheem Sterling, a jedenastkę pewnie wykonał Sergio Aguero. Wydawało się, że “Obywatele” pójdą za ciosem i zdemolują rywali, ale nawet mimo wielkich chęci długo nie byli w stanie wyjść na prowadzenie. Najpierw świetną próbę uderzenie z rzutu wolnego zaprezentował Leroy Sane, ale futbolówka tylko zatańczyła na poprzeczce bramki. Sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry w euforię kibiców City wprawił Raheem Sterling. Angielski skrzydłowy dopadł do odbitej przez Jonasa Lossla piłki, a następnie w ekwilibrystyczny sposób kolanem trafił do siatki. Tym samym fantastyczna passa zwycięstw Manchesteru City trwa, a gracze Pepa Guardioli odjeżdżają rywalom na kolejne punkty.

Huddersfield – Manchester City 1:2 (1:0)

1:0 Nicolas Otamendi (bramka samobójcza) 45+1′

1:1 Sergio Aguero (rzut karny) 47′

1:2 Raheem Sterling 84′

czerwona kartka: Rajiv van La Parra 90+6′

Burnley – Arsenal 0:1

0:1 Alexis Sanchez (rzut karny) 90+2′


ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN

Fortuna - większy bonus dla naszych Czytelników!

  1. Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
  3. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Poprzedni artykułLOTTO Ekstraklasa – Lech w końcu zwycięski, bramka kolejki
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – Nudne derby Dolnego Śląska… z happy endem dla gospodarzy