W sobotnich spotkaniach Premier League byliśmy świadkami kolejnego ofensywnego popisu w wykonaniu graczy Liverpoolu, a także bolesnej porażki zespołu z drugiej części Merseyside. 28 serii gier w Anglii z pewnością dobrze nie będą wspominać reprezentanci Polski.
Duża część graczy Fantasy Premier League nie miała wątpliwości i opaskę kapitańską w swoim zespole oddała Mohamedowi Salahowi. Egipcjanin znów nie zawiódł i już w 29 minucie gry dopisał kolejny punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej. Były gracz AS Romy świetnie dośrodkował z rzutu rożnego do Emre Cana, a ten strzałem głową z kilku metrów otworzył wynik spotkania.
GOAL!! Emre Can heads the Reds ahead! Get in!
[1-0] https://t.co/vJhxx1f6ui pic.twitter.com/bn0idWmRXG— Liverpool FC (@LFC) February 24, 2018
Sześć minut po zmianie stron 25-latek znów znalazł się w centrum wydarzeń, tym razem jednak sam wpisał się na listę strzelców. Alex Oxlade-Chamberlain dość szczęśliwie wygrał przebitkę na 30 metrze i dostarczył piłkę do Egipcjanina, a ten udowodnił, że znajdując się w polu karnym rywali jest nie do powstrzymania. Tym samym Mohamed Salah zrównał się liczbą bramek z Harrym Kane'm.
Roberto Firmino just scored a goal whilst looking the other way. HERO. #LFC #LIVWHU pic.twitter.com/bvlL14ksWw
— LFC Photo (@LFCphoto) February 24, 2018
Co działo się później? Bramki strzelili także dwaj pozostali członkowie wspaniałego trio z Liverpoolu – najpierw Roberto Firmino wykorzystał błąd Adriana i wpakował piłkę do siatki spoglądając w inną stronę. Później honorowe trafienie dla West Hamu zanotował Michail Antonio, a wynik meczu ustalił Sadio Mane, który wykorzystał idealne dogranie Andrew Robertsona. Trzeba przyznać, że Szkot prezentuje się w tym sezonie naprawdę dobrze – włodarze “The Reds” trafili w punkt sprowadzając go na Anfield Road!
Oh Mane, Mane! pic.twitter.com/iwGfDQQsIW
— Rousing The Kop (@RousingTheKop) February 14, 2018
Liverpool FC – West Ham United 4:1 (1:0)
1:0 Emre Can 29′
2:0 Mohamed Salah 51′
3:0 Roberto Firmino 47′
3:1 Michail Antonio 59′
4:1 Sadio Mane 77′
Wejście smoka Stefano Okaki
Kibice angielskiego futbolu ostrzyli sobie zęby na starcie Watfordu z Evertonem. Trudno się temu dziwić – te zespoły w 11 serii gier stworzyły niesamowite widowisko. “Szerszenie” prowadziły dwiema bramkami, a Everton nadrobił straty i w doliczonym czasie gry wyszedł na prowadzenie po strzale Leightona Bainesa z rzutu karnego. Goście mieli szansę na wywalczenie remisu, ale jedenastkę zmarnował wtedy Tom Cleverley.
Czy tym razem możemy mówić o podobnych emocjach? Niestety zdecydowanie nie. W pierwszej części gry nie działo się nic ciekawego i dopiero po zmianie stron obie drużyny zdecydowały się na konkretniejsze ataki. Od razu widać było, że lepiej tego dnia wyglądają gracze prowadzeni przez Javiego Gracię. Gospodarze z minuty na minutę stwarzali coraz to większe zagrożenie pod bramką Jordana Pickforda, a ich grę zdecydowanie odmieniło wejście Stefano Okaki. Ten wraz z Troyem Deeneyem z łatwością ogrywali defensywę rywali i dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry wyprowadzili Watford na prowadzenie. Kapitan “Szerszeni” świetnie obrócił się z piłką w szesnastce Evertonu i potężnym uderzeniem umieścił piłkę w okienku bramki.
Watford 1-0 Everton: Superb Deeney strike settles game
Click He… pic.twitter.com/tqt2SjITfY— scorehighlights (@scorehighlights) February 24, 2018
Podopieczni Sama Allardyce'a po starcie bramki nie ruszyli do ataku. Co więcej nie potrafili nawet wyjść z własnej połowy i bez walki oddali komplet punktów rywalom. Jako kibicie angielskiej piłki liczymy, że “Big Sam” po sezonie starci pracę na Goodison Park – tego po prostu nie da się oglądać!
Paulo Fonseca and beautiful football tactics when they arrive at USM Finch Farm this summer. pic.twitter.com/xykBJ6oo2l
— Everton Fans Corner (@EFCFansCorner_) February 24, 2018
Watford FC – Everton FC 1:0 (0:0)
1:0 Troy Deeney 80′
Co jeszcze działo się dziś na angielskich stadionach? Brighton urządziło swoim kibicom prawdziwe show i wysoko ograło drużynę Łukasza Fabiańskiego, a bohaterem tego meczu został Glenn Murray, autor dwóch bramek. O dobrym dniu nie może mówić także Grzegorz Krychowiak, który co prawda rozegrał pełny mecz, ale West Bromwich Albion uległo Huddersfield. Sporo działo się w meczu Bournemouth z Newcastle. “Sroki” do przerwy prowadziły 2:0 po dwóch bramkach Dwighte'a Gayle'a, ale gospodarze po przerwie zdołali odrobić starty i wywalczyli ważny punkt.
?? What a win. What a celebration. Back-to-back @premierleague wins #htafc (AT) pic.twitter.com/EMzjnUC6dj
— Huddersfield Town (@htafcdotcom) February 24, 2018
Pozostałe sobotnie wyniki Premier League:
Leicester City – Stoke City 1:1 (0:1)
0:1 Xherdan Shaqiri 43′
1:1 Jack Butland (bramka samobójcza) 70′
Brighton – Swansea City 4:1 (1:0)
1:0 Glenn Murray (rzut karny) 18′
2:0 Glenn Murray 69′
3:0 Anthony Knockaert 73′
3:1 Lewis Dunk (bramka samobójcza) 85′
4:1 Jurgen Locadia 90′
Burnley – Southampton 1:1 (0:0)
1:0 Ashley Barnes 67′
1:1 Manolo Gabbiadini 90′
Bournemouth – Newcastle United 2:2 (0:2)
0:1 Dwight Gayle 17′
0:2 Dwight Gayle 45+1′
1:2 Adam Smith 80′
2:2 Dan Gosling 89′
West Bromwich Albion – Huddersfield 1:2 (0:0)
0:1 Rajiv van La Parra 48′
0:2 Steve Mounie 56′
1:2 Craig Dawson 64′