Lotto Ekstraklasa – Piast rozłożony na łopatki! Pięć bramek Lecha Poznań

0
Nicki Bille Nielsen

W trzeciej kolejce Lotto Ekstraklasy doszło do przebudzenia dwóch najpotężniejszych klubów na krajowym podwórku. Na wczorajsze zwycięstwo Legii tym samym odpowiedział Lech Poznań, który przed własną publicznością pokonał 5:1 Piasta Gliwice.

W Poznaniu i Gliwicach do tej pory nikt nie mógł mówić o udanym początku sezonu. Jeden punkt zdobyty w dwóch meczach to wynik, który nie satysfakcjonował obu drużyn. Po tak niemrawym starcie rozgrywek obie drużyny znalazły się na dole ligowej tabeli.

Trzech nieobecnych

Trenerowi Nenadowi Bjelicy pracy nie ułatwiał fakt, że nie mógł skorzystać z Darko Jevticia i Abdula Aziza Tetteha. Pierwszy z wymienionych wróci po kontuzji dopiero za około 7 tygodni, natomiast Ghańczyk będzie pauzował w trzech najbliższych meczach ligowych. To decyzja Komisji Ligi, która w ten sposób ukarała go za brutalny faul w meczu przeciwko Wiśle Płock w poprzedniej kolejce. Z kolei trener Dariusz Wdowczyk mógł narzekać na brak kontuzjowanego Gerarda Badii.

Choć w obu drużynach brakowało kluczowych postaci, spotkanie od początku mogło się podobać. Piast nie przestraszył się ,,Kolejorza” i potrafił wymieniać podania na połowie przeciwników. Czasami akcje kończyły się strzałami. Najgroźniejszy oddał w 27. minucie Konstantin Vassiljev. Jasmin Buric ,,wypluł” piłkę przed siebie, ale żaden zawodnik z gości nie zdołał do niej dopaść i oddać kolejnego strzału na bramkę poznaniaków.

Szok! Gol napastnika

Lechici dłużej utrzymywali się przy piłce, ale w ich poczynaniach brakowało konkretów. Te nadeszły dopiero w 40. minucie. Kamil Jóźwiak padł jak rażony piorunem w polu karnym, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł chwilę później Nicki Bille Nielsen. Duńczyk wywiązał się z zadania i otworzył wynik tego pojedynku. Co ciekawe, była to dopiero pierwsza bramka dla Lecha w tym sezonie, której autorem był napastnik. Snajperów wyręczać mogą jednak skrzydłowi, na co dowód w 44. minucie dał Maciej Makuszewski. Były zawodnik Lechii Gdańsk oddał potężny strzał, który przełamał ręce Dobrivoja Rusova.

Oddali trzy raz mocniej

W drugiej połowie zawodnikom puściły już hamulce. Piast odkrył się, ponieważ musiał odrabiać straty, a Lech był dziś zabójczo skuteczny. W 63. minucie kontaktową bramkę dla drużyny Dariusza Wdowczyka zdobył Josip Barisic. Zawodnik brzuchem(!) skierował piłkę do siatki z kilku metrów.

Piast szukał wyrównującego gola, a to powodowało, że w ich defensywie powstawały coraz większe luki. Lech podwyższył prowadzenie w 78. minucie po akcji dwóch zmienników – dośrodkowywał Niklas Barkroth, a wykończył Christian Gytkjaer. Nie był to ostatni gol duńskiego napastnika w tym meczu. W 85. minucie ustalił wynik na 5:1, po tym jak podaniem z bocznego sektora boiska obsłużył go Robert Gumny. Wydaje się, że była to kolejna sytuacja, w której lepiej mógł się zachować bramkarz Piasta. Oba trafienia Gytkjaera zostały przedzielone golem Łukasza Trałki w 84. minucie. Defensywny pomocnik ,,Kolejorza” miał tyle wolnego miejsca w polu karnym rywali, że nawet złe przyjęcie piłki nie przeszkodziło mu we wpisaniu się na listę strzelców. Przy tej bramce całą winę na siebie muszą wziąć defensorzy Piasta, którzy zupełnie zaspali i pozostawili niepilnowanego zawodnika we własnym polu karnym.

Utrecht już w czwartek

Wysokie zwycięstwo Lecha jest świetną wiadomością mając na uwadze, że już w czwartek do Poznania przyjedzie FC Utrecht. Stawką spotkania będzie awans do IV rundy eliminacji Ligi Europy. W pierwszym meczu padł remis 0:0. Jeśli napastnicy Lecha będą równie skuteczni co dziś, to czwarta siła Eredivisie może zostać odprawiona przez drużynę Nenada Bjelicy.

Lech Poznań – Piast Gliwice 5:1 (2:0)

1:0 – Nicki Bille Nielsen 40′

2:0 – Maciej Makuszewski 44′

2:1 – Josip Barisic 63′

3:1 – Christian Gytkjaer 78′

4:1 – Łukasz Trałka 84′

5:1 – Christian Gytkjaer 85′

Poprzedni artykułArka, Lech, Legia – początek, czy może koniec europucharów?
Następny artykułMarouane Fellaini odchodzi, Nemanja Matić przychodzi?