LOTTO Ekstraklasa – pechowy Papadopulos, Pogoń wygrywa rzutem na taśmę

0
Michal Papadopulos znów trafił w meczu z Pogonią, a Piast znów to spotkanie przegrał

Przez większość meczu Piasta Gliwice z Pogonią Szczecin można było nawet przysnąć. Ci, którzy zostali do końca, z pewnością jednak nie żałują. Niespodziewanie skończyło się wygraną Pogoni 2:1. Gola na wagę trzech punktów zdobył w doliczonym czasie gry Sebastian Rudol.

Pogoń przystąpiła do tego meczu bez ani jednego nominalnego stopera. Wobec kontuzji Jarosława Fojuta na środku obrony zagrali nominalni boczni obrońcy – Cornel Rapa i Sebastian Rudol. W składzie gości zabrakło też Rafała Murawskiego, na ławce znalazł się za to Dariusz Formella i wracający po kontuzji Adam Frączczak. W Piaście brakowało przede wszystkim Radosława Murawskiego, który wyjechał już do włoskiego Palermo. Poczynaniami gospodarzy miał dowodzić oczywiście Konstantin Wasilljew.

Pierwsza połowa do zapomnienia

I dzisiejszy mecz był w zasadzie dla Wasilljewa idealny. Niezbyt wysokie tempo sprawiało, że Estończyk mógł spokojnie rozgrywać piłkę w środku pola, nękając defensywę Pogoni prostopadłymi podaniami. Właśnie po jednym z nich, w 23. minucie, pod bramką “Portowców” zakotłowało się najbardziej. Zarówno strzał Karola Angielskiego, jak i dobitkę samego Wasilljewa zdołali jednak jakoś zablokować obrońcy.

W końcówce pierwszej połowy dwójkową akcję po kontrze przeprowadzili Wasilljew i Maciej Jankowski, lecz i tym razem skończyło się bez potrzeby interwencji Łukasza Załuski. Jakub Szmatuła po drugiej stronie boiska był w pierwszej części gry zupełnie bezrobotny. Najgroźniej zrobiło się, gdy niezbyt widoczny Łukasz Zwoliński przypadkowo uderzył go w twarz. Poza tym golkiper Piasta raczej skupiał się na rozgrzewaniu, gdy jego koledzy byli pod bramką Pogoni.

Druga połowa była już na szczęście nieco ciekawsza, jeśli chodzi o sytuacje podbramkowe. Piast zaczął oczywiście od groźnego strzału Wassiljewa. Tym razem Estończyk miał sporo miejsca przed bramką gości i zdecydował się na uderzenie z dystansu, a piłka przeszła po nim tuż obok słupka. Po drugiej stronie odpowiedział wprowadzony w drugiej połowie Formella, dla którego był to debiut w zespole Pogoni. Choć też brakło niewiele, to skończyło się identycznie – niecelnym strzałem.

Szalona końcówka

“Portowcy” gościli wreszcie częściej pod bramką Piasta. Efektem były między innym strzały Zwolińskiego, Tomasza Hołoty i Kamila Drygasa. Dwa pierwsze to jednak strzały niecelne, a ostatni był zbyt lekki, aby mógł zaskoczyć Szmatułę. W 72. minucie sporo miejsca w polu karnym miał Formella, ale jego strzał głową był nieczysty. Trzy minuty później Wassiljew opuścił boisko, a po kilkunastu sekundach Pogoń już prowadziła. Kort obsłużył świetnym prostopadłym podaniem Formellę, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Szmatułę.

Stracona bramka zdecydowanie obudziła Piasta. Od tego momentu gospodarze całkowicie zdominowali Pogoń. W efekcie już w 78. minucie mieliśmy remis. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Adama Mójty Michal Papadopulos z pięciu metrów trafił do siatki. Co ciekawe, był to jego trzeci gol dla Piasta, a drugi w meczu z Pogonią – na początek rundy wiosennej zeszłego sezonu trafił w Szczecinie.

Wówczas Piast przegrał 1:2, dziś wszystko skończyło się identycznie. Gliwiczanie mogli czuć niedosyt, bo dobre okazje mieli jeszcze Martin Bukata i Sasa Zivec, ale obaj niecelnie uderzali z dystansu. Podobnie było również w przypadku strzału Denisa Gojko. Trzeba jednak przyznać, że Pogoń w końcówce zrobiła swoje. Po dwójkowej akcji Formelli z Adamem Frączczakiem ten drugi nie trafił w piłkę przy świetnej okazji na dobitkę. W doliczonym czasie gry goście mieli jednak rzut rożny. Po dośrodkowaniu najwyżej wyskoczył Rudol i strzałem głową ustalił wynik meczu.

Piast Gliwice – Pogoń Szczecin 1:2 (0:0)
0:1 – Dariusz Formella 75′
1:1 – Michal Papadopulos 78′
1:2 – Sebastian Rudol 90+2′

baner

Poprzedni artykułSandro Kulenović wypożyczony do Juventusu Turyn
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – Cracovia wygrywa w Gdańsku, VAR w roli głównej