Okienko transferowe okiem piłkarza

0
joleon lescott okienko transferowe

Styczniowe okienko transferowe może być wyjątkowo nerwowym czasem w sezonie. Szczególnie dla piłkarzy klubów, których rozgrywki ligowe nie mają zimowej przerwy. Joleon Lescott zdradza, jak okres ten wygląda oczyma samych piłkarzy.

Joleon Lescott w swojej karierze grał w Wolverhampton, Evertonie, Manchesterze City, Aston Villi, West Bromwich i AEK Ateny. Angielski obrońca w wywiadzie dla “SkySports” zdradził jaki wpływ na okienko transferowe na piłkarzy, jak transfery rozwijają się za kulisami, jaki wpływ na decyzje ma rodzina i jak dużym wyzwaniem jest przeprowadzka za granicę…

Plotki, pogłoski, rozmowy przez na wpół otwarte okna samochodowe – to wszystko jest częścią okienka transferowego. Ale ile z tego trafia do samych piłkarzy? Czy w ogóle są zainteresowani tym, co dzieje się wokół nich, czy raczej unikają wszelkich informacji na temat możliwych transferów?

Jeżeli nie ma żadnych znaków, że sam odejdziesz z klubu, to jesteś po prostu podekscytowany tak samo jak kibice ty, kto gdzie pójdzie i kto przyjdzie do twojego klubu. Zwykle wiemy, które plotki są bardziej poważne, a które to czyste spekulacje – opowiada Joleon Lescott.

Co prawda wiele spekulacji nie jest niczym więcej, niż tylko spekulacjami, to w wielu przypadkach prawdą jest, że nie ma dymu bez ognia. Weźmy pod uwagę spekulacje, jakie pojawiały się w kontekście przyszłości Alexisa Sancheza.

Podobno plotki o jego przyszłości stworzyły problemy w szatni Arsenalu, co “potwierdzone” zostało, gdy część piłkarzy nie cieszyło się z Sanchezem, gdy ten strzelił gola przeciwko Crystal Palace.

Jako piłkarze po prostu akceptujemy to, to część naszego zawodu. Każdy może mieć powód, żeby się przenieść. Poza tym to zrozumiałe, że czasem chcemy lub potrzebujemy zmienić barwy klubowe.

Spekulacje to jedno, ale co w przypadku, gdy piłkarz sam prosi o transfer. Virgil van Dijk latem zrobił to w Southampton, podobnie jak Philippe Coutinho w Liverpoolu. Obie prośby zostały odrzucone przez kluby i obaj opuścili swoje drużyny dopiero w tym miesiącu.

Lescott również złożył takie podanie. Latem 2009 roku chciał wymusić transfer z Evertonu do Manchesteru City. Dlaczego to zrobił?

Rozmawiałem z menedżerem i wyraziłem chęć odejścia, ale klub nie chciał mnie w tamtym momencie sprzedawać. Miałem wrażenie, że jeżeli dam jasno do zrozumienia, że chcę odejść, będzie im łatwiej podjąć tę decyzję. Jeżeli klub nie chce cię sprzedać, to nie poda do publicznej wiadomości, że poprosiłeś o transfer. Zaszkodziłoby to tylko stosunkom z kibicami. Dlatego wiesz, że klub na pewno nie chce cię puścić, jeżeli informacja o twojej chęci odejścia nie wycieknie. Wtedy wiesz, że nigdzie nie idziesz.

To był test. Osoby reprezentujące mnie powiedziały mi, żebym złożył oficjalną prośbę o transfer. Jeżeli klub by ją upublicznił, to oznaczałoby, że najprawdopodobniej będę mógł odejść.

Żądanie Lescotta zostało początkowo odrzucone przez klub, a ówczesny menedżer David Moyes powiedział, że “Joleon nie jest na sprzedaż”. Jednak jeszcze przed końcem miesiąca obrońca odszedł do Manchesteru City.

joleon lescott

Chciałem grać w City z powodu planów drużyny na przyszłość. Była to świetna decyzja. Grałem w reprezentacji Anglii i dobrze mi szło w Evertonie, ale Manchester City chciał zdobyć mistrzostwo Premier League i grać w Lidze Mistrzów. Z całym szacunkiem dla Evertonu, ale wtedy nie mieli takich ambicji, dlatego chciałem zrobić wszystko, żeby odejść.

Kilkukrotnie rozmawiałem z menedżerem i prezesem. Mówiłem, że chcę odejść, wręczyłem też żądanie o transfer. Niewiele więcej mogłem zrobić. Na pewno nie chciałem odmawiać gry ani nic w tym stylu. Miałem wtedy 26 lat. Ciężko było mi to robić, ale czułem, że nie mam wyjścia.

Po tym, jak Lescott zażądał transferu, Everton przegrał u siebie z Arsenalem 1:6. Kibice nie mieli mu tego za złe, ale Moyes nie wystawił go w następnym spotkaniu twierdząc, że “myślami jest gdzie indziej”.

Relacje Van Dijka z kibicami nieco zepsuły się po wręczeniu prośby o transfer, a Coutinho przegapił z tego powodu kilka spotkań na początku sezonu, ale potem kontynuował dobrą grę dla Liverpoolu pomimo spekulacji o transferze do Barcelony.

Lescott twierdzi, że nie rozważał wpływu jego żądania o transfer na relacje z kibicami.

Oczywiście reakcja kibiców jest jednym z czynników, który bierzemy pod uwagę w takich sytuacjach, ale ja naprawdę chciałem odejść. Gdyby mi się nie udało, musiałbym z tym żyć. Taka praca. Wiadomo, że bierzemy pod uwagę to, że trzeba byłoby odbudować swoją relację z fanami, ale tak to już wygląda, nie ma w tym nic dziwnego.

Tak więc zapewniłeś sobie transfer, oba kluby uzgodniły warunki i umowa została podpisana. Brzmi dosyć prosto?

Rzadko jednak pamięta się, że dla piłkarzy oznacza to często wielkie zmiany poza boiskiem: przeprowadzka, wyrwanie rodziny z jej środowiska, znalezienie nowej szkoły dla dzieci, zadomowienie się w nowym klubie.

James Rodriguez niedawno wyjawił wpływ, jaki miały na jego córkę przenosiny z Realu Madryt do Bayernu Monachium. “Gdy wróciłem do domu, powiedziałem mojej 4-letniej córce ‘Chodź do mnie, musimy porozmawiać. Będziemy mieszkać w innym mieście. Zmienisz szkołę, nie będziemy już mieszkać w tym domu.' Bardzo dużo potem płakała. Był to dla mnie trudny moment, złamało mi to serce.”

baner-lvbet-gol-728x90

Z pewnością jest to trudny moment dla rodziny. Jako piłkarz wchodzisz do szatni, gdzie inni wiedzą, kim jesteś, ty wiesz kim oni są i od razu nawiązujecie wspólny kontakt.

Ale rodzinie ciężko jest zostawić swoje dotychczasowe życie, przeprowadzić się i zaczynać budować nowe relacje z nowymi ludźmi. Szczególnie, że równie dobrze za rok będą musieli znowu robić to samo. Dzieci zmieniają szkoły, a rodziny muszą dużo poświęcić podążając za mężem i ojcem.

Pod koniec kariery o wiele bardziej polegałem na zdaniu żony. Wcześniej odbywało się to na zasadzie ‘jedziemy tu i tu' i ona była na to gotowa. Nigdy nie kwestionowała moich decyzji. Jako piłkarz doceniasz takie podejście, szczególnie pod koniec swojej kariery – opowiada Lescott.

Podróżując przez większość kariery razem z rodziną, Lescott uznał, że pod koniec da im odpocząć i gdziekolwiek się nie przeniesie, jego żona i dzieci zostaną w Manchesterze. W 2016 roku przeszedł z Aston Villi do AEK Ateny, a jego rodzina nie pojechała razem z nim.

Zawsze chciałem zagrać za granicą. Chciałem zrobić to wcześniej, zabrać rodzinę i dać im doświadczenie, które nie każdy może mieć. Była na to okazja po opuszczeniu Manchesteru City, ale w końcu nic z tego nie wyszło. Dużo mi obiecano, ale gdy dotarłem na miejsce okazało się, że rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej. Tak więc nie zdecydowałem się na transfer.

Gdy grałem w Wolverhampton, miałem możliwość przejścia do Sevilli. Miałem wtedy jednak dopiero 19 lat i dopiero co wyprowadziłem się z rodzinnego domu, nie chciałem więc samotnie żyć w Hiszpanii. Później będąc w Aston Villi mogłem przenieść się do Los Angeles Galaxy. Chciałem tam przejść, podobnie jak moja rodzina, ale nie chciałem wymuszać transferu na klubie i zostawiać go w trudnej sytuacji.

Lescott spędził a AEK mniej niż trzy miesiące. Zagrał w czterech meczach, po czym doznał kontuzji kolana. Podobno obrońca powiedział w klubie, że chciałby wrócić do zdrowia w Anglii, ale klub odmówił.

Jadąc do Grecji nie doceniałem znaczenia naszego związku piłkarskiego, ponieważ w innych krajach wygląda to zupełnie inaczej. Gdybym wiedział o tym wcześniej, z większym współczuciem podchodziłbym do różnych sytuacji w mojej karierze, wiedząc jak to jest grać w innym kraju, bez rodziny.

W Anglii klub staje na głowie, żeby sprawić, by piłkarze dobrze się czuli. W Grecji kilka osób próbowało mi pomóc się zadomowić, ale sam klub nie był zbyt pomocny. Nie byłem jedynym zawodnikiem z zagranicy, który skarżył się na warunki i na obietnice klubu, które nie zostały spełnione. Gdy atrament na kontrakcie wyschnął, nie mieli już wielkiej woli do pomocy.

Za kulisami wiele się dzieje, o czym kibice nie mają pojęcia. Piłkarze rzadko wygrywają z klubem. Wiele mówi się o tym, jaką mamy siłę, ale w walce z klubem niewiele możemy zrobić.

Pamiętam wiele sytuacji, gdy gracze nie mieli pozwolenia na grę. Miałem przyjaciół, którzy w kontraktach mieli zapisane różne klauzule dotyczące odpowiedniej liczby występów, których osiągnięcie dodatkowo obciążyłoby klub finansowo. Tak więc klub mówił ‘ok, ty już nie będziesz grał', żeby dać sobie czas na znalezienie wyjścia z tej sytuacji.

Gdy gracz mówi, że chce odejść, często jest to krytykowane, ale równie często opinia publiczna nie zna wszystkich szczegółów. Na przykład gdy klub uzna, że nie jesteś już dla niego przydatny, odsuwa cię na bok, pozwala jedynie trenować z rezerwami i każe ci samemu znaleźć sobie drogę do opuszczenia klubu – kończy Lescott.


Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!

baner-fortuna-gol

ŹRÓDŁOSkySports
Poprzedni artykułLeo Messi – Barcelona bez Neymara jest bardziej zbalansowana
Następny artykułArkadiusz Malarz z nową umową