Naby Keita – Jego droga od unikania samochodów na ulicy po piłkarską elitę

0
naby keita

Naby Keita, piłkarz RB Leipzig, który od lata 2018 roku stanie się piłkarzem Liverpoolu, opowiada swoją historię. Zaczyna od gry na ulicach Gwinei, a kończy jako najdroższy afrykański piłkarz w historii, grający obecnie w Bundeslidze i czekający na to, co przyniesie mu Premier League.

Prowizoryczna piłka niczym magnez trzyma się jego bosych stóp w momencie, kiedy odwraca się od dwóch obrońców, gwałtownie ruszając w stronę kamieni tworzących bramkę. Znoszony strój, w którym jego niewielka osoba tonie, jest ciągnięty z tyłu, ale on go całkowicie lekceważy to i przyspiesza.

Potem przychodzi prawdziwe wyzwanie. Dzieciak, który musi jeszcze poczekać, aż jego wiek będzie się składał z dwóch cyfr, czuje silne uderzenie w plecy i w pierwszej kolejności upewnia się, że wciąż ma piłkę, by chwilę później oddać strzał. Młody Naby Keita strzela gola i ciesząc się z tego dokonania szybko rzuca okiem na samochód, który przeszkodził mu w dalszej radości.

“To była normalna gra” – opowiada napastnik w wywiadzie, wspomnieniami wracając do czasów skupionego na piłce nożnej dzieciństwa w Koleya, części gwinejskiej stolicy Conakry.

Graliśmy wszędzie, gdzie tylko było trochę miejsca, co najczęściej miało miejsce na ulicy, gdzie musieliśmy umykać przed nadjeżdżającymi samochodami!

Wiele razy na nie wpadałem, ale grałem dalej, bo nigdy nie chciałem stracić posiadania piłki. Nic nie mogło mnie oddzielić od piłki i bardzo wiele nauczyłem się dzięki doświadczeniom na ulicy.

“Graliśmy wszystkim, czym tylko się dało, a ja mogłem nie mieć nic na stopach. Czasami grałem w starych, rozpadających się butach”, powiedział Keita zaraz po wdarciu się na listę Goal 50 w 2017 roku, na której znajdują się nazwiska 50 najlepszych graczy na świecie w poprzednim roku.

– Nie miałem butów ani jakże cennej koszulki piłkarskiej. To wszystko pomogło mi być lepiej przygotowanym na wszystko teraz, gdy jestem już profesjonalnym piłkarzem. Również na boisku niczego się już nie boję.

Byłem dość niski, musiałem więc walczyć o wszystko: o szansę na grę, o piłkę, o zdobycie respektu. I to właśnie dlatego nawet samochody nie mogły mnie zatrzymać. To stąd pochodzi agresja w mojej grze, która jest tak ważna na mojej pozycji.

“Król Ulicy” z Conakry jest obecnie najdroższym afrykańskim piłkarzem w historii. Liverpool aktywował klauzulę odejścia 48 mln funtów oraz nawet dopłacił, by zapewnić sobie przejście Keity od 1 lipca 2018 roku.

Od kiedy tylko Naby Keita zaczął chodzić, jego mama, Miriam Camara, musiała sprzątać mu spod nóg wszystkie rzeczy. “Powiedziała mi, że cokolwiek nie spadłoby ze stołu, butelka wody czy pomarańcza, od razu zaczynałem tym dryblować” powiedział z uśmiechem piłkarz. “Cokolwiek leżało na podłodze, od razu w to kopałem, świetnie się przy tym bawiąc. Nieważne gdzie mnie zabierała, wszędzie robiłem to samo.”

Jego ojciec, Sekou Keita, wierzy, że wszystko w życiu Naby'ego zostało przesądzone już wcześniej. “Ojciec powiedział mi, że jako dziecko kochałem piłkę – patrzeć na nią, dotykać. Zawsze chciałem mieć ją obok siebie.”

Nieuniknionym było to, że jego syn będzie dążył do osiągnięcia kariery w piłce nożnej, jednak jego rodzice starali się ukierunkować go na inną ścieżkę.

Chcieli, żebym studiował. Uważali, że edukacja jest najważniejsza i bardziej stała, ale dla mnie nie było nic poza piłką. Bardzo się starali, ale doskonale wiedzieli gdzie była moja głowa i serce. Wszyscy mówili im, że jestem najlepszym zawodnikiem w Conakry i w końcu rodzice powiedzieli mi, że są świadomi mojego daru, więc będą w pełni mnie wspierać w dążeniu do spełnienia marzeń.

W wieku dwunastu lat temu niezwykle energetycznemu chłopakowi doradzano udanie się do Europy, ale jego zbyt młody umysł nie był jeszcze w stanie tego przetrawić.

Mentalnie nie byłem gotowy na tak wielki krok. Jakieś dwa lata później oglądałem w telewizji mecze Ligue 1, Ligi Mistrzów, Premier League i wiedziałem, że chcę grać na tym poziomie. Ale to było niemożliwe w domu, więc jasnym było, że muszę się sprawdzić w Europie. Byłem zdeterminowany, by zostać piłkarzem, nie tylko dlatego, że to kochałem, ale też dlatego, że mogłem zapewnić lepszy byt mojej rodzinie.

I tak, w wieku szesnastu lat, wiedziony entuzjazmem, ale też niepewny czego ma oczekiwać, Keita udał się do Francji na testy.

Moi rodzice byli przerażeni. Nie chcieli, żebym jechał tak daleko i obawiali się tego, w jaki sposób uda mi się zaadaptować do nowej rzeczywistości. To było trudniejsze niż mogłem sobie wyobrazić, bo wszystko z wyjątkiem języka było inne. Byłem nauczony grać w piłkę z kolegami, ale teraz byłem z nieznajomymi, którzy myśleli tylko o sobie.

Keita podróżował tam i z powrotem między Conakry a zachodnią Europą, a kolejne porażki, w tym w Lorient, powoli zaczynały zmniejszać jego przekonanie o własnej wartości.

Zastanawiałem się, czy kiedyś mi się uda. To był bardzo ciężki czas. Twoje marzenia są na wyciągnięcie ręki, kiedy nagle wszystko upada i musisz zacząć od nowa.

Najtrudniejsze w tym okresie było życie w zupełnie nieznanym miejscu, stykanie się z inną kulturą i innymi ludźmi, z którymi trzeba było się dogadywać, chociaż prezentowali całkowicie inne podejście do piłki nożnej.

Nigdy wcześniej nie miałem doświadczenia z profesjonalną piłką. Nie uczyłem się w akademii. Wszystko, co wiedziałem, pochodziło z ulicy. Potrafiłem zdobyć piłkę, biec z nią, pokazać trochę umiejętności, by okiwać rywala i zdobyć bramkę.

Podczas testów trenerzy kazali mi robić rzeczy, o których nigdy wcześniej nie słyszałem! Używali terminów piłkarskich, których nie rozumiałem i dawali instrukcje, o których nie miałem pojęcia. Nie wiedziałem nic o taktyce i to właśnie powiedziano mi, kiedy nie zdałem testu.

Od czasu tego miażdżącego werdyktu minęło zaledwie sześć lat, a jednak teraz ciężko byłoby znaleźć pomocnika tak bystrego i przenikliwego, zarówno ofensywnie, jak i defensywnie. Prezes Schalke, Christian Heidel, trafnie stwierdził, że Lipsk posiada “dwunastego zawodnika”, bo “Naby jest jak dwóch piłkarzy, ten chłopak jest nieprawdopodobny”.

Potrafi się kiwać, oszukiwać defensywę, przechwytywać piłkę, zmieniać tempo gry, rozprawiać się z rywalami, dyktować swoje tempo; to unikalna i bardzo cenna kombinacja.

Le Mans było pierwszym klubem, który ocenił potencjał Keity wyżej niż jego brak doświadczenia, ale nie był w stanie podpisać z nim kontraktu, bo był na skraju bankructwa. Jednak jeden z pracowników polecił ten “nieoszlifowany diament” dyrektorowi FC Istres, Frédéricowi Arpinonowi, który z należytą starannością podszedł do sprawy i porozmawiał ze skautami, którzy oglądali występy Keity na turnieju w Marsylii, zorganizowanym przez byłego obrońcę Celticu, Bobo Balde. Recenzje sprawiły, że klub szybko zaaranżował testy, na których Naby zrobił natychmiastowe wrażenie.

W listopadzie 2013 roku Istres zaoferowało mu trzyletni kontrakt, za który Keita podziękował golem i asystą podczas debiutu przeciwko Nimes, zakończonym wygraną 4:2.

Tak długo czekałem, miałem tyle problemów, że kiedy w końcu dostałem szansę, chciałem udowodnić, że w Europie jest moje miejsce. Moi rodzice nadal bardzo się o mnie martwili. Musiałem dzwonić do nich sześć razy dziennie i mówić im o wszystkim, co się działo!

Arpinon szybko zrozumiał, że ciężko będzie im utrzymywać w tajemnicy zdolności ich nowego nabytku i chociaż kluby Ligue 1 bały się zaufać małemu graczowi z dużym potencjałem, Gerard Houllier był przekonany, że może piłkarz odpali w Red Bull Salzburg.

Latem 2014 roku Naby Keita podpisał pięcioletni kontrakt z Die Roten Bullen, gdzie Sadio Mane zapewnił mu cenne wskazówki przed przeprowadzką do Southampton.

Na początku nie grałem i było to bardzo frustrujące. Nie podobało mi się to, przez co cały proces aklimatyzowania był znacznie trudniejszy. Ale Sadio powiedział mi: ‘mój braciszku, bądź spokojny. Twoja szansa przyjdzie i wtedy wyciągniesz z niej ile się da'.

To on pomógł mi ze wszystkim – z językiem, z poznaniem przyjaciół, zrozumieniem klubu i miasta. I oczywiście miał rację. Wszystko okazało się łatwiejsze, kiedy już wszedłem do drużyny i pokazałem swoje zdolności.

Salzburg sprawił, że stałem się lepszym piłkarzem. Wiele się tam nauczyłem, zdobyłem wiedzę taktyczną. Sadio był dla mnie ważny, zresztą nadal jest. Jest dla mnie jak starszy brat. Bardzo lubi uczyć się nowych rzeczy, stawać się lepszym i iść do przodu. Wspólnie dzielimy te cechy ze sobą. Daje mi dobry przykład.

Mane, trzy lata starszy od Keity, nadal czuje się odpowiedzialny za Naby'ego i ogląda go przy każdej możliwej okazji – czy to na żywo, czy w telewizji.

“On jest naprawdę niezwykłym graczem, a dla mnie jest jak rodzina”, powiedział najszybszy zawodnik Liverpoolu. “W Salzburgu byliśmy blisko i nadal utrzymujemy kontakt. Lubię go oglądać i cieszę się, że znów będę mógł mu pomóc, gdy przyjedzie do nas w przyszłym roku. Zapytał mnie o Liverpool, więc powiedziałem mu, że to wspaniały klub z utalentowanymi graczami, świetnym menedżerem i z wieloma ambicjami. Miasto i ludzie są bardzo mili i będzie się tutaj czuł jak w domu.”

Następnego lata Keita nie po raz pierwszy włoży strój Liverpoolu.

Kiedy miałem około 11 czy 12 lat, wraz z przyjaciółmi wybieraliśmy koszulki dla naszych drużyn. Ponieważ mój ojciec nazywał mnie “Deco”, bo uważał, że gram jak on, chciałem zdobyć koszulkę Barcelony, mojej ulubionej drużyny.

Wszyscy moi przyjaciele byli jednak kibicami Liverpoolu, ale ja również, więc postanowiliśmy wybrać właśnie ich. Nie wydaje mi się, że ktokolwiek z nas mógł wyobrazić sobie, że kiedyś naprawdę założę prawdziwą koszulkę Liverpoolu i będę reprezentował ten klub!

Poza tym mój ojciec jest wielkim fanem! Odkąd tylko pamiętam, właśnie o nich ciągle mówił. Zanim w ogóle dowiedziałem się czym jest Liverpool, mój ojciec już miał hopla na punkcie tego klubu. Oczywiście, gdy dowiedział się o ich planach i kiedy umowa została podpisana, mój ojciec był wniebowzięty. Chciał rozmawiać o Stambule, Stevenie Gerrardzie i każdym innym wielkim meczu lub graczu tego zespołu.

Jednak Keita nie myśli na razie o występach pod okiem Jurgena Kloppa.

Nadal mam wiele do osiągnięcia w Lipsku, więc całą swoją uwagę skupiam właśnie na tym. Klub był dla mnie dobry, a ja bardzo się dzięki niemu rozwinąłem. Przeprowadzka z Salzburga do Lipska była wspaniałym pomysłem, dzięki któremu wskoczyłem na inny poziom. Poprzedni sezon był dla nas wyjątkowy – graliśmy dobrą piłkę i skończyliśmy na drugim miejscu w Bundeslidze, co dało nam pierwszy awans do Ligi Mistrzów.

Pamiętam, jak jeszcze w Gwinei oglądałem Xabi'ego Alonso w meczach Ligi Mistrzów czy Premier League, a w poprzednim sezonie grałem przeciwko niemu, zanim odszedł na emeryturę. Kiedy myślę o tego typu rzeczach, przypominam sobie o tym, jakie mam szczęście w życiu, ale też o tym, jak wiele pracy mnie to kosztowało. Ale to dopiero początek. Nigdy nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, nigdy nie czuję się wystarczająco komfortowo.

Kiedy wracam do Conakry, nadal widzę dzieci grające bez butów w piłkę na ulicach, umykające przed samochodami. Zawsze kupuję dla nich tyle butów, ile tylko jestem w stanie, bo wiem jak wiele może znaczyć posiadanie czegoś tak prostego. W Gwinei jest tak wiele talentu i umiejętności, że napawa mnie to wielką dumą.

Ale nie wszystko jest takie samo podczas tych powrotów do domu.

W dzieciństwie zawsze chciałem być Deco, Titim Camarą czy Pascalem Feindouno, a teraz są dzieciaki z moim nazwiskiem na koszulkach! To jest dla mnie wielką motywacją i mam nadzieję, że nadal będę im pokazywał, że dzięki odwadze i determinacji mogą osiągnąć wszystko. Nieważne jak biednym się jest czy skąd się pochodzi – jeżeli jesteś gotowy poświęcić się, ciężko pracować i nigdy nie przestać walczyć o marzenia, wtedy wszystko jest możliwe.

W życiu Keity bardzo wiele się zmieniło w tak krótkim czasie, ale niektóre rzeczy pozostają stałe.

Moja mama jest cały czas ze mną, co trzy miesiące mnie odwiedza i chwilę ze mną zostaje. Teraz już nie musi na mnie krzyczeć za kopanie wszystkiego dookoła, ale nadal jest moją opoką. Bez mojej rodziny jestem niczym i nieważne co się dzieje, nigdy nie zapomnę skąd pochodzę.

Chcę wygrywać. Chcę być coraz lepszy i silniejszy. To dopiero początek. Doszedłem tak daleko, więc dlaczego miałbym nie mierzyć najwyżej jak się da?


BONUS 100% DO 1000 PLN

LV Bet - nawet 1.000 złotych bonusu

  1. Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Dokonaj depozytu minimum 100 PLN
  3. Odbierz równowartość nawet 1000 PLN
  4. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
ŹRÓDŁOGoal.com
Poprzedni artykułToby Alderweireld nie zagra do końca roku!
Następny artykułNie zakwalifikowałeś się na MŚ? Amerykanie mają pomysł