LOTTO Ekstraklasa – Zagłębie Lubin wygrywa przy pustych trybunach

0

Trochę w cieniu meczu przy Łazienkowskiej odbywało się spotkanie pomiędzy Sandecją Nowy Sączy i Zagłębiem Lubin. W arktycznych warunkach lepsi okazali się Miedziowi, ale sam mecz rozczarował.

Na papierze faworytem byli zawodnicy Mariusza Lewandowskiego. Takie zdanie podzielali także bukmacherzy. Fortuna za wygraną Miedziowych płaciła po kursie 2,17, gdy ten na piłkarz z Małopolski wynosił 3,45. Remis został wyceniony na 3,20.

Przy -11 stopniach Celsjusza przyszło grać piłkarzom na stadionie w Niecieczy, gdzie na trybuny przyszły tłumy pojedyncze jednostki. I wcale się temu nie dziwimy, że ten mecz na żywo oglądało dosłownie parę osób. Umówmy się – wtorkowy pojedynek ekipy z Nowego Sącza z ekipą z Lubina na stadionie w Niecieczy nie rozbudzał zbytnio wyobraźni lokalnej społeczności. Szczególnie w takich warunkach atmosferycznych.

Nasze oczekiwania potwierdziły się w pierwszej połowie. Na stadionie była cisza – bo brak kibiców, spokój – bo nic się nie działo i echo, dzięki któremu mogliśmy usłyszeć każde przekleństwo czy pretensję do sędziego. Do 40. minuty obudziliśmy się zaledwie dwa razy. Najpierw w 30. minucie, kiedy to Cetnarski źle obliczył podanie i wyłożył piłkę na tacy Starzyńskiemu. Pomocnik Miedziowych wyszedł sam na sam z golkiperem Sandecji, ale fatalnie strzelił i Gliwa nie miał problemów z interwencją. Kilka minut później odpowiedzieli gospodarze, ale mimo dwóch dobrych okazji pod rząd nie byli w stanie pokonać Hładuna.

Traciliśmy już wiarę na większe emocje i mimo późnej pory marzyliśmy o kawie, żeby przetrwać drugą połowę. Wtem! Starzyński podaje do Maresa, który zamyka akcję i zagrywa patelnię do wbiegającego Kamila Mazka. 23-latkowi w tej sytuacji nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Mieliśmy wielkie nadzieje, że ta bramka rozkręci nam mecz w drugich czterdziestu pięciu minutach, bo na razie wyglądało to bardzo biednie.

Druga połowa zaczęła się lepiej niż pierwsza, ale daleko jej było do ideału. Mieliśmy jakieś okazje podbramkowe, ale na nasze nieszczęście brakowało w nich konkretów. Sytuacja Sandecji stała się tragiczna w 66. minucie, kiedy to drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną otrzymał Płamen Kraczunow. W tym momencie Zagłębie mogło zabić ten mecz albo do samego końca spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku.

Jednak goście postanowili nie wybrać żadnego z tych wariantów. Ekipa Mariusza Lewandowskiego nie parła do przodu, żeby strzelić kolejne bramki, a nawet nie dyktowała warunków. Mecz na dobre nam osiadł, a większe emocje mieliśmy dopiero w 80. minucie. Adam Matuszczyk nawinął w polu karnym dwóch obrońców i dobrze uderzył, ale na posterunku stał Gliwa, który popisał się świetną interwencją. Sandecja w samej końcówce zerwała się do ataku, ale zabrakło jej czasu by pokonać Hładuna, a musimy powiedzieć, że przez chwilę śmierdziało nam frajerskim remisem. Frajerskim oczywiście dla Zagłębia.

Sandecja Nowy Sącz – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)
0:1 Mazek 43′


Odbierz 20 PLN bez depozytu!

baner-lvbet-gol-728x90

Poprzedni artykułLa Liga – Gerard Moreno bohaterem, Real przegrywa w Barcelonie
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – Szybka czerwona kartka ustawiła mecz na szczycie