W pierwszym niedzielnym spotkaniu LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań nie zagrał na miarę możliwości i nie zdołał zdobyć bramki w Gliwicach.
Podopieczni Nenada Bjelicy w zeszły weekend w końcu się przełamali i zanotowali zwycięstwo, a fani “Kolejorza” liczyli, że w spotkaniu ze słabo grającym Piastem Gliwice znów będą mieli wiele powodów do radości. Goście dobrze rozpoczęli to spotkanie i starali się zaskoczyć Jakuba Szmatułę uderzeniami z dystansu. Strzały Darko Jevticia i Macieja Gajosa tylko początkowo wyglądały na groźnie, jednak ostatecznie nie miały prawa sprawić problemów golkiperowi Piasta.
W 22 minucie spotkania Lech mógł mieć idealną okazję do wyjścia na prowadzenie – Bartosz Frankowski uznał, że jeden z gospodarzy zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, ale po konsultacji przy pomocy systemu VAR ostatecznie zmienił decyzję i gra toczyła się dalej.
Do końca pierwszej połowy na murawie nie działo się wiele, a na Twitterze można było znaleźć wiele zapytań o to, w jaki sposób gracze obu zespołów spędzili andrzejki. Bardziej optymistycznie nastawieni kibice pocieszali się, że po zmianie stron gorzej już być nie może. W pierwszej części gry bowiem na murawie wiało nudą, a najlepszą okazję stworzył Maciej Makuszewski, który potężnym uderzeniem obił poprzeczkę.
Po pierwszej połowie Piast – Lech mam wrażenie, że piłkarze Legii i Lecha byli na tej samej imprezie andrzejkowej. #PIALPO
— Lord Koks (@LordKoks) December 3, 2017
W 62 minucie spotkania Nenad Bjelica udowodnił, że potrafi się zagotować nawet podczas nudnego spotkania. Mimo tego, że na murawie działo się niewiele Chorwat zdołał podpaść sędziemu Frankowskiemu i następnie musiał poszukiwać wolnego krzesełka na trybunach.
Przepraszam, czy tu wolne? #PIALPO pic.twitter.com/qXyNC56Hxn
— Konrad Mazur (@KonradMazur89) December 3, 2017
Dziwić może fakt, że 46-letni trener zamiast na trybuny, nie powędrował do szatni. Szczerze powiedziawszy, na murawie nie było czego oglądać. Przez 35 minut drugiej połowy oba zespoły oddały łącznie jeden strzał, a goście nie wyglądali na drużynę, która tego dnia ma ochotę na zwycięstwo. Piłkarze “Kolejorza” byli apatyczni, a w ich grze nie było widać agresji, zaangażowania. Co jakiś czas któryś z piłkarzy potrafił pokazać się z dobrej strony i przeprowadzić niezłą, indywidualną akcję, ale w żaden sposób te nie przekładały się na sytuacje bramkowe. Najgroźniej po zmianie stron znów było tuż przed gwizdkiem sędziego – tym razem Radosław Majewski dośrodkowywał na głowę Denisa Rakelsa, a Piasta przed stratą bramki znów uratowała poprzeczka. Gracze Lecha wyglądali dziś lepiej niż rywale, ale z taką grą o walce o mistrzostwo Polski po prostu mogą zapomnieć.
Piast Gliwice – Lech Poznań 0:0
BONUS 100% DO 1000 PLN
- Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
- Dokonaj depozytu minimum 100 PLN
- Odbierz równowartość nawet 1000 PLN
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.