Liga Europy – Lech zmazał plamę i zagra z Utrechtem

0

Dziś przykrej niespodzianki już na szczęście nie było i Lech Poznań pokonał FK Haugesund 2:0. Awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy dał “Kolejorzowi” Darko Jevtić, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Nicki Bille Nielsen. Teraz podopiecznych Nenada Bjelicy czeka dwumecz z holenderskim Utrechtem.

W pierwszym meczu z FK Haugesund wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia. Lech Poznań miał pewnie pokonać kolejną przeszkodę w drodze do fazy grupowej Ligi Europy, ale w Norwegii przegrywał już nawet 0:3. Na szczęście polska drużyna odrobiła większość strat i ostatecznie skończyło się tylko na wyniku 2:3. Dużo lepszym, bo dziś do awansu wystarczało tylko jednobramkowe zwycięstwo.

Jevtić odpalił bombę

Zgodnie z przewidywaniami Lech od samego początku ruszył do ataku. Już w pierwszych pięciu minutach gospodarze mieli dwie znakomite szanse na gola. Najpierw Robert Gumny uderzył jednak niecelnie, a później Pet Bradveit znakomicie odbił strzał głową Mario Situma. Później tempo ofensywnych poczynań “Kolejorza” jakby nieco spadło, lecz na szczęście była to tylko chwilowa przerwa przed kolejnymi atakami.

Pierwsze skrzypce zaczął grać Darko Jevtić. Pomocnik Lecha ustalił wynik meczu w Norwegii, wykorzystując w doliczonym czasie gry rzut karny. Teraz mógł mieć asystę przy trafieniu Christiana Gytkjaera, lecz ten nie trafił w światło bramki. Jevtić wziął więc sprawy w swoje ręce. W 32. minucie poznaniacy mieli rzut wolny z ponad 30 metrów. Wszyscy spodziewali się dośrodkowania, a Jevtić zauważył wysuniętego bramkarza rywali i doskonale go przelobował.

Podopieczni Nenada Bjelicy jeszcze przed przerwą mogli podwyższyć prowadzenie, bo sytuacji ku temu mieli co nie miara. Maciej Gajos, Gytkjaer i Situm przegrywali jednak pojedynki z Bradveitem i do przerwy Lech prowadził tylko 1:0. Podstawowe zadanie “Kolejorz” już wtedy wykonał. Taki wynik dawał awans do kolejnej rundy, ale zwiastował też sporo nerwów w drugiej połowie.

Było nerwowo

I tak rzeczywiście było. Na domiar złego jeszcze pod koniec pierwszej części gry kontuzji doznał Jevtić, który musiał opuścić boisko. To nieco sparaliżowało środek pola w drużynie Lecha i niespodziewanie to gracze Haugesund zaczęli dominować na boisku. W 67. minucie doskonałą okazję na wyrównanie miał Vegard Skjaerve, ale na szczęście spudłował z woleja.

Później goście zostali jednak znacząco osłabieni. Po faulu na Gajosie drugą żółtą kartką ukarany został Liban Abdi. Mimo to Haugesund nadal atakowało, lecz Lechowi stwarzało to okazje na kontry. Po jednej z nich kolejne okazje mieli Maciej Makuszewski i Mihai Radut, lecz strzelali prosto w golkipera rywali. W 85. minucie zakotłowało się w polu karnym, gdy przewrócił się Nicki Bille Nielsen. Wydawało się, że arbiter powinien podyktować rzut karny dla Lecha, lecz zamiast tego ukarał napastnika żółtą kartką.

Arbiter do drugiej połowy dorzucił aż pięć minut. Już w doliczonym czasie gry do remisu mógł doprowadzić Alexander Stolas, ale Matus Putnocky był na szczęście czujny na linii. Hagesund miało jeszcze rzut rożny, który skończył się kontrą Lecha. Deniss Rakels obsłużył wtedy Nielsena, a ten wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, strzelając gola na 2:0 i pieczętując awans do trzeciej rundy eliminacji. W niej “Kolejorza” czeka jeszcze trudniejsze zadanie – dwumecz z holenderskim Utrechtem.

Lech Poznań – FK Haugesund 2:0 (1:0)
1:0 – Darko Jevtić 32′
2:0 – Nicki Bille Nielsen 93′

Problemy z PPV

Mecz Lecha z Hagesund był transmitowany przez klubową telewizję Lech TV. Aby obejrzeć to spotkanie, trzeba było zapłacić za dostęp 9,90 złotych. Zainteresowanie było jednak widocznie na tyle duże, że nie wytrzymały klubowe serwery – wielu kibiców nie mogło obejrzeć większości pierwszej połowy, a niektórzy nawet całego meczu. Cóż, ten eksperyment nie okazał się akurat zbyt udany…

baner

Poprzedni artykułTransfery w Pogoni – Formella już w klubie, Astiz na testach medycznych
Następny artykułLiga Europy – Jagiellonia Białystok żegna się z pucharami