Liga Europy – czwarta siła Eredivisie zatrzymana przez Lecha. Cenny remis w Utrechcie

0
Lech Poznań

Ani jedna bramka nie padła w pierwszym meczu III rundy eliminacji do Ligi Europy. Lech Poznań zremisował na wyjeździe z FC Utrechtem, czwartą drużyną minionego sezonu ligi holenderskiej. W drugiej połowie dwie bardzo dobre okazje na zdobycie zwycięskiego gola zmarnował Nicki Bille Nielsen.

Trener Nenad Bjelica mały ból głowy mógł mieć jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Poważnej kontuzji przed tygodniem doznał Darko Jevtic, który był wyróżniającym się zawodnikiem w pierwszych bojach na europejskiej arenie. Chorwacki szkoleniowiec zdecydował się na bardzo ofensywne ustawienie. W pierwszej jedenastce wybiegł tylko jeden nominalny defensywny pomocnik – Łukasz Trałka. To wymagało od skrzydłowych, Mario Situma i Macieja Makuszewskiego, ciężkiej pracy w defensywie.

Nowości w obronie

45-letni Chorwat zaskoczył też zestawieniem linii defensywnej. Parę stoperów tworzyli Nikola Vujadinovic, który debiutował w barwach Lecha, i Rafał Janicki, dla którego występ w Utrechcie był debiutem w europejskich pucharach. Ze środka na prawą stronę defensywy został przesunięty natomiast Emir Dilaver. Liczne roszady spowodowały, że w wyjściowej jedenastce zabrakło miejsca dla Roberta Gumnego.

Przemeblowany Lech od pierwszych minut radził sobie bardzo dobrze. Ofensywni gracze nie oszczędzali się i wracali błyskawicznie na własną połowę, jeśli zachodziła taka potrzeba. Formacja obronna wystrzegała się prostych błędów, dzięki czemu Matus Putnocky w pierwszych 45 minutach był niemal bezrobotny. Interweniować musiał tylko raz, kiedy w ostatniej mincuie pierwszej połowy groźnie z rzutu wolnego uderzał Zakaria Labyad.

Wcześniej to Lech stwarzał sobie lepsze sytuacje. Już w 6. minucie celny strzał po indywidualnej akcji oddał Maciej Makuszewski. Z małymi problemami piłkę złapał jednak golkiper gospodarzy. Skrzydłowy Lecha stanął przed kolejną szansą na zdobycie gola w 28. minucie, ale uderzył zbyt lekko i w efekcie jego strzał został zablokowany. ,,Kolejorz” wywalczył też kilka kornerów oraz rzutów wolnych z dogodnych pozycji. Z niezłymi dośrodkowaniami Radosława Majewskiego bez większych problemów radzili jednak sobie obrońcy Utrechtu.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Obie drużyny wciąż miały problem ze zdominowaniem rywali i przesunięciem ciężaru gry pod ich pole karne. Zaostrzyła się za to walka w środku pola. W 74. minucie brutalnie został potraktowany Łukasz Trałka przez Labyada, za co marokański pomocnik został ukarany żółtą kartką. Wcześniej przez dobre kilkadziesiąt sekund na murawie leżał Mario Situm, zanim arbiter przerwał na moment mecz, by lekarze mogli zająć się poszkodowanym.

Pod obiema bramkami działo się niewiele. W 53. minucie w pole karne ,,Kolejorza” wpadł najaktywniejszy wśród gospodarzy Gyrano Kerk. Jego strzał został jednak zablokowany. Na odpowiedź ze strony Lecha trzeba było czekać do 68. minuty. Trzeba jednak przyznać, że od tego momentu coraz mocniej pachniało bramką dla trzeciej drużyny ubiegłego sezonu Lotto Ekstraklasy.

Przebudzenie Lecha

Najpierw pojedynek o górną piłkę wygrał Vujedinovic, a dobitka Christiana Gytkjaera wylądowała na słupku. Bramka i tak nie zostałby uznana, ponieważ sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej duńskiego napastnika. Po tej akcji Gytkjaer opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił sie Nicki Nielsen. Rezerwowy napastnik mógł zapewnić ,,Kolejorzowi” wygraną, ale w dwóch dogodnych sytuacjach nie posłał piłki do bramki. Najpierw nie wykorzystał dobrego dośrodkowania Dilavera, a przy kolejnej okazji jego strzał głową poszybował tuż obok słupka. Bliski wpisania się na listę strzelców był też Maciej Gajos, który w 79. minucie mocno uderzył z linii pola karnego. Davidovi Jensenowi ten strzał sprawił sporo problemów, ale ostatecznie Lech musiał się zadowolić tylko rzutem rożnym.

Utrecht przetrwał ciężkie chwile i wybronił się przed stratą bramki. Zmiany przeprowadzone przez obydwu trenerów spodowały, że tempo spotkania spadło, a sytuacja na boisku się uspokoiła.

Obie drużyny zadowalał bezbramkowy remis. Utrecht przed rozpoczęciem spotkania liczył zapewne na więcej, ale nie uczynił nic, by jechać na rewanż do Poznania z zaliczką. Z kolei ,,Kolejorz” ustawił się w dogodnej sytuacji przed rewanżem. Drugie spotkanie zostanie rozegrane w przyszły czwartek na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.

FC Utrecht – Lech Poznań 0:0 (0:0)

 

Poprzedni artykułGerard Pique – Nie mógłbym być trenerem, chcę być prezydentem Barcelony
Następny artykułLiga Europy – szalony mecz, piękne gole, zwycięska Arka Gdynia!