Kelechi Iheanacho na łamach “Players' Tribune” opisuje swoją drogę z nigeryjskiego getta do Etihad Stadium. W swoich pierwszych derbach Manchesteru zdobył bramkę… a jeszcze cztery lata wcześniej nie stać go było, żeby obejrzeć taki mecz w telewizji.
Gwizdek
Jeżeli słyszysz gwizdek na ulicy, to znaczy, że zaczyna się mecz. Prawdziwy mecz.
Będąc młodym uwielbiałem grać w piłkę nożną. Ale miejsce, w którym dorastałem w południowej Nigerii, jest prawie jak getto. Bycie dzieckiem nie było tam łatwe. Trzeba było ciężko pracować, żeby zarobić na życie, a moja rodzina nie miała żadnych dodatkowych pieniędzy na kupno prawdziwej piłki. Większość moich przyjaciół też nie miała piłki, więc biegaliśmy po ulicach i kopaliśmy we wszystko, w co tylko się dało. Robiliśmy piłki ze skarpetek, a czasami używaliśmy nawet balonów.
Więc gdy tylko mieliśmy okazję na trenowanie z prawdziwą drużyną, prawdziwymi piłkami, byliśmy bardzo podekscytowani.
Większość ludzi nie miała komórek ani internetu, więc trenerzy chodzili po ulicach i gwizdkiem zapraszali na trening. Wiedziałeś, że jeżeli chcesz trenować, to musisz wyjść na ulicę i iść z nimi na boisko przy szkole na końcu ulicy.
Pewnego dnia, kiedy miałem osiem lub dziewięć lat, myłem naczynia, gdy usłyszałem gwizdek. Mama wiedziała, że chcę pójść na trening ze starszymi chłopakami, ale bardzo się o mnie martwiła. Szkoła nie miała prawdziwej trawy. Graliśmy na twardej powierzchni. Leżało tam pełno kamieni, a my nie mieliśmy odpowiednich butów. Wielokrotnie graliśmy na bosaka. Jeżeli ktoś upadł, mógł się mocno pokaleczyć.
Mi to było obojętne, ale moja mama była nauczycielką. Bardzo poważnie podchodziła do edukacji. Zawsze chciała, żebym się uczył i czytał książki. Nigdy nie chciała, żebym grał w piłkę nożną. Więc kiedy słyszała gwizdek, mówiła: “Kelechi, nie, nie, nie. Zostajesz w domu.”
Ja odpowiadałem: “Ok, nie martw się. Nie pójdę na trening.”
Ale oczywiście zanim wyszła z pokoju wiedziałem, że i tak pójdę. Nie mogłem się powstrzymać. Kiedy słyszałem gwizdek, moje serce mówiło: Czas na piłkę.
Więc dalej zmywałem talerz, zmywałem talerz, zmywałem talerz… a gdy tylko matka wyszła do innego pokoju, delikatnie odłożyłem talerz na bok i pobiegłem na ulicę, żeby dogonić resztę. Byłem boso i w samych spodenkach, ale nie miało to dla mnie znaczenia.
Kontuzja
Niestety, po dotarciu na trening stało się coś bardzo niedobrego. Zaczęliśmy mecz i jeden ze starszych chłopaków zrobił wślizg i przewrócił mnie. Wszyscy się zatrzymali. Gdy zatrzymują mecz, to wiesz, że jest źle. Spojrzałem w dół, a moje nogi krwawiły. Nie mogłem wstać. Trener zaniósł mnie do domu, a ja całą drogę płakałem – nie tylko ze względu na nogi, ale też z powodu tego, co powie moja mama.
Wnieśli mnie do domu, a gdy mama zobaczyła mnie na ramionach trenera, bardzo rozczarowana stwierdziła: “Mówiłam ci, żebyś nie szedł… a ty poszedłeś.”
O nie. Nigdy nie chciałbyś tego usłyszeć.
Położyli mnie na podłodze, a ona natychmiast sprawiła mi lanie.
Zwykle, kiedy mnie strofowała, mogłem uciec. Ale tym razem nogi tak mnie bolały, że nie mogłem wstać, więc musiałem leżeć i przyjmować karę. A ona biła mnie mówiąc: “Kelechi, mówiłam ci, że zrobisz sobie krzywdę!”
Gdy uznała, że dostałem już nauczkę, zaniosła mnie do pokoju i zaopiekowała się mną. Ale tak naprawdę nie wyciągnąłem z tego wniosków. Jak tylko wyleczyłem nogi, od razu wróciłem do gry w piłkę.
Drogie mecze
Nie wiem dlaczego, ale piłka jest moją pasją. Kocham, kocham, kocham grać w piłkę nożną. Zawsze tak było, mimo, że nigdy nie miałem możliwości oglądania meczów wielkich klubów. Nie mieliśmy telewizora w domu, a w Nigerii oglądanie Premier League jest bardzo drogie. W mieście było jedno miejsce, które wszyscy nazywali “centrum gry”. Był tam zamontowany talerz satelitarny, ale niestety trzeba było płacić za wejście do środka. Bilet na mecz Premier League kosztował 50 naira (około 15 centów), a ja tyle nie miałem. Więc pozostawało nam grać w piłkę na zewnątrz i czekać, aż ktoś wyjdzie i powie nam co się wydarzyło na boisku. Tak więc w pierwszych latach XXI wieku śledziłem Premier League tylko na podstawie tych opowieści.
Opłata za mecze ligi hiszpańskiej była trochę niższa. Wynosiła 30 naira, więc kilka razy udało mi się tyle zaoszczędzić i obejrzeć Barcelonę. Od razu zakochałem się w Leo Messim z powodu jego stylu gry. Te kilka razy, gdy go oglądałem… to było coś niesamowitego. Zabawne było to, że w centrum gry siedziało zawsze mnóstwo osób, które pasjonowały się określonymi klubami. Może to zaskoczyć, bo Nigeria jest daleko od Hiszpanii, ale kiedy Barcelona gra przeciwko Realowi, w środku jest wiele kłótni i krzyków.
“Messi jest lepszy!”
“Oszalałeś? Ronaldo jest lepszy!”
Oczywiście takie kłótnie często prowadziły do bójek. Więc gdy chodziliśmy tam z kolegami na mecze, to siedzieliśmy po cichu z tyłu po prostu oglądając mecze. To było dla mnie bardzo ważne. A nieczęsto się to zdarzało.
Gdy miałem czternaście lat, zacząłem grać dla drużyny Taye Academy w Owerri, a piłka stała się całym moim życiem. Marzyłem o grze dla określonych klubów, o podróżowaniu w miejsca, gdzie jeszcze nie byłem, ale moje marzenia zachowywałem dla siebie, bo nigdy nie sądziłem, że którekolwiek z nich może się spełnić. W 2012 roku miałem 15 lat. Zaoszczędziłem trochę pieniędzy i poszedłem do centrum gry na ostatni mecz w Premier League. To było wielkie wydarzenie, bo koniec wyścigu o tytuł był bardzo blisko. Usiadłem tam i patrzyłem, jak Sergio Aguero w ostatniej minucie strzela gola, który dał Manchesterowi City tytuł – jednocześnie pozbawiając go Manchesteru United. W telewizji Sergio zdjął koszulkę i zaczął nią wywijać, a wszyscy w klubie oszaleli.
To był chyba pierwszy mecz Manchesteru City, który obejrzałem. Nigdy wcześniej nie byłem w Anglii. I nie miałem pojęcia, że kilka lat później będę grał w tym samym klubie, co Sergio.
Profesjonalna piłka
Tego samego roku zostałem zaproszony, by grać dla narodowej drużyny Nigerii U-17 i była to dla mnie wielka szansa. Pojechaliśmy na obóz treningowy do innej części kraju. Ale niestety, zaraz na początku zgrupowania dowiedziałem się, że moja matka zachorowała. Nie wiedziałem jak źle jest, ale wiedziałem, że jest chora. A to był bardzo długi i ciężki obóz, więc nie mogłem pojechać do domu, by się z nią zobaczyć. Poza tym, to była moja szansa na spełnienie marzeń. Następne wiadomości, które dotarły do mnie z domu, kilka tygodni później, to że moja mama umarła.
Bardzo ciężko mi o tym mówić.
Byłem okropnie smutny i to było dla mnie bardzo, bardzo trudne, ale musiałem zostać i kontynuować treningi. Moja mama kochała swoje dzieci i zawsze popychała mnie do ciężkiej pracy, nawet, jeżeli to była piłka nożna, a nie książki. Więc po prostu dalej ciężko pracowałem. W następnym roku nasza młodzieżowa drużyna narodowa wygrała mistrzostwa świata U-17. W tym turnieju strzeliłem pięć goli. Za każdym razem, gdy zdobywałem gola, wskazywałem palcami w niebo.
Po turnieju kilka europejskich drużyn chciało mnie kupić: Arsenal, Porto i kilka innych. I oczywiście również Manchester City. Niewiele wiedziałem o tych klubach. Myślałem, że mogę wybrać Porto, bo wiedziałem, że wielu Afrykańczyków odniosło wcześniej sukces w tym klubie. Nie do końca wierzyłem, że mógłbym grać dla City, bo w tym zespole było bardzo wielu świetnych graczy. Ale mój ojciec powiedział mi, że powinienem wybrać City, ponieważ wierzył, że mogę tam osiągnąć wielkie rzeczy.
Więc posłuchałem go.
Manchester City
Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Manchesteru, potrzebowałem pięciu sekund, żeby uświadomić sobie, że jest to zupełnie inne miejsce niż to, z którego pochodzę. Jest tam zimno, owszem, ale również ludzie robią wszystko inaczej, niż my w Nigerii. Kultura była inna i wszystko wyglądało inaczej. Ale chociaż wiedziałem, że ciężko mi będzie się przystosować, wiedziałem też, że jeżeli osiągnę sukces w Manchesterze, to będzie to wspaniała szansa dla mnie i mojej rodziny.
Potrzebowałem trochę czasu, żeby dostać się do pierwszego składu, ale wszystko, przez co przeszedłem, wszystkie trudności, były tego warte. We wrześniu osiągnąłem coś, o czym marzy każdy chłopiec. Wszedłem na boisko Old Trafford i rozpocząłem derby Manchesteru.
Jako, że miałem tylko 19 lat, nawet nie oczekiwałem, że będę w podstawowym składzie. Kiedy menedżer powiedział mi, że od razu wchodzę, próbowałem sobie wmówić, że to tylko mecz piłki nożnej. Ale tak naprawdę było inaczej. Atmosfera i nasilenie wszystkich bodźców od razu po wejściu na murawę sprawiają, że czujesz to inaczej. To jest 90-minutowa wojna. Nie możesz dać z siebie mniej niż 100%. Tak więc starałem się być w pełni skupiony na meczu.
W 15. minucie było nadal 0:0, ale Aleksander Kolarov podał mi długą piłkę. Stałem tyłem do bramki United, ale czułem, że Kevin De Bruyne pobiegnie na skrzydle. Podskoczyłem więc i przedłużyłem podanie głową. Kevin szybko pobiegł i strzelił cudownego gola.
Byłem ogromnie szczęśliwy, ale w 36. minucie stało się coś jeszcze lepszego. Stałem przed bramką United, kiedy strzał Kevin trafił w słupek. Piłka przyleciała prosto na moją stopę. Bez chwili namysłu kopnąłem ją w kierunku bramki. Nie mogłem uwierzyć, że faktycznie strzeliłem gola. Spojrzałem na sędziego liniowego. Flaga była opuszczona. Nie było spalonego.
Koledzy z drużyny podbiegli do mnie, a ja poczułem coś, co mogę opisać jedynie jako “Uczucie Derbów Manchesteru”. Nikt nie będzie wiedział, jak się czułem, dopóki nie strzeli gola w derbach Manchesteru. Nawet nie świętowałem. To uczucie było zbyt intensywne.
Cztery lata wcześniej nie mógłbym nawet obejrzeć tego meczu w telewizji. A teraz ludzie w centrum gry patrzyli, jak strzelam tego gola. Być może dzieciaki, których nie stać na wejście do środka, czekali na zewnątrz, kopiąc w piłkę lub balon. Może ktoś wyszedł na zewnątrz po meczu i powiedział: “Manchester City wygrał. Kelechi strzelił gola.”
Mam nadzieję, że mogę im pokazać, że mogą osiągnąć wszystko. Za każdym razem, gdy wracam do domu, przywożę ze sobą dla dzieciaków torbę pełną koszulek Manchesteru City. Jeśli odwiedzisz Owerri, zobaczysz mnóstwo dzieciaków grających na ulicy w piłkę w niebieskich koszulkach. Nigeria ma wielu fanów Manchesteru City, a za każdym razem, gdy przyjeżdżam do domu, jest ich coraz więcej.