Powoli opada echo po wtorkowym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów, w którym Real Madryt wygrał z Juventusem Turyn 3:0. Dwie bramki zdobył Cristiano Ronaldo, a drugie z trafień było niesamowitym uderzeniem! Dziennikarze “SkySports” przeanalizowali grę Portugalczyka i przyglądnęli się temu, w jakiej wyśmienitej formie aktualnie się znajduje.
Cristiano Ronaldo w tym roku skończy 34 lata, co jednak nie przeszkadza mu w zachowaniu umiejętności zadziwiania wszystkich wokół. Robił to przez ostatnie kilkanaście lat i wszystko wskazuje, że nie zamierza skończyć. Jego wyśmienite uderzenie z nożyc, które zapewne zgarnie kilka tytułów w kategorii “naj” było tak niesamowite, że Gianluigi Buffon na klika chwil zamarł, a kibice Juventusu sprezentowali mu owację na stojąco.
To, co Ronaldo zaprezentował w Turynie zasługuje, aby to napisać – jest w życiowej formie. W ostatnich 12 meczach aż 23 razy znajdował drogę do bramki rywali! Nawet jeśli odwrócilibyśmy te liczby, to większość graczy byłaby z niej zadowolona. Ronaldo jednak nie należy do tego grona. W meczu, w którym wystąpiło wielu świetnych zawodników – młodych talentów, czy tych bardziej doświadczonych – znowu to on był tym, który zadecydował o końcowym rezultacie.
Ronaldo wczesne lata swojej kariery spędził na tym, że po prostu imponował swoją grą całemu światu. Następnie stał się jednym z najlepszych zawodników na świecie, którym jest do teraz. Aktualnie jednak zdefiniował siebie na nowo, dzięki czemu znów zbliżył się do granicy swoich możliwości.
Podczas, gdy wielu się zastanawiało, co przyniesie jego ostatni akt kariery, Ronaldo po prostu pokazał na co go nadal stać. Stał się mistrzem gry w piłkę nożną i swego rodzaju lisem pola karnego. Pośród graczy Realu Madryt, którzy spędzili na boisku w Turynie 90 minut, to tylko Keylor Navas miał mniej kontaktów z piłką, niż Ronaldo. Jego dotknięcia jednak okazały się kluczowe.
Ronaldo można również porównywać z byłym zawodnikiem Realu Madryt, Gonzalo Higuainem, który we wtorkowym meczu nie był w stanie pokonać Navasa z kilku metrów. To, że Argentyńczyk jest napastnikiem światowej klasy, nie ulega wątpliwości. Ale nie jest Ronaldo. Ktoś, kogo można nazywać magikiem, jest teraz śmiercionośnym strzelcem, który zanotował trafienia w ostatnich 10 meczach w Lidze Mistrzów.
Jeśli mowa o tym, jak ewoluował Ronaldo, to bez wątpienia trzeba tutaj wspomnieć o wkładzie trenera Realu Madryt, Zinedine Zidane'a. To on nauczył Portugalczyka odpoczynku. Pokazał mu, że warto odpuścić mało istotne mecze, aby być gotowym na walkę podczas bitwy, a zarazem chronić ciało przed ważniejszymi wyzwaniami.
Ronaldo w tym sezonie nie grał w Copa del Rey – dla Realu Madryt było to bolesne, bowiem zostali oni wyeliminowani przez Leganes. W lutym również ominął mecze w La Liga, w tym ten przegrany z Espanyolem (0:1). Takie rozwiązanie spowodowało, że rosła presja dotycząca wyników, a to nie pomagało posadzie Zidane'a, który jednak nie podejmował pochopnych decyzji.
– Nadchodzi moment, kiedy to jest konieczne. Dla niego i dla zespołu. On za sprawą takiego odpoczynku staje się lepszy – powiedział Zidane i po pokazie Ronaldo w ostatnim meczu nie powinno się z tym dyskutować.
Ronaldo kolejny udany występ będzie chciał zanotować w niedzielę, kiedy to “Królewscy” na własnym stadionie zmierzą się z Atletico Madryt. Nawet, jeśli La Liga nie jest ich głównym celem.
Podczas, gdy Bayern Monachium FC Barcelona oraz Manchester City dominują w rozgrywkach ligowych, to Real Madryt znajduje się w ich cieniu. Sytuacja zupełnie się zmienia w Lidze Mistrzów, gdzie drużyna z Hiszpanii wraz z Ronaldo dominuje od dwóch sezonów.
Czy znajdzie się ktoś, kto jest pewny, że ta kampania nie zakończy się tak, jak dwie poprzednie? Raczej mało kto, szczególnie po takim pokazie siły. Nie podczas, gdy Ronaldo wciąż jest obrazem siły oraz ogromnych umiejętności. A gdy uderza w bramkę, to robi to bezkarnie.