CLJ – niedokończona Pogoń, Legia obroniła tytuł

0
Legia CLJ

Choć Pogoń Szczecin wygrała w rewanżowym meczu finału Centralnej Ligi Juniorów 2:1, to Legia Warszawa po raz trzeci z rzędu zdobyła mistrzowski tytuł. Mecz zakończył się jednak sędziowskim skandalem.

Choć w pierwszym meczu w Ząbkach Legia Warszawa wygrała z Pogonią Szczecin aż 4:1, to sprawa mistrzowskiego tytułu wcale nie była rozstrzygnięta. Doskonale dowiódł tego zeszłoroczny finał, w którym także Legia mierzyła się z Pogonią. W pierwszym meczu na wyjeździe szczecinianie wygrali 2:0, w rewanżu u siebie długo przeważali, ale potem jeden z piłkarzy dostał czerwoną kartkę i wszystko zmieniło się o 180 stopni – Legia wygrała 5:2 i mogła cieszyć się z mistrzowskiego tytułu.

Tym razem to Pogoń musiała odrobić straty i od początku zdominowała w Szczecinie Legię. Bardzo aktywny był szczególnie grający na lewym skrzydle Bartosz Boniecki, ale choć jego akcje często były bardzo efektowne, to brakowało mu skuteczności. Dwukrotnie przewracał się też w polu karnym, ale gwizdek Sebastiana Idzika milczał – gospodarze i kibice mieli zresztą w pierwszej połowie sporo pretensji do arbitra.

W 18. minucie Pogoń dopięła swego i wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłkę otrzymał Mateusz Bochnak, jego uderzenie odbił przed siebie Mateusz Kochalski, ale przy dobitce Rafała Maćkowskiego golkiper Legii był już bezradny. Po tym golu kibice Pogoni, których na stadionie zgromadziło się dziś ponad dwa tysiące, zaczęli natychmiast domagać się kolejnego trafienia.

Pod koniec drugiego kwadransa gry Legia mogła wyrównać. W sytuacji sam na sam z Danielem Kusztanem znalazł się Michał Góral, lecz golkiper gospodarzy wygrał ten pojedynek. Później znów nacierali „Portowcy”. Niewiele brakowało, aby warszawianie sami wpakowali sobie piłkę do siatki – dwukrotnie było tego naprawdę blisko. Tuż przed przerwą Pogoń podwyższyła prowadzenie. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Gracjan Kuśmierek, a Aron Stasiak głową pokonał bramkarza rywali. Wynik 2:0 oznaczał, że do odrobienia strat z pierwszego meczu szczecinianom brakowało już tylko jednego gola.

Legia Warszawa walczy w drugiej połowie

Dominacja gospodarzy w pierwszej połowie nie mogła pozostać bez odpowiedzi trenera Legii. Piotr Kobierecki już w przerwie dokonał dwóch zmian, dzięki czemu jego zespół zaczął grać nieco lepiej. Wciąż to jednak Pogoń zaciekle atakowała. W 50. minucie dobrą sytuację miał Maćkowski, lecz jeden z piłkarzy Legii w ostatniej chwili wybił piłkę wślizgiem na rzut rożny. Gospodarze próbowali uderzać z dystansu, mieli też sporo rzutów rożnych, ale nie przynosiło to większego zagrożenia pod bramką Kochalskiego.

Im dłużej trwała druga połowa, tym większą przewagę zaczęła zyskiwać Legia, choć Kusztan długo nie miał za wiele do roboty. W 75. minucie Paweł Cretti zareagował na boiskowe wydarzenia i zmienił aż trzech graczy w zespole Pogoni. Tuż po tych roszadach goście mieli dwie sytuacje, w których mogli zdobyć gola na wagę mistrzostwa – bramkarz Pogoni w obu przypadkach spisywał się jednak znakomicie.

W końcówce to Pogoń raz po raz atakowała bramkę rywali, starając się za wszelką cenę zdobyć gola przesądzającego o mistrzowskim tytule. Brakło jednak skuteczności – najpierw uderzenia były niecelne, a później strzał Szymona Waleńskiego obronił Mateusz Kochalski. Ataki Pogoni sprawiały, że Legia mogła liczyć na kontry. Po jednej z nich sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym, choć sam napastnik Legii spodziewał się żółtej kartki za symulowanie. Aron Stasiak wyleciał na dodatek z boiska, a Konrad Handzlik zamienił rzut karny na gola.

Pogoń wygrała więc 2:1, lecz to Legia po raz trzeci z rzędu triumfowała w Centralnej Lidze Juniorów i jest pierwszym zespołem, który tego dokonał. Szkoda tylko, że wszystko odbyło się po sędziowskich błędach…

Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 2:1 (2:0)
1:0 – Rafał Maćkowski 18’
2:0 – Aron Stasiak 44’
2:1 – Konrad Handzlik (k.) 90+2’

Poprzedni artykułAntonio Conte wybrany najlepszym trenerem na świecie
Następny artykułPuchar Konfederacji – Wielki show Cluadio Bravo! Chile w finale po rzutach karnych