Puchar Konfederacji – Wielki show Cluadio Bravo! Chile w finale po rzutach karnych

0
Claudio Bravo

Claudio Bravo został bohaterem pierwszego półfinału Pucharu Konfederacji, w którym zmierzyły się reprezentacje Chile i Portugalii. Bramkarz mistrzów Ameryki Południowej obronił w fenomenalny sposób trzy rzuty karne i wprowadził swoich rodaków do wielkiego finału. 

Obie drużyny w fazie grupowej nie doznały porażki. Portugalczycy na pierwszym miejscu zakończyli zmagania w grupie A, natomiast mistrzowie Ameryki Połduniowej uplasowali się tuż za Niemcami w grupie B. Wyjście z grupy było jednak dla obu zespołów tylko celem minimum. Obie ekipy przyjechały do Rosji z myślą o końcowym triumfie, dlatego dopiero dzisiaj rywalizacja rozgorzała na dobre.

Od początku spotkanie było toczone w bardzo dobrym tempie. Rui Patricio i Claudio Bravo musieli wykazać się swoimi ponadprzeciętnymi umiejętnościami przed upływem kwadransa. Najpierw doskonałą interwencją popisał się golkiper mistrzów Europy, po tym jak Alexis Sanchez prostopadłym podaniem doskonale obsłużył Eduardo Vargasa. 27-letni napastnik nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam. A nawet jeśli trafiłby do siatki, najprawdopodobniej gol nie zostałby uznany, ponieważ znajdował się na minimalnym spalonym. Na odpowiedź ze strony Portugalczyków nie trzeba było długo czekać. Aktywny od początku spotkania Cristiano Ronaldo posłał wypieszczone dośrodkowanie z lewego skrzydła, ale ze strzałem Andre Silvy poradził sobie Bravo.

Obie drużyny mogły bardzo żałować niewykorzystanych okazji, ponieważ z każdą kolejną minutą było im coraz trudniej dostać się pod bramkę przeciwników. Można było odnieść wrażenie, że trenerzy odkryli, iż prowadzenie otwartej gry jest bronią obusieczną i mogą zostać ukarani za zbyt duży optymizm. Nakazali więc cofnąć się swoim podopiecznym na własną połowę, przez co widowisko bardzo ucierpiało. Na dodatek mecz się zaostrzył i jeszcze przed przerwą sędzia pokazał trzy żółte kartki. Po stronie Portugalczyków ukarani zostali William Carvalho i Andre Silva, a w drużynie Chilijczyków upomnienie otrzymał Gonzalo Jara.

Na pochwałę za swoją dyspozycję w pierwszej połowie zasłużył Mauricio Isla. Mistrzowie Europy większość akcji przeprowadzali lewą stroną, ale prawy obrońca był niemal bezbłędny i jak tylko mógł utrudniał przedostawanie się w okolice pola karnego.

Z myślą o dogrywce

Obie drużyny wróciły na boisko po przerwie w niezmienionych składach. Trenerzy nie tylko nie dokonali żadnych personalnych roszad, ale postanowili też nic nie zmieniać w taktyce. Obie drużyny czyhały na błędy przeciwników, ale tych było jak na lekarstwo. U podopiecznych Fernando Santosa nie było widać braku Pepe i Raphaela Guerreiro, którzy spotkanie obserwowali z wysokości trybun. Inicjatywa była po stronie mistrzów Ameryki Południowej, ale nic groźnego z tego nie wynikało.

W 58. minucie zatrudniony przez Vargasa został Rui Patricio, ale portugalski bramkarz pozostał czujny i obronił strzał z przewrotki. Kilka minut później swoich sił spróbował Arturo Vidal, ale jego strzał z dystansu pozostawił wiele do życzenia. Portugalczycy odgryzali się natomiast pojedynczymi kontratakami napędzanymi przez Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Portugalczyków do pomocy otrzymał w 76. minucie przebojowego Naniego, ale nawet zdwojona siła ognia była niewystarczająca na Chilijczyków.

Ostatnie minuty drugiej połowy upłynęły pod znakiem oczekiwania na dogrywkę. Obie strony bały się zaatakować, aby przypadkiem nie narazić się na zabójczą kontrę, która mogłaby przekreślić marzenia o turniejowym zwycięstwie.

120 to za mało

Zawodnicy obu drużyn osiągnęli swój cel i doprowadzili do dogrywki. Tuż po jej rozpoczęciu firmowym zagraniem popisał się Ricardo Quaresma. Portugalczyk sprytnie uderzył piłkę zewnętrzną częścią stopy, ale na posterunku był Claudio Bravo. To właśnie wejście na boisku Quaresmy nieco ożywiło mistrzów Europy, którzy w pierwszej połowie dogrywki byli stroną dominującą.

Starania Portugalczyków mógł zniweczyć Jose Fonte. Jego bezmyślna strata piłki na własnej połowie mogła się skończyć tragicznie, jednak Francisco Silvie nie udało się wywalczyć rzutu karnego. Wydaje się, że sędzia Faghani z Iranu podjął słuszną decyzję, nakazując wówczas grać dalej. Jak się później okazało, najgorsze miało dla Portugalczyków dopiero nadejść. W 119. minucie strzał Vidala wylądował na słupku, a dobitka Martina Rodrigueza na poprzeczce. Portugalczycy mieli furę szczęścia i tylko niebiosom mogli dziękować, że ostatecznie o losach tego spotkania zadecydowały rzuty karne.

Brawo Bravo!

Seria jedenastek była popisem jednego aktora. Claudio Bravo wyglądał na człowieka, który posiadł umiejętność czytania w myślach rywali. Trzykrotnie wyczuł intencje strzelców i doprowadził Portugalię do rozpaczy. W pierwszej kolejce rzutu karnego nie wykorzystał Ricardo Quaresma, następnie jego los podzielili Joao Moutinho i Nani. Z kolei Chilijczycy byli bezbłędni. Vidal, Aranguiz i Sanchez znaleźli drogę do bramki, co zaowocowało zwycięstwem Chile 3:0.

Już jutro poznamy drugiego finalistę. O godzinie dwudziestej rozpocznie się starcie Meksykanów z Niemcami. Finał zaplanowano na niedzielę.

Portugalia – Chile 0:0 , 0:3 po rzutach karnych

Poprzedni artykułCLJ – niedokończona Pogoń, Legia obroniła tytuł
Następny artykułSparingi klubów Ekstraklasy, część 1