Być jak Leicester – 5 wniosków po GW4

0

Kolejkę zaczęliśmy pełni nadziei w Leicester, a skończyliśmy ją w Watfordzie i Burnley, gdzie błagaliśmy o jak najmniejszy wymiar kary. GW4 różniło się od poprzednich trzech kolejek i po sutym początku sezonu niektórzy z nas dostali obuchem w głowę. Zapraszamy na pięć wniosków do Fantasy Premier League.

Stare demony w Liverpoolu

Zaczniemy od wybryku nowego golkipera The Reds. Pamiętacie jak Alisson (5.6) w meczu z Huddersfield efektownie przelobował atakującego go napastnika? Takie ominięcie przeciwnika na pewno daję dużo wiary we własne możliwości. W sobotnim meczu sytuacja wydawała się o wiele łatwiejsza. Na dobrą sprawę większość bramkarzy przy pierwszym kontakcie wybiła by tą piłkę jak najdalej od swojego pola karnego. Brazylijczyk za to wdał się w drybling i sprokurował gola dla gospodarzy. Jurgen Klopp nie jest podobno zły  na swojego zawodnika, a tu i tam słychać głosy, że Alisson nie powinien zmieniać swojego stylu gry. Dla Liverpoolu tym razem skończyło się dobrze, ale jak będzie następnym razem?

Co poza tym? Sadio Mane (9.9) do przerwy reprezentacyjnej jest najlepszym pomocnikiem w Fantasy Premier League i duża liczba graczy zastanawia się nad odpuszczeniem sobie Mo Salaha (13.0) i zostanie z samym Senegalczykiem. Przypomina mi to sytuację sprzed roku, kiedy to na samym początku wybór pomiędzy tymi dżentelmenami przypominał konflikt tragiczny z greckich mitów. Poza tym dziwi mnie niemiłosiernie spadek posiadania Roberto Firmino (9.5). Tydzień temu asysta, w sobotę gol. I zaledwie jeden pusty przelot z GW2. Napastnik The Reds wydaje się być opcją, która będzie punktować w miarę regularnie. Sam potrafi wykończyć akcję, ale nie jest samolubny i dokładnym podaniem może także obsłużyć kolegę z zespołu. Właśnie – rzuciło mi się w oczy, że Salah ma duży ciąg na bramkę i jest głodny goli, przez co czasami nie wybiera lepiej ustawionego partnera.

PS. Nie muszę już chyba mówić, że Andy Robertson (6.1) to świetna opcja? Szkot gra wyśmienicie i na obecną chwilę posiadanie lewego obrońcy jest praktycznie obowiązkowe.

Im starszy, tym lepszy

Glenn Murray (6.5) to napastnik, którego zdecydowanie trzeba obserwować. Jeśli Mewy zdobędą bramkę i zawibruje telefon, to z dużą dozą pewności możemy stwierdzić, że 34-letni piłkarz właśnie wpisał się na listę strzelców. Cena za napastnika Brighton może odstraszać, w końcu to tylko Brighton, gdzie jedyną opcją miał być Pascal Gross (6.9). Niemiec jednak zagrał zaledwie 59 minut w starciu z Fulham i zmarnował rzut karny. Potem jedenastkę pewnie wykorzystał Murray. Czy karne wrócą do Anglika? Jeśli tak, to będzie to tylko kolejny powód do inwestycji w wiekowego zawodnika. Posiadanie? 1,6%!

W Fulham można wyróżnić Andre Schurrle (5.9) i Aleksandara Mitrovica (6.7). Obaj oddali po trzy strzały na bramkę rywala i każdy z nich wpisał się na listę strzelców. Londyńska ekipa będzie grała chyba radośniejszą i ofensywniejszą wersję futbolu, co tylko powinno zachęcić nas do inwestycji w wyżej wymienioną dwójkę. Jednak ważniejszym wnioskiem jest fakt, że przy tym całym usposobieniu cierpi obrona, która po przerwie reprezentacyjnej zagra z Manchesterem City. Sergio Aguero (11.3) powinien być murowanym kandydatem na kapitana w GW3.

Bez Zahy znaczą mniej niż zero

Serio spodziewałem się, że Crystal Palace wygra z łatwością z borykającym się z kłopotami Southamtpon. Jednak brak Wilfrieda Zahy (7.0) kolejny raz potwierdził, że ta drużyna jest od niego uzależniona. Orły stwarzały sobie sytuacje, ale piłka nie chciała zatrzepotać w bramce Świętych. Zabrakło takiego egzekutora jakim jest Anglik, bo Christian Benteke (6.5) jest na razie żartem. W Fantasy Premier League i na boisku. Na ten moment unikałbym tej drużyny jak ognia. Zostawiłbym tylko Aarona Wan-Bissakę (4.1), który co prawda po raz drugi podarował rywalom rzut karny, ale z przodu dalej robi dużo zamieszania.

Zero z tyłu po stronie Crystal Palace, to zasługa nie tylko słabej dyspozycji strzeleckiej zawodników Roya Hodgsona, ale także Alexa McCarthy’ego (4.5). Bramkarz Świętych interweniował sześć razy i dał swoim posiadaczom osiem punktów. Poza tym Danny Ings (5.6) strzelił swoją drugą bramkę w sezonie i w tej cenie dalej jest najlepszym wyborem. Konkurować z nim może Raul Jimenez (5.5) z Wolves, ale on nie potrafi wykorzystać okazji w jakich się znajduję, a ma ich całkiem sporo.

LvBet bonus 20 zł

Co z tą obroną?

Manchester City zaliczył tylko jedno czyste konto w czterech pierwszych kolejkach. I to w czasach, kiedy Liverpool może pochwalić się trzema takimi osiągnięciami. Warto dodać, że podopieczni Pepa Gaurdioli swoje jedyne zero z tyłu przywieźli z Londynu, gdzie grali z Arsenalem. Bramkę z Wolves przemilczymy ze względu w jaki sposób została zdobyta, ale przypomnijmy, że patent na pokonanie Edersona (5.6) znaleźli piłkarze Huddersfield i Newcastle. I to na stadionie Obywateli! Bolą utracone czyste konta przez Benjamina Mendy’ego (6.4), ale ten przynajmniej odwdzięcza się asystami. Na ten moment oprócz Francuza nie kupowałbym nikogo z defensywy City. Katalończyk musi ją poukładać.

Fajnym grajkiem jest i będzie David Silva (8.5). Hiszpan to mój ulubiony zawodnik Manchesteru City i w poprzednim sezonie dał mi sporo radości w Fantasy Premier League. W meczu z Newcastle oddał pięć strzałów i stworzył cztery szanse. Wydaje się, że Bernardo Silva (7.6) nie usadzi go na ławce. Nie w tym sezonie. Jeśli myśleliście o Gabrielu Jesusie (10.4), to sobie darujcie. Brazylijczyk sprawia wrażenie kompletnie nieprzygotowanego do sezonu i brakuje mu wykończenia.

Idą jak burza. Idą po mistrzostwo?

Oczywiście tytuł tego akapitu jest mocno na wyrost, ale fani spiskowych teorii znaleźli już podobieństwa do pewnego sezonu:

Oczywiście traktujmy, to z mocnym przymrużeniem oka. Jednak nie da się oszukać, że ten, który postawił na Szerszenie przed sezonem, to dzisiaj pije szampana za dobre wyniki w Fantasy Premier League. Cztery mecze, cztery zwycięstwa. To samo mówi za siebie. Furorę robi Jose Holebas (4.8), który dołączył do grona bardzo dobrze punktujących obrońców. Swoje grosze dorzucają także Roberto Pereyra (6.3) i Troy Deeney (6.1). Po drugiej stronie mieliśmy za to wielkie rozczarowanie w postaci Harry’ego Kane’a (12.5), który oddal tylko dwa strzały. Wiadomo, że Król Harold lubi karać niewiernych i niecierpliwych, ale czy z Liverpoolem zapunktuje tak jak przystało na napstnika za taki kwit?

Luźne myśli:

  • West Ham dalej mnie ciekawi, bo pakę ma niesamowitą. Jednak wyniki Młotów każą trzymać się od nich jak najdalej.
  • Eden Hazard (10.6) zapowiada się, że będzie punktował w tym sezonie z dużą regularnością.
  • Arsenal wygrał, a na listę strzelców wpisał się Pierre Emerick-Aubameyang (10.9). Czyżby długo oczekiwane przełamanie?
  • Manchester United wygrał z Brunley 2:0, a Romelu Lukaku (11.0) strzelił dwie bramki. Pamiętajmy jednak, że Burnley w tym sezonie jest słabiutkie, a na ławce trenerskiej Czerwonych Diabłów siedzi dalej Jose Mourinho.
  • Theo Walcott (6.8), why?

Kogo Wy macie w swoich zespołach? Pochwalcie się w komentarzach na naszym profilu na Facebooku i nie zapomnijcie dołączyć do ligi!


BONUS 100% DO 1000 PLN

LVbet bonus

  1. Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Dokonaj depozytu minimum 100 PLN.
  3. Odbierz równowartość nawet 1000 PLN.
  4. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Poprzedni artykułPiłkarz Premier League z największym mandatem drogowym w historii Wielkiej Brytanii
Następny artykułLegia Warszawa przeprowadza transferowy hit!