Buszujący w trawie – najwięksi kolekcjonerzy kartek

0

Faul z definicji jest zagraniem niezgodnym z przepisami, potocznie mówiąc – niesportowym. Faul jednak faulowi nierówny – wszak taktyczne faule wybaczane są przez komentatorów i kibiców nie tylko piłkarskich. Najłaskawszy dla postępujących nieprzepisowo jest hokej na lodzie. Od czego w New Jersey Devils był Krzysztof Oliwa, wiemy wszyscy – to właśnie nie stricte hokejowa, a bokserska skuteczność Polaka pozwoliła mu znaleźć sporo miejsca w sercach kibiców z Newark.

W ujęciu futbolowym faul również ma wiele twarzy. Statystyki dotyczące upomnień żółtymi i czerwonymi kartkami są jednak nieubłagane. O zawodniku, który w kwestii sędziowskich kar rokrocznie zbiera solidne żniwa nie można powiedzieć, że ma w przedmiotowym względzie pecha. O takich piłkarzach traktował będzie niniejszy artykuł.

Zacznijmy od zachodu, od gorących, subtropikalnych temperamentów piłkarzy La Liga. Sergio Ramos należy od paru dobrych lat do umownego grona najlepszych obrońców świata. Wielu uważa, że dobry defensor powinien umieć „przywrócić do pionu” zbytnio rozbrykanego napastnika rywali. Aby przywrócić kogoś do pionu, najpierw należy sprowadzić go do poziomu. Ramos w statystykach najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii przoduje zarówno w klasyfikacji żółtych kartek (zebrał ich 149), jak i tych czerwonych (aż 18). To, że obrońca Realu to najbardziej brutalna postać ligi (przynajmniej od 1990 roku), nie ulega więc wątpliwości. Ramos otrzymuje dwie żółte kartki na pięć spotkań i jedną czerwoną na osiemnaście meczów. W temacie „czerwieni” warto wspomnieć jeszcze Sergio (tego z Osasuny), który wyrzucany był z boiska średnio raz na osiem gier. Ramos niedawno dołączył do wątpliwie zaszczytnego grona z osiemnastoma wykluczeniami. Pablo Alfaro i Xavier Aguado nie poprawią już jednak swojego wyniku. Sergio Ramos zrobi to z pewnością.

W statystykach Premier League konsekwentnie swój licznik podkręca Gareth Barry. Ten 53-krotny reprezentant Anglii, uczestnik Euro 2000 i Mundialu w 2010 roku, na przestrzeni swej dotychczasowej kariery doczekał się 123 żółtych kartoników. I nie bardzo ma kto go w tym rankingu gonić. Nie jest on jednak liderem w zestawieniu piłkarzy najczęściej wyrzucanych z boiska. Po osiem czerwonych kartek zebrali na angielskich boiskach Richard Dunne, Duncan Ferguson i Patrick Vieira. Utytułowany Francuz ustępuje irlandzkiemu kosiarzowi i emerytowanemu już Szkotowi pod względem częstotliwości otrzymywania kolorowych upomnień, ale przewodzi towarzystwu w zakresie kartek żółtych. I nie ulega wątpliwości, że także właśnie dzięki ostrej grze Vieira został zapamiętany.

Zdecydowanie największym kosiarzem w Serie A był wieloletni obrońca Juventusu, Paolo Montero. Na przestrzeni swej przygody z Serie A (spędził także cztery sezony w Atalancie) Urugwajczyk przyjął szesnaście sędziowskich pożegnań. Montero lubił wsadzać nogę tam, gdzie Andrzej Szarmach nie wsadziłby głowy. A nogi miał ze stali. W szyku ostatniej linii reprezentacji także był zwierzęciem. Spośród innych piłkarzy, ulokowanych na wysokich miejscach dyscyplinarnej tabeli, warto wskazać Luigiego Di Biagio i wielkiego Francesco Tottiego.

Bundesliga to miejsce pracy wielu boiskowych brutali, szczególnie w latach dziewięćdziesiątych i wcześniejszych. Stefan Effenberg był postacią równie barwną na boisku, co poza nim. Przez lata nie schodził z okładek tabloidów – w przeciwieństwie do murawy, którą przedwcześnie opuszczał wielokrotnie. W najwyższej klasie rozgrywkowej naszych zachodnich sąsiadów otrzymał 114 żółtych i 7 czerwonych kartek, a swoje przecież zgarnął jeszcze we Fiorentinie. O jedną czerwoną kartkę więcej mają na koncie 48-krotny reprezentant Niemiec Jens Nowotny oraz Luiz Gustavo. Dorobek Brazylijczyka jest jednak relatywnie bardziej okazały, bowiem na jego zbudowanie potrzebował on dwa razy mniej czasu gry, niż Nowotny czy Effenberg. Szacun.

Francuska Ligue 1 w sferze kartek posiada niekwestionowanych króla i księcia. Cyril Rool dał się zapamiętać przede wszystkim kibicom Bastii, Lens i Nice. Równie intensywnie wspominają go pewnie piłkarze drużyn przeciwnych – licznik Roola zatrzymał się bowiem na 122 żółtych i 14 czerwonych kartkach. Średnia lewego obrońcy to majestatyczna jedna kartka na dwa spotkania. W królestwie Roola łatwo można wskazać pierwszego w kolejce do tronu – Cyrila Jeunechampa. Krzepki right-back potrafił między innymi otrzymać karę zawieszenia za pobicie dziennikarza, którego artykuł mu się nie spodobał. Na bosku też nie przebierał w środkach, czego pokłosiem były 103 żółte i 16 czerwonych kartek.

Przy okazji warto wspomnieć o osobliwym rankingu The Times. W 2007 roku gazeta opublikowała listę „Football’s 50 Greatest Hard Men”. Zestawienie otwierał hiszpański obrońca Andoni „Rzeźnik z Blbao” Goikoetxa, przed Stuartem „Psycholem” Pearcem i Basilem „Pogromcą Psychola” Bolim. Na liście widnieją ponadto m.in. Leonel Sanchez, Claudio Gentile, Roy Keane, niedawno zmarły Benjamin Massing i Terry Butcher, który z oczywistych względów nie potrzebował pseudonimu.

A kto jeszcze, według was, zasługuje na wzmiankę?

  • W statystykach uwzględniono czerwonej kartki przyznane z konsekwencji dwóch żółtych.

Poprzedni artykułDojdzie do zmiany właściciela w Newcastle United. Co warto wiedzieć na ten temat?
Następny artykułCo jest nie tak z Paulo Dybalą? Juventus powinien zacząć się martwić?