Bayern Monachium pokonał Chelsea, odrodzenie Thomasa Mullera

0
thomas-muller

W obecności 43 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Narodowym w Singapurze zmierzyły się drużyny Chelsea Londyn i Bayernu Monachium. Było to kolejne spotkanie towarzyskich rozgrywek – International Champions Cup.

Po wczorajszym, powiedzmy sobie szczerze, słabym meczu Interu Mediolan z Olympique Lyon, kibice liczyli zapewne na dużo lepszy poziom widowiska. Na szczęście nie zawiedli się.

Szczególnie mogła podobać się pierwsza połowa spotkania. Zobaczyliśmy w niej aż 4 bramki. Ktoś może powiedzieć, że Chelsea przespała te 45 minut meczu. Jednak nie należy zapominać o tym, że ekipa Bayernu jest już trochę dłużej w treningu, miała za sobą już trzy mecze sparingowe. Natomiast londyńczycy zapewne obecnie głównie pracują nad budowaniem wytrzymałości, siły, a trener Conte wyciska z nich siódme poty. Musiało się to odbić na poczynaniach zawodników mistrza Anglii.

Bawarczycy już w 6. minucie objęli prowadzenie. Mocnym strzałem z ponad dwudziestu metrów popisał się Rafinha, lekki błąd popełnił Thibaut Courtois i futbolówka wylądowała w bramce The Blues.

Już sześć minut później było 2:0. Lewą stroną pociągnął Franck Ribery, dośrodkował, a piłkę do bramki wpakował Thomas Muller. Mistrzowie Niemiec poszli za ciosem. W 27. minucie padł kolejny gol. Piłka trafiła do Mullera, a ten fantastycznym strzałem sprzed pola karnego pokonał bramkarza rywali. To był prawdziwy nokaut.

W końcówce pierwszej odsłony gry obudziła się wreszcie Chelsea. Podopieczni Antonio Conte zaczęli coraz śmielej atakować. Przyniosło to skutek chwilę przed gwizdkiem sędziego kończącym te 45 minut gry. Z prawej strony bardzo mocną piłkę w pole karne posłał Victor Moses, ta minęła wszystkich i trafiła do Marcosa Alonso. Piekielna bomba w wykonaniu Hiszpana wylądowała w bramce, w której stał Tom Starke.

W drugiej połowie piłkarze lekko obniżyli loty. Co prawda było trochę walki, zaciętości, ale w grze zawodników widoczny był przede wszystkim brak dokładności i skuteczności. Zespoły przeprowadziły też tradycyjnie, jak to podczas przygotowań przedsezonowych bywa, całą masę zmian. Jedynego gola w tej części gry zdobył, w 85. minucie Michy Batshuayi. Cały mecz na ławce rezerwowych Chelsea przesiedział polski bramkarz – Marcin Bułka.

Dla Bayernu było to pierwsze zwycięstwo w International Champions Cup. Wcześniej mistrzowie Niemiec przegrali po rzutach karnych z Arsenalem i dość wysoko z Milanem (0:4). Na poprawienie bilansu będą mieli jeszcze jedną szansę. W czwartek zmierzą się z Interem Mediolan.

Inter będzie również rywalem The Blues. W sobotę ekipa Conte rozegra z przedstawicielami Serie A swój drugi i zarazem ostatni pojedynek w turnieju.


Bayern Monachium – Chelsea Londyn 3:2 (3:1)

1:0 Rafinha 6′
2:0 Muller 12′
3:0 Muller 27′
3:1 Marcos Alonso 45'+3
3:2 Batshuayi 85′

Poprzedni artykułOd Valdesa do Zlatana – najlepsza drużyna złożona z wolnych zawodników!
Następny artykułLiga chińska w kryzysie, kluby nie płacą zawodnikom