Bayern Monachium – mistrzowska inauguracja sezonu Bundesligi

0
Bayern Monachium

Starciem między aktualnym mistrzem i dwunastą drużyną ostatniego sezonu rozpoczęły się tegoroczne zmagania jednej z ciekawszych dla polskiego kibica lig, jaką niewątpliwie jest Bundesliga. W pierwszym meczu nowego sezonu obrońca tytułu – Bayern Monachium – podejmował na swoim stadionie Bayer Leverkusen, drużynę, która jeszcze niedawno stanowiła poważne wyzwanie dla każdego klubu za naszą zachodnią granicą, jednak ostatnio mocno spuściła z tonu, stając się w praktyce ligowym średniakiem. 

Oba kluby nie najlepiej wypadły w meczach przedsezonowych. O ile w przypadku ekipy dowodzonej przez Heiko Herrlicha nie jest to nic zaskakującego, to jednak nie najlepsze wyniki Bayernu, w połączeniu ze słabą grą z takimi drużynami, jak Inter, Liverpool czy Napoli, mogły zasiać niepokój wśród fanów teamu prowadzonego przez Carlo Ancelottiego.

Problemy kadrowe

Bayern w nowym sezonie występuje już bez dwóch ważnych graczy, obecnie emerytów. Philipp Lahm i Xabi Alonso stanowili ważne ogniwa Bayernu i zastąpić ich nie będzie łatwo. Do Juventusu odszedł z kolei Douglas Costa. Zastąpić mają ich nowi zawodnicy – James Rodriguez, Corentin Tolisso, Niklas Sule, Sebastiana Rudy. Wejścia w nowy sezon nie ułatwiają jednak kontuzje, które dosięgły kilku czołowych graczy, w tym Manuela Neuera, zdecydowany numer 1 w bramce Bawarczyków. Z Bayerem zagrać nie mogli także Jerome Boateng, Javi Martinez, Juan Bernat, James Roriguez i odpowiadający za kreowanie gry Thiago Alcantara. Mimo to i tak skład Bayernu wyglądał imponująco.

Bardzo duże oczekiwania, w tym sezonie chyba nawet jeszcze większe niż w poprzednim, wiążą się z występami kapitana polskiej drużyny narodowej – Roberta Lewandowskiego. Kolejny raz mocno krytykowana jest polityka zarządu mistrza Niemiec, który nie zdecydował się poszukać zmiennika dla swojej najlepszej ‘dziewiątki'. O ile na każdej innej pozycji Carlo Ancelotti nie powinien mieć dużego problemu, w przypadku absencji któregoś z podstawowych graczy, to przy braku, z jakiegokolwiek powodu, Lewandowskiego może się okazać, że monachijska maszyna nie będzie funkcjonować tak, jak powinna.

Również Bayer Leverkusen przystępuje do nowego sezonu znacząco osłabiony. Nie ma już Chicharito, nie ma również Hakana Calhanoglu. Z kolei z powodu kontuzji zagrać w meczu inauguracyjnym nie mogli Lars Bender oraz Kai Havertz.

Zdecydowana przewaga Bayernu

Początek spotkania w Monachium niczym nie zaskoczył. Bayern utrzymywał się przy piłce i próbował zagrozić bramce Bernda Leno, jednak ich akcje były dość często zatrzymywane w sposób niezgodny z przepisami. Radosne okrzyki na trybunach pojawiły się bardzo szybko. W ósmej minucie Frank Ribery został już po raz drugi sfaulowany przez graczy Leverkusen. Piłkę około 25 metrów od bramki ustawił sobie Sebastian Rudy, a jego dośrodkowanie idealnie wykorzystał Niklas Sule, posyłając piłkę głową na przeciwległy słupek bramki gości. W ten sposób dwóch graczy sprowadzonych przed sezonem z Hoffenheim dało prowadzenie Bayernowi.

Gol podziałał na drużynę Heiko Herlicha jak płachta na byka. Do wyrównania wyniku mogło dojść już niecałe 3 minuty później, jednak Bellarabi nie wykorzystał idealnej sytuacji i przegrał pojedynek z zastępującym Manulea Neuera Svenem Ulreichem.

Bayern również szybko zareagował, chłodząc głowy graczy z Leverkusen i pokazując, że nieprzypadkowo wszyscy stawiają Bawarczyków w roli zdecydowanego faworyta tegorocznych rozgrywek Bundesligi. Robert Lewandowski wywalczył rzut rożny, wykonał go Joshua Kimmich, piłka, po piąstkowaniu Bernda Leno, trafiła do Arturo Vidala, który posłał ją z narożnika pola karnego w kierunku bramki, a tam z najbliższej odległości nie pomylił się kolejny nowy zawodnik Carlo Ancelottiego – Corentin Tolisso. Dziewiętnasta minuta meczu, dwa stałe fragmenty gry dla Bayernu, dwa dobre strzały głową i 2-0 dla gospodarzy. Wszystko pod kontrolą.

Walka z pogodą

Reakcja przeciwników była podobna, jak po pierwszym golu – szyba, groźna akcja, której tym razem nie wykorzystał Kevin Volland. Gracze z Leverkusen mogli zostać bardzo szybko skarceni za zbyt ofensywne usposobienie i niefrasobliwość w obronie, ale po groźnym strzale Tolisso uratował ich słupek. Choć dominacja Bayernu nie podlegała dyskusji, w ich grze dało się zauważyć jeszcze brak pełnego zgrania nowych zawodników ze starymi. Na szczęście dla Bawarczyków błędów wynikających z powyższego gracze Bayeru nie wykorzystali.

Dalsza część pierwszej połowy przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy, mimo wielu dobrze zapowiadających się akcji, nie stworzyli jednak już żadnej stuprocentowej okazji do podwyższenia wyniku. Gracze z Leverkusen próbowali wysokiego pressingu, ale dość dobrze radzili sobie z nim piłkarze mistrza Niemiec. Dodatkowo grę utrudniał obficie padający deszcz, który pojawił się nagle, około dziesięć minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania.

Mecz na wodzie

Druga połowa rozpoczęła się dokładnie tak, jak zakończyła pierwsza – w strugach deszczu. Stąd decyzja sędziego, by przesunąć pierwszy kontakt z piłką o 10 minut. Ostatecznie gra została wznowiona, jednak z aż dwudziestominutowym opóźnieniem.

Bayern pojawił się na boisku w takim samym składzie, jakim zaczynał ten mecz. Z kolei w ekipie gości nastąpiły dwie zmiany, w tym jedna wymuszona. Kontuzjowanego Svena Bendera zamienił na boisku Aleksandar Dragovic. Natomiast słabo spisującego się w pierwszej połowie gracza z Jamajki, Leona Bailey'a, zastąpił Julian Brandt. 

Po zmianie stron grę dalej prowadził Bayern i już w 52. minucie podwyższył prowadzenie. Bohaterem tej sytuacji został Robert Lewandowski, a także system VAR, dzięki któremu udało się wyłapać faul w polu karnym Aranguiza na Polaku. Pierwotnie umknęło te nieczyste zagranie oczom sędziego, Tobiasa Stielera. Polak zrobił to, z czego znany jest najlepiej – idealnie wykorzystał jedenastkę i strzelił pierwszego gola w nowym sezonie.

Przebudzenie Leverkusen

Zmiany przeprowadzone w drugiej połowie w drużynie Bayeru trzeba uznać za korzystne. Kilka minut po golu Lewandowskiego dwukrotnie na wyżyny umiejętności wspiąć się musiał Sven Ulreich. I zrobił to perfekcyjnie, ratując swój zespół przed stratą gola. Jednak Leverkusen, nie mając już nic do stracenia, postawiło wszystko na jedną kartę, chcąc zdobyć przynajmniej gola. W jednej z kolejnych akcji udało im się przedostać w okolice pola karnego Bayernu, na szesnastym metrze piłkę dostał Julian Brandt, zauważył wbiegającego Mehmediego i obsłużył go idealnie. Strzał Szwajcara był perfekcyjny, tym razem Ulreich nie miał nic do powiedzenia – 3:1!

W 68. minucie dużo szczęścia miał Bellarabi, gdyż sędzia bardzo pobłażliwie potraktował jego niebezpieczne wejście w nogi Kimmicha. Przy bardziej rygorystycznym arbitrze mogło się to skończyć nawet czerwoną kartką. W dalszych minutach – być może również ze względu na wciąż padający deszcz – obserwować mogliśmy sporo fauli, ale, na szczęście, jeszcze więcej ciekawych akcji. Jednak nic z nich nie wynikało. Dwóch dobrych sytuacji nie wykorzystał Lewandowski, w końcówce rozmiar porażki mógł zmniejszyć świetnie spisujący się Julian Brandt, lecz również uderzył niecelnie.

Mecz mógł się podobać. Bayern wygrał dość przekonująco i udowodnił, że nawet nie będąc jeszcze w idealnej formie i optymalnym składzie, jest w stanie poradzić sobie z rywalami z Bundesligi. Z kolei w ekipie gości Julian Brandt mocno zaakcentował, iż należy mu się miejsce w podstawowym składzie drużyny z Leverkusen, prezentując się znacznie lepiej, niż sprowadzony przed sezonem za kilkanaście milionów euro Leon Bailey.


Bayern Monachium – Bayer Leverkusen 3:1 (2:0)

1:0 Sule 9′
2:0 Tolisso 18′
3:0 Lewandowski 52′ (karny)
3:1 Mehmedi 65′

Bayern Monachium:

Ulreich – Kimmich, Sule, Hummels (63′ Rafinha), Alaba – Tolliso, Rudy – Muller (61′ Robben), Vidal, Ribery (77′ Coman) – Lewandowski

Bayer Leverkusen:

Leno – Henrichs, Tah, S. Bender (46′ Dragovic), Wendell – Kohr, Aranguiz (61′ Kampl) – Bellarabi, Mehmedi, Bailey (46′ Brandt) – Volland

Sędzia: Tobias Stieler


Pozostałe mecze pierwszej kolejki Bundesligi

W najciekawiej zapowiadającym się sobotnim meczu VfL Wolfsburg Jakuba Błaszczykowskiego podejmie jego były klub – Borussię Dortmund, w której liczymy oczywiście na występ w pełnym wymiarze czasowym Łukasz Piszczka. Z kolei w niedzielę szansę debiutu w SC Freiburg może otrzymać Bartosz Kapustka.

Sobota

15:30 Hoffenheim – Werder Brema
15:30 Hertha BSC Berlin – VfB Stuttgart
15:30 Hamburger SV – FC Augsburg
15:30 1.FSV Mainz – Hannover 96
15:30 VfL Wolfsburg – Borussia Dortmund
18:30 Schalke 04 Gelsenkirchen – RB Lipsk

Niedziela

15:30 SC Freiburg – Eintracht Frankfurt
18:30 Borussia Monchengladbach – 1. FC Koln

Poprzedni artykułLOTTO Ekstraklasa – Sandecja zdobyła Gdańsk!
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – sześć goli w Krakowie, Cracovia wyszarpała remis w końcówce