Po zwycięstwie Romy w Azerbejdżanie, kibiców czekały w środę jeszcze trzy pojedynki w grupach C i D. Najciekawiej zapowiadało się stracie na Wanda Metropolitano, pomiędzy Atletico a Chelsea. W pozostałych dwóch spotkaniach faworyzowana Barcelona gościła w Lizbonie, gdzie mierzyła się z miejscowym Sportingiem, a Juventus podejmował grecki Olympiakos.
Atletico – Chelsea
W drugim środowym hicie, obok meczu PSG – Bayern Monachium, zmierzyły się ekipy Atletico i Chelsea.
Po pierwszej połowie po golu z rzutu karnego w wykonaniu Antoine Griezmanna prowadziła ekipa Diego Simeone. Gospodarze mimo iż w pierwszej odsłonie byli drużyną gorszą od Chelsea, prowadzili 1:0. Przy odrobinie szczęścia powinno być nawet 2:0.
W drugiej połowie wciąż dobrze prezentowała się Chelsea. Zespół Antonio Conte w końcu doprowadził do wyrównania. Z lewej strony Eden Hazard dograł na głowę Alvaro Moraty, a ten strzałem głową zdobył gola na 1:1.
VIDEO: Morata's equaliser for Chelsea Vs Atletico Madrid. 1:1. #UCL #ATLCHE @Gidi_Traffic pic.twitter.com/DW7Q3T0sWM
— Chris Olufunso-Oke (@olufunsoke) September 27, 2017
Zawodnicy Chelsea poszli za ciosem, ale marnowali kolejne doskonałe sytuacje. Gdy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów, The Blues zadali kończący cios. Po dograniu Marcosa Alonso, gola dającego trzy punkty przedstawicielom Premier League zdobył Michy Batshuayi.
Beautiful football leads to goal by Chelsea.
MICHY BATSHUAYI pic.twitter.com/4RHdwddBiM— EgzonCfc (@EgzonCFC) September 27, 2017
Trzy punkty zatem jadą do Londynu. Trzeba przyznać, że Chelsea tego wieczoru w pełni zasłużyła na wygraną. Ekipa Antonio Conte z kompletem punktów prowadzi w grupie C. Atletico jest dopiero trzecie z jednym oczkiem na koncie.
Sporting – Barcelona
Ósmy mecz z rzędu w obecnym sezonie wygrała Barcelona. Katalończycy skromnie pokonali na wyjeździe w Lizbonie, Sporting. Jedyny gol w tym spotkaniu padł po samobójczym trafieniu Sebastiana Coatesa.
Chrapkę na 100. gola w europejskich pucharach miał Leo Messi, jednak tego dnia Barcelona nie grzeszyła skutecznością.
Ogólnie mecz nie należał do wybitnych widowisk. Zespół Ernesto Valverde bez większego nakładu sił wywiózł trzy punkty z Portugalii, choć należy przypuszczać, że gdyby w tym spotkaniu padł remis, nikt w katalońskim klubie nie robiłby z tego powodu tragedii.
Juventus – Olympiakos
Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli mistrzowie Włoch. W roli szkoleniowca greckiej ekipy debiutował Takis Lemonis.
Od początku spotkania widać było wyższość Juventusu. Wydawało się, że tylko kwestią czasu jest to, kiedy padnie pierwsza bramka dla gospodarzy. Z każdą minutą rosła przewaga ekipy Massimiliano Allegriego.
W drugiej połowie, w 60. minucie na boisku pojawił się Gonzalo Higuain. Argentyńczyk potrzebował zaledwie dziewięciu minut, by wpisać się na listę strzelców. Snajper Juve trochę na raty, ale dał upragnione prowadzenie swojej drużynie.
"@Seb0u75013: 1-0 Higuain ! ⚽️ #JuveOLY #UCL #TeamJuve #TeamItalia #FinoAllaFine #Juve pic.twitter.com/P5By3mZsAQ"
— IG:Real_McWIN™☺ (@MasterMinderz) September 27, 2017
Higuain rozpoczął też akcję, po której padła druga bramka. Zdobywcą gola Mario Mandzukić, który został nastrzelony przez obrońcę klubu z Pireusu.
Higuain and Dybala key in the build up, Mandzukic with the finish pic.twitter.com/rbm1rAf3Ax
— Juvefc.com (@juvefcdotcom) September 27, 2017
2:0 to najniższy wymiar kary jaki mógł otrzymać zespół Olympiakosu. Grecy jak na razie pracują na miano outsiderów grypy D.