Gdy czołowe europejskie kluby wydają pieniądze podczas zimowego okienka transferowego, to Real Madryt wydaje się być zadowolony z obecnej kadry. Jest to zaskoczenie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę głęboki kryzys, który dopadł popularnych “Królewskich”.
Przez wiele lat królem rynku transferowego był prezes Realu Madryt, Florentino Perez. To on słynął ze zdecydowanej polityki wydawania ogromnych sum, a cel tego był jeden – najlepsi oraz najatrakcyjniejsi zawodnicy mieli grać na Santiago Bernabeu.
Coś się jednak zmieniło. Podczas, gdy Barcelona kilka dni temu kupiła Philippe Coutinho za 160 milionów euro, a w lecie zapłaciła 105 milionów za Ousmane Dembele, to kasy w Madrycie wciąż pozostają zamknięte.
Paris Saint-Germain, Manchester City, Manchester United – te kluby w ostatnich okienkach transferowych wydały horrendalne sumy. W ubiegłym tygodniu uwagę na to zwróciła Marca – Liverpool, Juventus Turyn, czy nawet Atletico Madryt. To kluby, które ostatniego lata wydały dużo więcej niż “Królewscy”, którzy zadowolili się zapłaceniem 42,5 miliona euro za Theo Hernandeza i Daniego Ceballosa. Obaj są młodymi zawodnikami, na których nie stawia się zbyt często.
Nawet gdy Real Madryt traci 19 punktów do Barcelony w La Liga, ich forma jest kiepska, a dużymi krokami zbliża się dwumecz w Lidze Mistrzów z PSG, to Zinedine Zidane uważa, że nie potrzeba mu jakichkolwiek wzmocnień:
– Jeśli jest gracz, którego pragniesz, to zrobisz wszystko, aby dołączył do twojej drużyny. Ja nikogo takiego nie widzę. Mam wielu dobrych graczy i nie widzę nikogo lepszego. Może się to zmienić, ale najszybciej w czerwcu.
Skład Realu był najlepszy, jeśli chodzi o ostanie sezony. Potwierdzeniem jest zwycięstwo w trzech z czterech ostatnich edycji Ligi Mistrzów. Chociaż od 2014 roku do zespołu nie dołączył żaden zawodnik, którego można nazwać mianem “Galactico” (ostatni był James Rodriguez), to jednak utrzymanie takiego zespołu powoduje, iż zwiększają się wydatki na pensje.
Badania przeprowadzone potwierdzają taki stan rzeczy. Udany rok 2016 spowodował 32 procentowy wzrost płac. KPMG Football Benchmark twierdzi, że Real Madryt zajmuje pierwsze miejsce, jeśli chodzi o pensje – za nimi jest Barcelona i Manchester City.
Tymczasem Real Madryt stracił miano najbogatszego klubu na świecie. Jak uważa Perez, duży wpływ na to mają zewnętrzne inwestycje, które można spotkać chociażby w Manchesterze City czy PSG. Transfer Paula Pogby z Juventusu do Manchesteru United spowodował, że po raz pierwszy od czasów Luisa Figo najdroższy piłkarz świata nie grał na Santiago Bernabeu. Letnie przenosiny Neymara do Paryża tylko potwierdziły ten trend.
Najnowsze wyniki finansowe mówią, że Real Madryt posiada 178 milionów euro (saldo gotówkowe). Te fundusze były do wydania w letnim okienku transferowym – dokładnie tyle zaproponowano z Kyliana Mbappe, który jednak do stolicy Hiszpanii nie trafił. To oznacza, że te pieniądze (tak się może wydawać) nie zostały wydane.
Chociaż Perez miał być zdenerwowany ze względu na publiczne słowa Zidane, który twierdzi, że drużyna nie potrzebuje wzmocnień, to lokalne media sugerują, że najbliższe lato może należeć do “Królewskich”. Tercet BBC – Gareth Bale, Karim Benzema, Cristiano Ronaldo – ma zostać zastąpiony przez NHL – Neymar, Eden Hazard oraz Robert Lewandowski. Były prezydent klubu, Ruben Calderon zasugerował, że w Madrycie nie chcą przystać na prośbę o podwyżkę Ronaldo, bowiem po cichu liczą na jego odejście, przez co uwolniona zostanie spora część funduszy.
To byłoby odejściem od tego, co w ostatnim czasie (przez kilkanaście lat) było normą. Real, niegdyś niekwestionowany król rynku transferowego, teraz musi jeździć i handlować, jak wszyscy inni..