To była kolejna kolejka, w której bez specjalnego wysiłku można było zainkasować wynik w granicach stu punktów. W swoim składzie musiałeś mieć tylko najpopularniejszych grajków, a pewien Harry musiał dzierżyć u Ciebie kapitańską opaskę. Jednak z drugiej strony, to była kolejka w której bez odpowiednich graczy mogłeś zaprzepaścić wysiłki z poprzednich miesięcy. Zapraszamy na wnioski po 20. kolejce Premier League.
Napastnicy, czyli jak się ma nasz klucz do sukcesu?
5 grudnia w tej serii pisaliśmy, że Harry Kane (12.9) to napastnik, który prędzej czy później strzeli te dwie-trzy bramki i wynagrodzi cierpliwych. I tak się stało. Anglik zdobył dwa hattricki w dwóch ostatnich meczach i został najskuteczniejszym zawodnikiem na Starym Kontynencie w 2017 roku. Wielu aktywnych menadżerów tak bardzo zabolał fakt, że nie mieli oni w swoim składzie zawodnika Tottenhamu, że od razu go kupili. Chociaż ten razem ze swoim Tottenham będzie odpoczywał w następnej kolejce. Jeśli jesteś w gronie szczęśliwych posiadaczy Kane’a i dałeś mu opaskę w dwóch ostatnich meczach, to spędziłeś najradośniejsze święta w historii.
Kogo z napastników należy jeszcze pogłaskać po głowie za występ w 20. kolejce? Niewątpliwe Roberto Firmino (8.9). Brazylijczyk od trzech kolejek punktuje wprost znakomicie i w dodatku łapie bonusowe punkty. Przy dość łatwym kalendarzu Liverpoolu wydaje się być – wraz z Harry Kane’m – opcją na cały sezon. Taki duet napastników, w takiej formie… żal ich nie mieć.
Poza tym z bramką swoje spotkanie zakończył Alvaro Morata (10.6) i tutaj pozytywy – jeśli chodzi o napastników – się kończą. Sergio Aguero (11.6) nie potwierdził tego, że lubi strzelać przeciwko Newcastle. Gabriel Jesus (10.1) znowu zaczął mecz na ławce rezerwowych i jego posiadanie – wraz z ceną – leci na łeb, na szyję. I nie zmienił tego fakt, że wszedł na boisko jeszcze w pierwszym kwadransie gry. Romelu Lukaku (11.4) zamiast zdobyć kolejną bramkę, to zaliczył kolejną asystę przy bramce przeciwnika.
Wniosek? Czas mocnej trójki w ataku się skończył. Na tym etapie sezonu opłaca się grać dwójką z przodu i zaoszczędzone pieniądze zainwestować w jak najlepszą pomoc.
Pomocnicy, czyli co z tymi golami i asystami?
Poprzedni część ma tytuł Napastnicy, czyli jak się ma nasz klucz do sukcesu?, ale to właśnie pomocnicy wydają się być tym kluczem do zielonych strzałek i kolejnych awansów w tabelach prywatnych lig.
Zaczniemy od Jesse’go Lingarda (6,1), który jeszcze jest różnicą. Anglik zalicza trzecią fantastyczną kolejkę pod rząd. W tej chwili jest to drugi najchętniej kupowany zawodnik przed 21. kolejką Premier League. Ofensywnie uosobiony pomocnik wicelidera tabeli za taką kwotę? Ryzyko nie wydaje się duże. Szczególnie, że Jose Mourinho głupi nie jest i nie posadzi zawodnika w gazie w momencie, kiedy jego zespół zalicza regres formy.
Z dobrej strony pokazali się także pomocnicy Tottenhamu. Heung-Min Son (8.0) i Dele Alli (9.0) zdobyli odpowiednio 14 I 15 punktów. To dość ważna informacja przed zbliżającą się dużymi krokami podwójną kolejką Kogutów. Koreańczyk jest zagrożony rotacją, ale Anglik jest nie do zdarcia. Tak samo jak Christian Eriksen (9.3), który w meczu ze Southampton mógł się pochwalić zaledwie asystą.
Odnotować trzeba też zwyżkę formy Marko Arnautovica (6.9), którego posiadanie wynosi zaledwie 2,3%! Austriak występuje na pozycji fałszywej dziewiątki, dzięki czemu strzelił czwartą i piątą bramkę w swoich pięciu ostatnich meczach. Obok wyżej wymienionych napastników Tottenhamu jest opcją do rozważenia podczas podwójnej kolejki. Chociaż trzeba przyznać, że większość z jego bramek miały sobie coś z przypadku.
Świetnie zapunktował w tej kolejce Philippe Coutinho (9.1). Brazylijczyk zaliczył kolejny fantastyczny mecz, ale mamy poważne obawy czy zacznie starcie z Leicester w wyjściowym składzie. Coutinho jako jedyny z ofensywy Kloppa zaliczył pełne 90 minut. Firmino (8.9) i Salah (10.1) zaliczyli po 60-kilka. Ten drugi popisał się zaledwie dwoma asystami.
Słowo należy się także Sterlingowi (8.8). Każdy z nas kojarzy słynną rotację Guardioli, co nie? Młody zawodnik Obywateli jednak wyszedł w podstawowym składzie w dziesięciu ostatnich meczach i stał się trzecim najlepiej punktującym piłkarzem w Fantasy Premier League. W tej kolejce zapewnił swoim golem trzy punkty Obywatelom. Rozwój tego piłkarza pod skrzydłami Katalończyka jest niesamowity.
Swoje trzy grosze dorzucił także Alexis Sanchez (11.8), który zaliczył dublet w spotkaniu z Crystal Palace. Posiadanie na poziomie 2,6% zachęca do inwestycji, ale ta cena i wahania formy Arsenalu już nie.
Defensywa, czyli jak tam czyste konta?
Czyste konto w tej kolejce zachowały ekipy Chelsea, West Bromu, Evertonu, Liverpoolu i Manchesteru City.
W czasach gdy Eden Hazard (10.8) zawodzi, to Marcos Alonso (7.1) wyrasta na postać numer jeden w londyńskiej ekipie. Hiszpan stał się w tym momencie najbardziej pożądanym zawodnikiem z ekipy The Blues. Jednak jego cena potrafi odstraszyć niejednego śmiałka.
Warto wspomnieć o Evertonie, który zaczyna grać w piłkę, ale Sam Allardyce od strzelania goli woli grę defensywną i właśnie gracze zabezpieczający tyły The Toffees wydają się być w tym momencie opcją konieczną do rozważenia. Szczególnie Jordan Pickford (4.9), który w czterech ostatnich kolejkach zdobył 32 punkty! W czasach kiedy trudno o czyste konto Manchesteru United, to właśnie zawodnicy z niebieskiej części Liverpoolu przychodzą z pomocną dłonią.
The Reds także nie stracili bramki, ale o ich wyczynach w obronie krążą już legendy, więc nie będziemy ich polecać ani zniechęcać Was do ich kupna. Ryzyko jest po waszej stronie. Chociaż zakontraktowanie Virgila van Dijka (5.4) może poukładać ten bajzel.
Śledźcie nasz fanpage dotyczący Fantasy Premier League i dołączajcie do naszej prywatnej ligi, gdzie czeka na Was pula nagród wynosząca 500 PLN sponsorowana przez zakłady bukmacherskie forBET!