Czy ktokolwiek jeszcze wierzy w to, że jakakolwiek drużyna z Premier League jest w stanie zagrozić Manchesterowi City? Obywatele w minioną sobotę rozgromili na własnym stadionie Tottenham. Bilans 17-1-0 jest imponujący. Nawet najstarsi górale takiego nie pamiętają. Nie pamiętają, bo nie mogą. Takiego wejścia w sezon nikt jeszcze nie zaliczył. Zapraszamy na wnioski po 18. kolejce.
Napastnicy, czyli jak się ma nasz klucz do sukcesu?
Jeśli ktokolwiek się łudził, że Harry Kane (12.8) zdoła ukąsić defensywę Manchesteru City, to po sobotnim meczu płakał osamotniony w kącie. Na domiar złego Alvaro Morata (10.7) wszedł dopiero w 73. minucie i nie pokonał bramkarza Southampton. Dopełnieniem katastrofy dla niektórych był występ Sergio Aguero (11.5) i Gabriela Jesusa (10.2). Obywatele strzelili Tottenhamowi aż cztery bramki, ale obaj wyżej wymienieni zawodnicy nie znaleźli drogi do siatki. Czarę goryczy przelał fakt, że Brazylijczyk nie wykorzystał jedenastki i 18. kolejkę Premier League zakończył z jednym minusowym punktem.
Kto w takim razie punktował z napastników premium? Romelu Lukaku (11.3). Belg zaliczył drugie spotkanie z rzędu z bramką i w obliczu #Pogback znowu wraca na orbitę naszych zainteresowań. Może nawet kosztem Kane’a? Chociaż musimy przyznać, że strach przed sprzedażą Anglika jest nadal wielki. Jednak należy pamiętać, że przed ryżym zawodnikiem mecz z dobrze broniącym Brunley, ale także podwójna kolejka – w której można pomyśleć o odpaleniu triple captain.
Z tańszych napastników robotę zrobił Roberto Firmino (8.6). Napastnik The Reds zdobył gola i zaliczył asystę, co na pewno ucieszyło malejące grono jego posiadaczy. Minusem posiadania Brazylijczyka stała się jednak rotacja Jurgena Kloppa, który nie boi się sadzać swoich najlepszych graczy na ławce rezerwowych.
Do bramki trafił także Christian Benteke (7.6), ale rosły piłkarz przekreślił szansę na swój angażach w naszych składach zawieszeniem do 28 grudnia. W dodatku 7.6 melonów za napadziora Crystal Palace wydaje się być zbyt wygórowaną ceną. Co innego 5.4 za Calvert-Lewina. Młody zawodnik Evertonu na ten moment jest najlepszym wyborem w tej kategorii cenowej.
Karnego nie trafił – znowu – Wayne Rooney (7.5), ale za to na jego konto powędrowały punkty za bramkę (z karnego) i dwie asysty. Tym samym Anglik stał się trzecim najlepszym napastnikiem w Fantasy Premier League.
Pomocnicy, czyli co z tymi golami i asystami?
Kto w tym momencie jest najlepszym zawodnikiem na wsypach? Mohamed Salah (10.0) w Premier League za krótko błyszczy by tak o nim powiedzieć, ale widzimy w Egipcjaninie potencjał na najlepszego grajka. Na dzień dzisiejszy jest to jednak Kevin de Bruyne (10.3). Choć Belg w sobotę strzelił zaledwie gola, to jego każdy kontakt z piłką był prawdziwym zagrożeniem dla Kogutów. 7 kluczowych podań i 4 dryblingi? Wyczuwamy zamianę Edena Hazarda (10.9) na reprezentanta Belgii.
Choć jesteśmy bliscy orgazmu na myśl o grze de Bruyne, to jednak nie sposób pominąć jego klubowych kolegów. Raheem Sterling (8.5) i Leroy Sane (8.6) udowodnili nam, że podwojenie (a nawet potrojenie!) Manchesteru City w tym sezonie nie jest takim złym pomysłem. I pal licho rotację!
Rotację, która tak bardzo wkurza nas teraz u Jurgena Kloppa. Niemiecki menedżer w starciu z Bournemouth posadził na ławce Sadio Mane (9.4) i przez to czujemy, że bramka oraz asysta Coutinho (9.0) nie przesądza, że ten zacznie mecz z Arsenalem bądź Swansea na boisku.
Ponadto do naszych łask może wrócić Aaron Mooy (5.3). Pomocnik Huddersfield był kluczową postacią w meczu z Watfordem, co potwierdzają dwie bramki zdobyte przez Australijczyka. W dodatku 6,3% posiadania świadczy o tym, że zawodnik Terierów może być dość znaczącą różnicą w zaliczeniu zielonych strzałek.
Podobną różnicą – ale sporo droższą – może być Gylfi Sigurdsson (8.0). Islandczyka w swoich składach ma zaledwie 2,4% menedżerów, a gołym okiem widać, że warto stawiać na odradzający się Everton.
Defensywa, czyli jak tam czyste konta?
Czyste konta w tej kolejce zaliczyli gracze Crystal Palace, Arsenalu, Brighton, Burnley, Chelsea, West Hamu i Liverpoolu.
Burnley to pewniak w ostatnim czasie do czysty kont. Niejeden gracz zaryzykował podwojenie defensywy The Clarets na tą kolejkę i na pewno nie żałuje. Szkoda, że Tarkowski (4.7) za uderzenie Murraya (5.8) będzie musiał odpocząć na jakiś czas od piłki.
Poza tym Marcos Alonso (6.9) piękną bramką odwdzięczył się wszystkim tym, którzy postanowili nie pozbywać się Hiszpana i nadal trzymali go w swoich składach. 14 punktów od jednego defensora piechotą nie chodzi.
Całkiem przyjemny kalendarz mają gracze West Hamu i warto się zastanowić nad ich obrońcami, szczególnie, że Młoty – o dziwo – pod Davidem Moyesem zaczęły sobie przypominać jak kopać ten balon wypełniony powietrzem.
Tej siły już nie powstrzymacie! – Pep Guardiola 16.12.2017r.
Śledźcie nasz fanpage dotyczący Fantasy Premier League i dołączajcie do naszej prywatnej ligi, gdzie czeka na Was pula nagród wynosząca 500 PLN sponsorowana przez zakłady bukmacherskie forBET!