Kojarzycie Mistrzostwa Świata z 2002 roku, które rozgrywane były w Korei Południowej i Japonii? Podejrzewam, że większość z Was pamięta je doskonale, bo futbolem interesuje się od dawna, niemniej jednak z pewnością jest część czytelników, która w tamtych czasach – pisząc bardzo kolokwialnie – robiła jeszcze w pieluchy. Panie i Panowie – wybaczcie, ale będę nazywać rzeczy po imieniu – bo mogę, bo to mój wpis 😉
Finał, który rozgrywany był piętnaście lat temu już dawno przeszedł do historii. Mimo wszystko myślę, że niejeden sympatyk piłki kopanej wspomina go do dziś. Dużym echem wówczas odbiło się nazwisko Ronaldo. Nie Moi Drodzy – nie mam tutaj na myśli słynnego CR7, którego dziś wielbią miliony kibiców młodego pokolenia. Mam na myśli legendę futbolu – Luísa Nazário de Lima, który strzelił w finale dwa gole dla reprezentacji swojego kraju, doprowadzając ją tym samym do historycznego momentu, jakim jest zdobycie przez nich piątego Mistrzostwa Świata! To jednak nie koniec, bo przechodząc w końcu do meritum dzisiejszego wpisu, wspomnieć muszę o jego fryzurze.
Brazylijczyk niejednokrotnie zaskakiwał na boisku świetną formą, nie tylko zdobył ze swoją drużyną Mistrzostwo Świata, ale sam został też królem strzelców, strzelając na tamtejszym mundialu osiem goli. W czasie turnieju zadziwił wszystkich swoją interesującą fryzurą. Zapewne spora część z Was doskonale zna historię tego wizerunku, ale tym, którzy tego nie wiedzą, pokrótce o tym napiszę. Wiele ludzi na świecie kpiło sobie z piłkarza, gdy ten pojawił się na murawie z wygoloną głową, na której czubku zostawił trochę włosów. Po latach Ronaldo wyjawił jednak swój mały sekret, mówiąc, że był najzwyczajniej w świecie zmęczony tym, że wszyscy wówczas mówili o jego kontuzji. Ronaldo wracał do formy po dwóch kontuzjach kolana, a przed turniejem nabawił się urazu pachwiny. Jak sam wspomina, kontuzja była zaleczona w zaledwie 60 procentach i doskwierał mu ból. Postanowił utrzeć nosa mediom, które szybko połknęły przynętę i zaczęły skupiać się głównie na jego nowej fryzurze, puszczając w niepamięć jego problemy zdrowotne.
Zapewne zadacie sobie teraz pytanie, dlaczego odgrzewam tak starego kotleta, pisząc o północy historię sprzed piętnastu lat. Otóż zanim napiszę kolejne słowa, zostawię Was na chwilkę z poniższym zdjęciem…
Robert Lewandowski i jego nowa fryzura – to zdjęcie obiegło dzisiaj chyba wszystkie najpopularniejsze profile sportowe, robiąc furorę w mediach społecznościowych. Niektórzy są pod wrażeniem odwagi naszego reprezentanta, inni pukają się w czoło, zadając sobie pytanie, po jaką cholerę jeden z najskuteczniejszych napastników świata, robi sobie coś takiego na głowie. Nie jest to może nic nadzwyczajnego, ale bądźmy szczerzy – Robert Lewandowski nie należy do ludzi pokroju Grzegorza Krychowiaka, który lubi zaskakiwać wyglądem. Wręcz przeciwnie, zawsze nienagannie ubrany, dostosowany wyglądem do sytuacji, wydarzenia w którym uczestniczy czy też kreacji małżonki. O ile po Wojtku Szczęsnym, czy wspomnianym powyżej Krychowiaku, można byłoby się spodziewać tego typu akcji, o tyle skromny Robert – przyznam szczerze, mnie mocno zaskoczył.
Długo się zastanawiałam, czy napisać ten tekst, bo żadna ze mnie newsmanka, a tym bardziej felietonistka. Mam jednak tę przewagę, że mogę skrobnąć coś więcej niż same typy, które od ponad dwóch lat podaję Wam na tacy. Po krótkiej rozmowie z moją drugą połową, zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nasz reprezentant nie krzyczy po cichu do świata, aby ludzie zakończyli dyskusje na temat jego kontuzji. Może Robert idąc śladem słynnego Ronaldo, postanowił pofarbować włosy po to, by odwrócić uwagę mediów od jego problemów zdrowotnych? Nie jestem piłkarzem, a tym bardziej nie jestem psychologiem, ale przyznam szczerze, że te dwie sytuacje wyglądają bardzo podobnie i niewykluczone, że mają w sobie coś wspólnego.
Bardzo mnie ciekawi, czy ktoś z Was pomyślał podobnie jak ja i uważa, że coś może być w tej teorii. Może nasz snajper postanowił tym prostym zabiegiem oddalić od siebie oczy wszystkich dziennikarzy, którzy non stop pytają o jego kontuzje oraz ewentualnego zmiennika w Bayernie? Czekam na Wasze opinie i mam nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad!
BONUS 100% DO 1000 PLN
- Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
- Dokonaj depozytu minimum 100 PLN.
- Odbierz równowartość nawet 1000 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.