FC Barcelona doskonale rozpoczęła obecne rozgrywki Primera Division. Drużyna Ernesto Valverde skrzętnie gromadzi punkty w lidze. W 11 kolejkach “Duma Katalonii” zdobyła aż 31 punktów. To najlepszy start w historii klubu. Jednak jeden zawodnik z pewnością nie jest do końca szczęśliwy.
Luis Suarez, bo o nim mowa, notuje fatalny początek sezonu. Urugwajski snajper gdzieś zgubił swój niesamowity instynkt strzelecki. Urodzony w Salto zawodnik w poprzednich sezonach słynął z tego, że potrzebował “pół sytuacji”, by stworzyć ogromne zagrożenie pod bramką rywali, zdobywając przy tym masę goli.
Tak zagubionego Suareza nie pamiętają nawet najstarsi górale. W 18 spotkaniach tego sezonu zdobył on zaledwie pięć goli – trzy w Primera Division i dwie w reprezentacji narodowej. W poprzednim sezonie w analogicznym czasie legitymował się dorobkiem 9 goli w 14 meczach, a dwa lata temu w 13 pojedynkach zaliczył 11 trafień. Różnica znaczna. Możemy sobie tylko próbować wyobrazić, jak bardzo ten fakt przeszkadza temu genialnemu snajperowi, jak ta sytuacja jest dla niego frustrująca, pamiętając jednocześnie jak ambitnym zawodnikiem jest Urugwajczyk.
Spróbujmy zdiagnozować problem Suareza.
Zdrowie
Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale Luis Suarez od początku sezonu borykał się z problemami zdrowotnymi. Cierpi, cierpiał on na torbiel podkolanową. Jest to przypadłość w wyniku której powstaje niefizjologicznie powiększona przestrzeń płynowa, grzbietowo do stawu kolanowego. Podczas prawidłowego, niezaburzonego funkcjonowania ilość mazi stawowej wynosi kilka mililitrów. W przypadkach nadmiernej produkcji płynu wysiękowego objętość ta może osiągnąć powyższą wartość lub znacznie ją przekroczyć, co może prowadzić do ograniczenia możliwości ruchów.
W tym wypadku możliwa jest nawet operacja, ale wszystko zależy od odczuć samego zawodnika. Obecnie niby wszystko jest w porządku, jak podkreśla sam gracz, czuje się dużo lepiej fizycznie, ale kto tam wie jak jest naprawdę. Suarez nie jest typem gracza użalającego się nad sobą. Woli zagryźć zęby i pokonywać trudności na swojej drodze. Tego nauczyło go po prostu życie.
Nowa rzeczywistość
Nie ma co się oszukiwać, ale Barcelona po odejściu Neymara to zdecydowanie inna drużyna. Przede wszystkim obecność na boisku Brazylijczyka jak i Leo Messiego sprawiała, że Suarez miał dużo więcej miejsca na murawie, uwaga rywali musiała być jakoś rozdzielona pomiędzy całą trójkę graczy. Obecnie, z całym szacunkiem dla osoby Gerarda Deulofeu, przeciwnicy mają odrobinę mniej pracy. Wszystko może zmienić się już niebawem, po powrocie do pełnej dyspozycji Ousmane Dembele.
Odpowiednia pozycja
Ernesto Valverde zmuszony był znacząco zmodyfikować atak swojego zespołu. Obecnie to Messi bardzo często wciela się w rolę fałszywej dziewiątki, wchodząc jednocześnie w teren działania Urugwajczyka, obszar w którym ten czuł się jak ryba w wodzie. Luis Suarez zmuszony jest grać dalej od swojego królestwa, czyli pola karnego. A im więcej metrów musi przebyć w stronę bramki rywala, tym staje się bardziej nieskuteczny. Wszystko to wpływa jednocześnie na utratę pewności siebie.
Luis Suarez ma najwiecej podan i dryblingow od kiedy jest w Barcy. Ale najmniej goli i asyst. „Zbenzemowuje sie”…
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) November 4, 2017
Velverde robi wszystko by jego snajper odnalazł siebie. Daje mu masę czasu na murawie, obdarza totalnym zaufaniem. Ostatnio nawet pojawiły się próby ustawienia “Luisito” na pozycji numer 10. Jednak na razie nie przynosi to pozytywnych skutków i niewiele wskazuje na zmianę tego niekorzystnego trendu.
Wspierają go również, a może przede wszystkim koledzy z zespołu, praktycznie w każdym wywiadzie podkreślając ogrom pracy i poświęcenia Urugwajczyka dla drużyny.
Czas na regenerację
Teraz przed Urugwajczykiem prawie dwa tygodnie odpoczynku. Oskar Tabarez postanowił dać wolne swojemu rodakowi i nie powołał go na mecze towarzyskie przeciwko Austrii i Polsce. Ma to pozwolić na całkowite odzyskanie świeżości i odbudowę mentalną.
Jednak Luis Suarez wie jak radzić sobie z podobnymi sytuacjami. Wystarczy przypomnieć, że od momentu debiutu w Barcelonie na pierwsze trafienie czekał prawie miesiąc. Jak wszystko się potoczyło potem? Nikomu chyba nie trzeba przypominać.