Niedzielę z LOTTO Ekstraklasą zaczęliśmy od wizyty w Białymstoku, gdzie miejscowa Jagiellonia podejmowała Zagłębie Lubin. Dla postronnego widza pojedynek na Podlasiu zapowiadał się arcyciekawie, szczególnie, jeśli przypomnimy sobie mecze tych drużyn z poprzedniego sezonu. Nie siadaliśmy przed telewizorem za karę, a naprawdę z chęcią zobaczenia niezłego widowiska.
Warunki pogodowe były ciężkie. Zaledwie 6 stopni Celsjusza i przelotne opady deszczu. Mimo to zaczęliśmy z wysokiego C. Nasze oczekiwania co do otwartego meczu zaczęły się spełniać już w drugiej minucie gry, kiedy to futbolówka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce. Bramka padła po solowej akcji Fedora Cernycha i małej pomocy obrońcy Miedziowych, Guldana. Słowacki obrońca gości zablokował strzał Litwina, ale tak niefortunnie, że ten nie miał żadnych problemów z ponownym dopadnięciem do piłki. Zawodnik gospodarzy stanął oko w oko z Polackiem i wykorzystał swoją szansę.
94. sekunda – 2. najszybciej strzelony gol w tym sezonie. #JAGZAG
— EkstraStats (@EkstraStats) October 29, 2017
Nie zdążyliśmy jeszcze z uznaniem dla Litwina pokiwać głową, a chwilę później idealną okazję do wyrównania zmarnował Świerczok. Napastnik został idealnie obsłużony przez Pawłowskiego, ale jego strzał minął tylko prawy słupek bramki. Zawodnik z reprezentacyjnymi ambicjami powinien lepiej zachować się w tej sytuacji. W ogóle gol strzelony przez Jagę zadziałał na przyjezdnych jak płachta na byka, co bardzo nam się spodobało. Miedziowi ruszyli do ataku, czym pokazali, że nie przyjechali do Białegostoku na wycieczkę krajoznawczą, a po trzy punkty.
Tylko co z tego? Strzały gości albo bronił Keleman, albo nie leciały one w światło bramki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą – choć to frazes straszy niż świat, to jakże prawdziwy. Cernych okrutnie objechał Guldana, wygrywając z nim pojedynek sprinterski i poszedł z piłką, a następnie doskonale zagrał do wbiegającego w pole karne Świderskiego. Ten nie miał żadnych kłopotów z finalizacją kontry. Kilka sekund zajęło gospodarzom przeniesienie piłki spod własnego pola karnego do siatki w bramce rywala. Tak się właśnie wyprowadza kontrataki. Mieliśmy 17. minutę, a na tablicy widniało już 2:0.
Mam czutkę, że Guldan sprawdziłby się w Niecieczy.
W roli słonia stojącego pod stadionem.
— Jakub Białek (@jakubbialek) October 29, 2017
Od tego momentu gra się wyrównała. Jagiellonia spokojnie czekała na swoje okazje, a Zagłębie nie mogło sobie stworzyć żadnej klarownej sytuacji do zdobycia kontaktowej bramki. Widać było także różnicę w przygotowaniu szybkościowym obu ekip. Każda strata piłki przez gości powodowała, że narażali się oni na groźną kontrę, a piłkarze gospodarzy nie mieli żadnego problemu z odstawieniem na pierwszych metrach przyjezdnych. W ten oto sposób Jagiellonia chciała wygrać mecz. Błyskawicznymi kontrami. Końcówka pierwszej połowy nie była już tak elektryzująca jak początek, ale witaliśmy przerwę mając świadomość, że Piotr Stokowiec powie kilka miłych słów swoim piłkarzom. Liczyliśmy na ich pozytywną reakcję.
Po przerwie jedni i drudzy rzucili się do ataku. Bliżej zdobycia bramki byli goście, którym jednak zabrakło szczęścia i zimnej krwi. Najpierw lubinianom nie udało się domknąć ciut za mocnego dośrodkowania, a następnie Pawłowski zbyt długo przyjmował piłkę, czym ułatwił zadanie obrońcy, który wybił piłkę na rzut rożny. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Ewentualnie można powiedzieć, że do trzech razy sztuka. W 54. minucie Matuszczyk idealnie wypuścił Wożniaka w uliczkę, ten piłkę tylko przyjął i natychmiast pozostawił ją Świerczokowi, który już się nie pomylił i umieścił futbolówkę w siatce.
Nie byłoby kapitalnego podania Matuszczyka, gdyby nie świetny ruch w wolną przestrzeń rozpoczęty przez Woźniaka. Wszystko tu zagrało #JAGZAG pic.twitter.com/mX19MnomEc
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) October 29, 2017
Chwilę później Jaga mogła się odgryźć w swoim stylu, czyli błyskawiczną kontrą. Finalne podanie jednak okazało się niecelne i akcja spaliła na panewce. Gra znowu się wyrównała, a w powietrzu unosił się zapach bramki. Ta padła w 78. minucie, a jej autorem został Przemysław Frankowski. 22-latek wykorzystał podanie Novikovasa i podciął piłkę nad interweniującym Polackiem. Obrońcy Zagłębia mieli ciężkie popołudnie – o wiele gorsze niż nasz dzisiejszy poranek.
Podcinka Frankowskiego w stylu Frankowskiego, co za wyczucie stylu #JAGZAG
— Rafał Stec (@RafalStec) October 29, 2017
W końcówce Jaga jeszcze miała sytuację do podwyższenia wyniku, ale Polacek stanął na wysokości zadania. To było naprawdę niezłe popołudnie w Białymstoku.
Budrysi z Wilna, Novikovas-Cernych, szaleli nad Białymstokiem niczym orkan Grzegorz. Ofiarą Guldan. Dobry meczyk. #JAGZAG
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) October 29, 2017
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN
- Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
- Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.