Przed rozpoczęciem rozgrywek grupa D Ligi Mistrzów miała dwóch faworytów: ubiegłorocznego finalistę rozgrywek – Juventus Turyn i Barcelonę. Sporting i Olympiakos miały rywalizować o trzecie miejsce, premiowane awansem do Ligi Europy.
Ciekawszym starciem wydawał się pojedynek, w którym Juventus podejmował Sporting. Zdaniem bukmacherów to mistrzowie Włoch byli faworytami tego starcia. Za wygraną “Starej Damy” ForBET proponował kurs: 1.50. Za remis 4.00, a za zwycięstwo gości z Portugalii 7.00.
Dość niespodziewanie to goście objęli prowadzenie. W 12. minucie piłkę do własnej bramki skierował Alex Sandro. Sporting wyprowadził błyskawiczną kontrę, futbolówka trafiła do Gelsona Martinsa, który wyszedł sam na sam z Gianluigim Buffonem. Legendarny golkiper zdołał wygrać pojedynek z młodym zawodnikiem gości, ale tak nieszczęśliwie odbił piłkę, że ta odbiła się od nadbiegającego Brazylijczyka i wpadła do bramki Juve. Lekkie zaskoczenie, ale jednocześnie potwierdzenie tego, że dobry mecz portugalskiej ekipy z Barceloną nie był przypadkiem.
Juventus musiał wziąć się ostro do roboty. Gracze Massimiliano Allegriego nie kazali długo czekać swoim kibicom na odpowiedź. W 29. minucie genialnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Miralem Pjanić.
Miralem Pjanic, compadres! #UCL pic.twitter.com/k4E4ZTSxY7
— Javi Billy Lépiz (@JaviLepiz) October 18, 2017
Do przerwy 1:1 i było jasne, że w drugiej odsłonie można było się spodziewać kolejnych emocji.
Jednak druga odsłona nie była tak świetnym widowiskiem, jak oczekiwali tego fani. W 84. minucie Allegri pokazał, że ma “trenerskiego nosa”. Włoski szkoleniowiec desygnował na boisko Douglasa Costę. Brazylijczyk kilkanaście sekund po wejściu na murawę minął rywala na lewym skrzydle i dokładnie dośrodkował na głowę Mario Mandżukicia. Chorwat mimo asysty obrońcy zdołał wpakować piłkę do siatki i wyprowadzić Juventus na prowadzenie.
GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL HPTAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA MANDZUKIC GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL pic.twitter.com/qgMX0zn4s7
— JuventusEcuador ?? (@Juventus_ECU) October 18, 2017
W doliczonym czasie gry goście byli bardzo blisko wyrównania, jednak Seydou Doumbia nie zdołał trafić w piłkę po świetnym dośrodkowaniu Bruno Fernandesa.
Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Juventus – Sporting 2:1 (1:1)
0:1 Alex Sandro 12′ – gol samobójczy
1:1 Pjanić 29′
2:1 Mandzukić 84′
Juventus:
Buffon – Sturaro (85. Costa), Benatia (46. Barzagli), Chiellini, Alex Sandro – Pjanić, Khedira (62. Matuidi) – Cuadrado, Dybala, Mandżukić – Higuain
Sporting:
Patricio – Piccini, Coates, Mathieu, Coentrao (77. Silva) – Carvalho, Battaglia – Martins (76. Palhinha), Fernandes, Acuna – Dost
W drugim meczu tej grupy Barcelona podejmowała Olympiakos. Od początku spotkania widać było, że Grecy przyjechali na Camp Nou po jak najniższy wymiar kary. Z pewnością mistrzowie Grecji wzięliby tego wieczora remis w ciemno. Barcelona jednak nie miała ochoty tracić punktów. Cel był tylko jeden. Zwycięstwo i to jak najbardziej okazałe, by sprawić radość nielicznie zgromadzonym kibicom. Trzeba zaznaczyć, że pogoda skutecznie odstraszyła fanów od wizyty na największym europejskim stadionie.
Nie udawało się Barcelonie, graczom Ernesto Valverde brakowało precyzji, więc pomocną dłoń, a raczej nogę postanowili podać gracze Olympiakosu. Po szybkim rozegraniu, z prawej strony pola karnego mocno po ziemi zagrał Gerard Deulofeu, a jej lot przeciął Dimitros Nikolaou. Zrobił to tak pechowo, że pokonał Silvio Proto.
Klasyfikacja strzelców Barcy 2017/18:
Messi – 14 goli
SAMOBÓJ – 5
Suarez – 3
Denis, Paulinho – 2
Rakitić, Busquets, Roberto, Pique – 1— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) October 18, 2017
Barcelona atakowała, ale goście mieli tego wieczoru masę szczęścia. Luis Suarez nie potrafił pokonać bramkarza gości nawet w takich sytuacjach.
Time to offload Suarez? pic.twitter.com/xlbxVAQFrq
— Barça (@semprebarcaa) October 18, 2017
W 42. minucie głupotą “błysnął” Gerard Pique. Stoper Barcelony umieszczając piłkę w bramce gości pomógł sobie ręką, za co arbiter pokazał mu żółtą kartkę. A ponieważ było to już drugie takie napomnienie tego zawodnika, musiał opuścić murawę.
Barcelonę czekało więc prawie pięćdziesiąt minut gry w osłabieniu. Co ciekawe nowa sytuacja zupełnie nie zmieniła sposobu gry Greków. Wciąż stali jak jeden mąż na własnej połowie czekając na możliwość wyprowadzenia kontry. Tak na prawdę nie kwapili się nawet do tego.
Nie chciało się graczom Olympiakosu, to zaczęli strzelać gospodarze. Najpierw w 61. minucie świetnie z rzutu wolnego uderzył Leo Messi, strzelając swojego setnego gola w europejskich pucharach.
No nos alcanzan los caracteres para decir ? veces #Messi
Llegó al centenar de goles en competiciones europeas ⚽️?pic.twitter.com/oYLHshLiYP
— FPD (@futbolfpd) October 18, 2017
Trzy minuty później było już 3:0. Messi rozpoczął szarżę w polu karnym, wyłożył piłkę kolegom. Jednak nadbiegający zarówno Suarez jak i Iniesta minęli się z futbolówką. Ostatecznie jednak ta trafiła do Lucasa Digne'a i ten zdobył swoją drugą bramkę w historii występów w Lidze Mistrzów. Poprzednie trafienie zaliczył ponad pięć lat temu, gdy był jeszcze zawodnikiem francuskiego Lille.
O dziwo Olympiakos zdobył jednak honorowego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Nikolaou i tym razem skierował futbolówkę do właściwej bramki.
Barcelona – Olympiakos 3:1 (1:0)
1:0 Nikolaou 18 – gol samobójczy
2:0 Messi 61′
3:0 Digne 64′
3:1 Nikolaou 89′
Barcelona:
Ter Stegen – Roberto, Pique, Umtiti, Digne – Paulinho, Busquets (80. Gomes), Iniesta (67. Rakitić) – Messi, L.Suarez, Deulofeu (46. Mascherano)
Olympiakos:
Proto – Elabdellaoui, Botia, Nikolaou, Koutris – Gillet (55. Djurdjević), Romao, Zdjelar – Carcela-Gonzalez (66. Pardo), Odjidja-Ofoe (72. Fortounis), Androutsos