Wojciech Szczęsny – Dostałem robotę, o której marzy każdy bramkarz na świecie

0
wojciech szczęsny

Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski i Juventusu Turyn, mówi w wywiadzie o tym jak bardzo zmienił się od czasów gry w Arsenalu i czego uczy się u boku Gianluigiego Buffona. Porusza również temat mistrzostw świata w Rosji, a także medytacji, która pomogła mu wejść na wyższy poziom gry.

O Arsenalu…

W Arsenalu czułem presję zwycięstwa, na tym żeby wygrać mecz zależało mi tak samo jak teraz w Juventusie, albo może nawet bardziej, bo byłem i jestem wielkim kibicem tego klubu. Ale w Turynie presja łączy się z przekonaniem, że zaraz wygramy jakiś puchar, że to się po prostu stanie. W Arsenalu przed starem sezonu nie wierzyłem na przykład nigdy, że wygram ligę.

Żyłem w mydlanej bańce, a po głowie krążyło przekonanie, że całą karierę spędzę w Arsenalu. Można to porównać do pierwszej szkolnej miłości, kiedy myśli się, że weźmiesz z tą dziewczyną ślub i się razem zestarzejecie. Nie widziałem się wtedy w żadnej innej lidze niż angielskiej, choć teraz nie jestem sobie w stanie wyobrazić gry poza Włochami.

O Wengerze…

W naszej ostatniej rozmowie, kiedy pomiędzy Arsenalem a Juventusem trwały jeszcze negocjacje, powiedział, że lepiej nie mogłem trafić i nie będzie mi robił problemu, żebym zmienił klub. A to było dla mnie bardzo ważne zdanie. Bo zawsze niesamowicie liczyłem się i liczę ze słowami Wengera. Choć decyzję już podjąłem wcześniej, jego opinia utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Numer trenera mam, ale odkąd odszedłem z Arsenalu, nie rozmawialiśmy.

szczęsny wenger

O medytacji…

Robię to już drugi sezon, od czasu transferu do Romy. Razem z Bogdanem Lobontem oglądaliśmy w internecie różne konferencje, filmiki. Tematy życiowe. Dostawałem też nagrania wideo od psychologa z Arsenalu. I tak to się zaczęło.

Są różne techniki. Ja koncentruje się na oddechu. Wsłuchuję się w niego, liczę, żeby było równo. Wyciszam się, łapię rytm i walczę z myślami w swojej głowie. Klucz to skupienie się tylko na jednej rzeczy. Jak dobrze to zrobisz, to dźwięki z zewnątrz nie dochodzą. Medytacji poświęcam zawsze około 10-15 minut, każdego dnia. A już za każdym razem w autokarze, w drodze na mecz. W Romie przekonałem się, że warto. Grałem na bardzo fajnym poziomie i stwierdziłem, że nie ma co zmieniać. Na początku było mi bardzo trudno odciąć się od wszystkiego, ale to kwestia wprawy. Dobra medytacja potrafi niesamowicie zrelaksować organizm. Dzięki temu popełniam zdecydowanie mniej błędów, jeśli w ogóle.

O Juventusie…

Kiedy inni odpoczywają, co ja zresztą też robiłem w poprzednich klubach, tu każą pracować dwa razy ciężej. Po trzech miesiącach taki tryb stał się dla mnie normalny, ale trochę mnie to kosztowało.

Nastawienie tu jest takie: sezon się zaczyna, a w maju Juventus bawi się na mieście i świętuje scudetto. Wiedziałem, że nauczę się w Juventusie jednej rzeczy: mentalności zwycięzcy.

We Włoszech zderzyłem się z nowym światem. Dużo zmieniłem. Od przygotowania fizycznego po, przede wszystkim, taktyczne. Same rzuty karne analizuję teraz 25 minut przed każdym spotkaniem. Oglądam jak 3-4 zawodników z danej drużyny wykonywała karne na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. To żmudna praca, dłuży się, ale na meczu wiesz, czego się spodziewać. I o takie szczegóły mi chodzi. Idąc do Romy nikt się przecież nie spodziewał, i ja też, że trafię do Juventusu. A dostałem robotę, o której marzy każdy bramkarz na świecie. Tych lepszych opcji transferu przecież nie ma wielu.

szczęsny buffon

O Buffonie…

Gigi jest zawodnikiem, który zbliża się do końca kariery i czuje naturalną potrzebę, żeby mi pomóc. Po prostu zaopiekować się gościem, który ma go zastąpić. Staram się korzystać z jego doświadczenia, rad, podpatrywać na treningach, w szatni, przed meczami, ale z boku. Dyskretnie. Od razu się przyznaję: kilka rzeczy natychmiast od niego “spapugowałem”. Nigdy wcześniej nie widziałem takich metod i uznałem, że trzeba to powtórzyć.

O reprezentacji…

Nie powinno być czegoś takiego jak numer 1. Gdybym teraz wiedział, że jestem drugi, to po co miałbym ciężko pracować do końca sezonu? Nieświadomość, brak wiedzy w tym temacie, dodaje motywacji, chęci do pracy i udowodnienia, że to ty jesteś numerem jeden. Poza tym prosta rzecz: przecież nie można przewidzieć, w jakiej kto będzie formie w czerwcu.

O mistrzostwach świata w Rosji…

Nie widzę powodu do hurraoptymizmu. Grupa jest cholernie ciężka, o wiele bardziej niż na Euro. W starciach z drużynami z Europy mamy większe doświadczenie, wiemy mniej więcej, czego się spodziewać. A tu czeka nas coś bardzo nowego. Pomijając już temat jakości czysto piłkarskiej reprezentacji Senegalu, Kolumbii i Japonii, to po prostu w ostatnich latach nie graliśmy w ogóle z zespołami z Azji czy Afryki. No ale na mundial nie jedziemy po to, żeby rywalizować z Liechtensteinem czy San Marino.


Już 27 marca reprezentacja Polski zagra z Koreą Południową w Chorzowie. Według oferty przygotowanej przez bukmachera LvBet faworytem tego meczu będą gracze Adama Nawałki, na których wygraną kurs wynosi 1,80. Remis wyceniany jest na 3,35, a zwycięstwo gości na 4,30.

Odbierz 20 PLN bez depozytu!

baner-lvbet-gol-728x90

ŹRÓDŁOSportowe Fakty
Poprzedni artykułPodpora Barcelony odejdzie już latem?
Następny artykułPiłkarze zarabiają za dużo? “Nie robimy nic istotnego”