Reprezentacja Polski w wyśmienitym stylu wywalczyła przepustkę do przyszłorocznych mistrzostw świata, które odbędą się w Rosji. Spory wkład w awans na mundial miał bramkarz biało-czerwonych – Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu Turyn w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego” opowiada o kulisach eliminacji, a także o nadchodzącym turnieju, który będzie dla niego pierwszym w karierze.
Polacy okazali się najlepsi w grupie, wyprzedzając przy tym reprezentację Danii oraz Czarnogórców. Wojciech Szczęsny przyznał, że zajęcie pierwszego miejsca w grupie zawsze jest trudnym zadaniem:
– Zawsze takim jest. Nawet Niemcom, których awans na wielki turniej jest obowiązkiem, jest ciężko. My nimi nie jesteśmy, więc mieliśmy jeszcze trudniej. Zdarzyły się słabsze momenty, jak głupio stracone punkty w Kazachstanie, czy lanie w Danii. Ale po każdym ciosie się podnosiliśmy i pokazywaliśmy siłę. Dzięki temu jedziemy na mundial.
Szczęsny uważa, iż reprezentacja Polski w eliminacjach do mistrzostw świata zagrała lepiej, niż w poprzednich eliminacjach do mistrzostw Europy:
– Graliśmy lepiej. 25 punktów na 30 możliwych to rewelacyjny wynik, bez względu na rywali. To byli niewygodni przeciwnicy, spotkania wyjazdowe – trudne. Dlatego liczba punktów imponuje. Zaliczyliśmy jedną wpadkę – w Astanie, bo w Kopenhadze byliśmy zdecydowanie słabsi. Takie rzeczy się zdarzają, nam na szczęście rzadko, ale jednak. Równa forma, przewidywalność – to były nasze znaki firmowe. W poprzednich eliminacjach tych wpadek mieliśmy więcej – dwa remisy ze Szkocją, czy ten w Irlandii. Teraz umieliśmy wygrywać nawet grając słabiej – w Czarnogórze, albo z Armenią u siebie zdobywając bramkę na 2:1 w 95. min. To robiło różnicę.
Bramkarz Juventusu Turyn został zapytany o to, czy ma jakieś specjalne życzenie, co do grupowych rywali w Rosji:
– Nie ma. Chociaż może Włosi? Życzę im, żeby najpierw wygrali baraż. Ale z nimi tylko dlatego, że wielu reprezentantów znam z Juventusu i ligi włoskiej. Fajnie byłoby się spotkać z kolegami z obecnego klubu, albo poprzednich – dlatego Anglia też może być jednym z rywali. Ale tylko ze względu na przeszłość w Premier League. Pod względem sportowym wymarzonych przeciwników nie mam.
Reprezentacja Polski na mistrzostwach świata będzie losowana z pierwszego koszyka. Jeszcze kilka lat temu taką informację potraktowalibyśmy za żart:
– Parę lat temu to było science-fiction. Staram się nie przywiązywać uwagi do koszyków i miejsca w rankingu, ale to, co jest dziś pokazuje, jaką drogę przebyła drużyna, odkąd prowadzi ją trener Adam Nawałka. Kiedy zaczynał prawie cztery lata temu, byliśmy gdzieś koło Haiti, teraz jesteśmy gdzieś koło Brazylii. Cały czas uważam i nie oszukuję się, że jesteśmy zespołem klasy Brazylii, czy Niemców, ale wyniki osiągane w ostatnich czterech latach pozwoliły nam wspiąć się tak wysoko. Mamy poczucie dobrze wykonywanej pracy. Do pierwszego koszyka nie przywiązuję wagi – jedziemy na mundial, musimy zagrać z najlepszymi i zaraz się okaże, że w czwartym koszyku są reprezentacje równie mocne jak nasza.